
Afryka zwana Czarnym Lądem od wieków fascynowała. Kusiła i przyciągała egzotyką, bogactwem, swoją różnorodnością i perspektywą jej ujarzmienia. Ulegali jej wielcy podróżnicy, naukowcy, jak i zwyczajni awanturnicy. Drugi co do wielkości ziemski kontynent zaznaczony był na mapach już w starożytności, jak i w Średniowieczu. Od XVIII wieku coraz więcej dróg do niego wiodło, co doprowadziło w drugiej połowie XIX wieku do Traktatu Berlińskiego (1884-1885), zwanego również konferencją kongijską, otwierającego szeroką drogę podziałowi afrykańskiego kontynentu i jego kolonizacji.

„Wyprawa badawcza prowadzona wedle etnograficznej dyscypliny – jak ta z Dakaru do Dżibuti, w której mam zamiar wziąć udział, kierowana przez mego przyjaciela, Marcela Griaule’a – powinna przyczynić się do wyeliminowania takich błędów, a tym samym obalenia wielu konsekwencji, jak przesądy rasowe, stanowiące niesprawiedliwość, przeciwko której protestów nigdy dosyć. To wystarczający powód, by oprócz wagi naukowej dostrzegać w tym przedsięwzięciu także wymiar ogólnoludzki” – zanotował w swoich Szkicach o literaturze Michel Leiris. Czy cel, jaki sobie i innym stawiał autor książki zatytułowanej L’Afrique fantome, którą napisał po powrocie z afrykańskiej wyprawy do Francji, został w pełni osiągnięty, zadawalając pisarza i wszystkich jej członków? Na to pytanie w jakimś stopniu odpowiedziała szczegółowo i kompetentnie przygotowana przez Musée du Quai Branly – Muzeum Sztuki i Kultury Afryki, Azji i Oceanii i Ameryk w Paryżu, ekspozycja zatytułowana ,,Mission Dakar-Djibouti”, będąca rodzajem kontrśledztwa, ponieważ wyruszyła śladami wyprawy z lat 1931- 1933 do Centralnej Afryki, w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia tego typu wyprawom, które nie zawsze potwierdzały wcześniejsze intencje.
Jedenastu uczestników francuskiej interdyscyplinarnej ekspedycji, z której dwóch dosyć szybko zrezygnowało, wyruszyło w 1931 roku z zachodu, a więc z Senegalu na wschód do aktualnego dzisiaj Dżibuti, pokonując drogę 20000 tysięcy kilometrów i przemierzając 15 krajów w tym 14, które były pod ekspansjonizmem kolonialnym oprócz piętnastego, Etiopii. Francuskich etnologów, takich jak Marcel Griaule, któremu przypadł zaszczyt przewodniczeniu tej wyprawie, interesowały podobne wyprawy etnograficzne, mogły one dostarczyć wielu wiadomości o nowym kontynencie, przekroju społeczeństwa, jego kulturze i sztuce, obyczajach i religii. Marcel Griaule pracował wówczas dla Instytutu Etnologii i dla Muzeum Etnograficznego mającego swoją siedzibę przy Trocadéro w Paryżu. Jego przyjacielowi, pisarzowi, etnografowi, podróżnikowi o różnorodnych pasjach Michelowi Leirisowi przypadła rola kronikarza. Wśród członków wyprawy znalazła się również kobieta, językoznawca i etnolog, Debora Lifchitz. Ekspedycja odbywała się w kontekście kolonialnym, gdyż większość krajów, do których dotarła, była pod rządami francuskimi. Świadomi wówczas skutków kolonizacji, a tym samym szybkiego zanikania kultur afrykańskich, naukowcy mieli za cel ocalenie afrykańskiej spuścizny, do której udało im się dotrzeć. Prowadzenie jak najskrupulatniejszej dokumentacji leżało także w ich interesie. Za tym też szło zbieranie okazów i przedmiotów, które by powiększyły francuskie struktury muzealne: Narodowe Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Etnograficzne przy Trocadéro i Francuską Bibliotekę, co się też stało. Afrykańska wyprawa okazała się opłacalna. Do Francji przywieziono to wszystko, co mówiło o pracy rąk tubylców, o ich zamiłowaniach, o ich wierze. Były tam dokumenty pisane, manuskrypty, fotografie, kręcone filmy, zapisy dźwiękowe, kolekcje masek i rytualnych figur. Udostępnione do wglądu podczas trwającej ekspozycji zadziwiają ilością, różnorodnością i szerokim wachlarzem zainteresowań. Świadczą o sztuce afrykańskich artystów i codzienności ludzi tam żyjących. Biały człowiek odkrywał, fotografował i zapoznawał się z rzeczywistością Senegalu, Mali, Beninu, Kamerunu czy Etiopii. Jednak istotnym problemem Czarnego Lądu był dyskryminujący system legislatywny, kolonializm objawiający się przemocą, nakładaniem podatków, polityką represji, pracą ponad siły i niewolnictwem. Kwestie etyczne zaprzątały głowy poszczególnych członków wyprawy, dotyczyły one sposobu przejmowania dóbr naznaczonych relacjami dominacji i siły objawianej w stosunku kolonizatorów do skolonizowanych.

Od 2021 roku, ponad osiemdziesiąt lat po wielkiej francuskiej wyprawie z pierwszej połowy XX stulecia, naukowcy z różnych dziedzin i różnych krajów, w tym też z Afryki, dysponując aktualną wiedzą zdecydowali się patrzeć pod innym kątem na przyszłość i z perspektywy tego kontynentu. Postanowili ocenić wysiłki poprzedniej wyprawy, docierając do zachowanych archiwów, znanych kolekcji i kolekcjonerów, do żyjących jeszcze świadków tamtego czasu, jeżeli nie ich samych, to członków rodzin z nimi skoligaconych. Nagrane rozmowy okazały się istotnym świadectwem świata cierpiącego szczególnie od połowy XIX wieku wyzysk kolonizacyjny. Prowadzone ,,śledztwo” pozwoliło spojrzeć na misję Dakar-Dżibuti poprzez pryzmat różnych aspektów. Przede wszystkim poprzez metody pozyskiwania tak wielkiej ilości przedmiotów, które trafiły do francuskich muzeów. Jak dzisiaj wiadomo, warunki przejęcia połowy przedmiotów pozostających w rękach muzealnictwa są niestety nieznane. Czy były to darowizny, zakupy, wymiana, czy również kradzież, zajęcia czy zniszczenia? Obsesja egzotyzmu na pewno przyświecała francuskiej wyprawie z lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Koncentrowano się przede wszystkim na złożoności struktur odkrywanej cywilizacji, jej wzajemnych relacji i relacji z białym człowiekiem. Te aspekty interesowały wówczas etnologów, językoznawców, etnografów, muzyków, naturalistów, podróżników i pisarzy stanowiących trzon ekspedycji. Każdy uczestnik z osobna miał też osobiste cele tak etyczne jak estetyczne. Dla pisarza Leirisa ważna była metoda doświadczania rzeczywistego, osobistego poznania a przy tym spełnienia dziecięcych marzeń, rodzajem zmagania się z upływającym życiem jak sam to konstatował.
Francuską ekspedycję można określić jako pionierską w materii etnograficznej. Z kolei idąca jej śladami wydobywa z zapomnienia bezimiennych i zapomnianych bohaterów tubylców, rdzennych mieszkańców, którzy tak bardzo byli pomocni białemu człowiekowi w odkrywaniu ich świata i ich życia. Byli to tłumacze, informatorzy, reprezentanci ówczesnej afrykańskiej władzy. Nie zabrakło też kobiet. Kobiety afrykańskie słynęły i słyną w dużej mierze z rękodzielnictwa, z roli jaką odgrywają w plemieniu. Jednym z pierwszych nabytych przedmiotów w 1931 roku była morska rybacka piroga. Rekonstrukcji jej żagla dokonano w 2021 roku przy pomocy informacji zebranych u dzisiejszych afrykańskich rybaków poznając przy tym arkana morskiej nawigacji. Wiadomo dzisiaj o przykrych incydentach towarzyszących dwuletniej wyprawie. Wystarczy wspomnieć o sanktuarium Kono z jego rytualnymi przedmiotami, które wbrew protestom naczelnikowi wyznawanego kultu zostały zarekwirowane i wywiezione. Nowe spojrzenie na ekspedycję sprzed ponad osiemdziesięciu lat naświetla i ujawnia rolę białej kobiety etnologa i językoznawcy, urodzonej w Charkowie w rodzinie polskich Żydów, Debory Lifchitz, której książki i artykuły wspomagały badania w szczególności nad językami etiopskimi. Była zaangażowaną uczoną i badaczką, współpracującą wybitnymi antropologami i afrykanistami między innymi z Michelem Leirisem, Wolfem Leslauem, Paulem Boyerem. Niestety jej pochodzenie w czasach okupacji niemieckiej przeszkadzało francuskiej policji. W 1942 roku aresztowano ja w Paryżu. Zginęła w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, prawdopodobnie w roku jej aresztowania.
Paryska ekspozycja została nadzwyczaj bogato zilustrowana, co podniosło jej rangę. Okazała się rzetelnym i udokumentowanym źródłem istotnych informacji o nie tak odległych czasach, a zarazem spojrzeniem w przyszłość bez wszelkich uprzedzeń i wyobrażeń o afrykańskim kontynencie.
Anna SOBOLEWSKA
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXVI, wrzesień 2025