
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” – poucza nas Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Warto zwrócić uwagę na słowo „wzajemnie”, które w tym krótkim fragmencie Ewangelii pojawia się aż trzy razy. Dlaczego? Pewnie dlatego, iż różne są miłości. Istnieje miłość miłosierna. Ona daje i nie czeka na wzajemność. To miłość za „Bóg zapłać”. Ważna, piękna i potrzebna. Ale nie jest ona jedyną formą miłości.
Istnieje też miłość wzajemna, która ma charakter partnerski, oblubieńczy i przyjacielski. Cechą takiej miłości jest równowaga w dawaniu i braniu. Właśnie wzajemność. Nie można bowiem całe życie tylko brać. Nie można też tylko dawać.
W przyjaźni, a zwłaszcza w miłości małżeńskiej, wzajemność jest czymś ogromnie ważnym, wręcz fundamentalnym. „Kocham ciebie i chcę być kochany przez ciebie”.
Dotyczy to również Boga. On także czeka na wzajemność ze strony człowieka. Z tym, że oczekiwanie wzajemności nie jest interesownością, gdyż prawdziwa miłość to dar z siebie i gotowość do przyjęcia daru. Tak zresztą rodzą się więzy. Z Bogiem i z ludźmi. I tego uczy nas Pan Jezus mówiąc: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”.
Ale dlaczego przykazanie o miłości jest – według Jezusa – nowym? Co nowego jest w miłości bliźniego, o której mówi już przecież Księga Kapłańska: „Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” (19,18)?
Otóż w Starym Testamencie chodziło o kochanie bliźniego jak siebie samego, a tutaj chodzi o kochanie bliźniego tak, jak Chrystus nas umiłował. A to zmienia wszystko, bo to Jezus staje się miarą wszelkiej owocnej miłości.
Takiego miłowania nie sposób jednak praktykować w oparciu o naturalne ludzkie siły. Stąd, jeśli podejdziemy do tego nowego przykazania moralistycznie – to znaczy licząc tylko na siebie – zadanie miłości według miary Chrystusa będzie niewykonalne.
Być może z tego powodu wielu uczniów Jezusa obniża sobie moralną poprzeczkę, bo zbyt dużo słyszą o wymaganiu, a zbyt mało o tym, że noszą w sobie dar jakim jest miłość Boga.
Poza tym, nie ma idealnych przyjaźni, rodzin czy wspólnot zakonnych. Wciąż konieczne jest NOWE przykazanie, także w tym sensie, że zaczynamy od nowa, że nie zniechęcamy się, gdy coś idzie nie tak. Jesteśmy uczniami Jezusa, czyli ciągle uczymy się kochać tak jak On.
I jeszcze jedno. Karol Wojtyła w Miłości i odpowiedzialności twierdzi, że miłość nigdy nie „jest” tak po prostu, ale „staje się” dzięki zaangażowaniu osób. „Człowiek jest istotą niejako skazaną na twórczość – pisze Wojtyła. Twórczość ta obowiązuje również w dziedzinie miłości”. Chodzi więc o jej współ-tworzenie razem z Tym, który nas umiłował.
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie do września 2024 roku pracował jako proboszcz parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Obecnie pełni funkcję ojca duchownego i wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie koło Warszawy. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXVI, maj 2025