
Poprzez swoje wybory bohaterzy i zdrajcy naznaczają własną epokę. Często ci drudzy budzą uśpione demony. Również te, jakby mogło się wydawać, z zamierzchłej, dawno przebrzmiałej przeszłości. Imiona i nazwiska jednych i drugich, jak też ich czyny, weryfikuje, a niekiedy napiętnowuje bądź gloryfikuje historia. Bierze pod uwagę pobudki podejmowanych decyzji, jak i określone daty, miejsca oraz propagowane idee. Przynosiły one i przynoszą dyshonor, hańbę albo, wręcz przeciwnie, przydają godności.

Rok 1895 i następne lata okazały się dla Francji okresem bardzo burzliwym. W rezultacie zaważyły na wielu aspektach życia tego kraju. Data 1895 jest kojarzona z nazwiskiem Alfreda Dreyfusa (1859-1935), Alzatczyka, francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, posądzonego o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Słynna Afera podzieliła Francję i Francuzów na dwa zwalczające się obozy – szukające sprawiedliwości albo kary dla kogoś, kto został uznany za szpiega, a de facto okazał się osobą niewinną.
Wydarzenia sprzed 130 lat nie poszły w zapomnienie. Dowiodła tego rzetelnie i kompetentnie przygotowana przez paryskie Musée d’Art et d’Histoire du Judaïsme ekspozycja, nosząca tytuł ,,Prawda i sprawiedliwość”. Głównym jej bohaterem stał się Alfred Dreyfus, będący w 1894 roku kapitanem sztabu generalnego armii. Rok później skazano go na dożywotnie zesłanie na Wyspę Diabelską leżącą u brzegów Gujany.
Zamierzeniem organizatorów wystawy było powiązanie procesu sądowego, określanego mianem Afery Dreyfusa, z sytuacją społeczno-polityczną i religijną na przełomie XIX i XX wieku. Kwestie, jakie wzięto pod uwagę, to sensacyjne doniesienia nagłaśniane przez ówczesną prasę, postawy różnych notabli i ugrupowań politycznych, jak też społeczne reakcje na kolportowane różnymi kanałami treści. Okazało się, że w kraju szczycącym się hasłami równości, wolności i braterstwa, zagrożenie dla demokracji wolnościowej stało się bardzo realne.
Archiwalne, chronologicznie prezentowane materiały z przełomu XIX i XX wieku pozwoliły zagłębić się w atmosferę Francji czasów Dreyfusa, a więc tak zwanej Belle Epoque, a zarazem unaoczniły problem, który nie był zjawiskiem marginalnym. Postawom antysemickim sprzyjały bowiem prawicowe partie polityczne, jak i poglądy luminarzy życia publicznego, takich jak Maurice Barrès czy Charles Maurras. Organizatorzy wystawy uwzględnili fakt, ilu rzeczywiście Alzatczyków pochodzenia żydowskiego pracowało w administracji francuskiej, w armii i szkołach politechnicznych, oraz jakie uruchomiono mechanizmy sprzyjające szerzeniu się stereotypów. Nie zabrakło czołowych i ważnych postaci z dwóch przeciwstawnych obozów, sportretowanych przez dziennikarza i rysownika Maurice’a Feuilleta. Nie umknęło znaczenie wystąpienia pisarza Emila Zoli, na którym nie zostawiano suchej nitki, nazywając go królem świń. Między październikiem 1899 a grudniem 1900, w formie litografowanych plakatów, swoją serię antydreyfusowskich, nacjonalistycznych, antysemickich i antymasońskich karykatur publikował w „Musée des horreurs” [Muzeum Horrorów] Victor Lenepveu.

Wobec oskarżeń męża nieugiętą postawę zachowała także żona Dreyfusa, Lucie. Na wystawie nie zabrakło jej podobizn: fotografii Van Boscha (data nieznana) i rysunku Maurice’a Feuilleta wykonanego podczas procesu w 1899. Historię jej i historię rodziny Dreyfusów, jak i wielu Żydów pochodzących z Alzacji, Muzeum Judaizmu uwierzytelniło dużą ilością dokumentów. Między innymi artykułami Bernarda Lazare’a, francuskiego dziennikarza, polemisty i pierwszego dreyfusisty. Jego książka Une erreur judiciaire. La Verite sur L’Affaire Dreyfus [Niesprawiedliwy wyrok. Prawda o Sprawie Dreyfusa], wydana w Brukseli w 1896, zaświadczyła o pełnym zaangażowaniu publicysty w obronę niewinnego oficera francuskiej armii, który – jak pisała Ewa Bieńkowska w książce Spór o Dziedzictwo Europejskie, Między Świętym i Świeckim – „ze względu na Francję nie może być niewinny – jest obcym ciałem w jej organizmie, chcąc nie chcąc, zagroził spoistości armii, naruszył niepodważalne autorytety, skłócił społeczeństwo”, gdyż był Żydem.
Nieludzkie warunki zsyłki na Île du Diable, na której Dreyfus przebywał pięć lat, udokumentowano jego zapiskami, zdjęciami jego więziennej kwatery oraz oprzyrządowania służącego do krępowania ciała nocą podczas snu. Zaskakująca dla wielu okazała się niewątpliwie ilość francuskich dzienników, codziennej prasy żerującej ochoczo na aferze o międzynarodowym rozgłosie. Ówczesne dzienniki, sprzedawane po 5, 10, 20 centymów, rozchwytywane były w błyskawicznym tempie. 34 tytuły prasy o nastawieniu antydreyfusowskim to między innymi „La Croix”, „La Gazette de France”, „Le Petit Journal”. opowiadających się za Dreyfusem opowiedziały się: „L’Aurore” i „Les Droits de l’Homme”, w sumie 12 tytułów. 6 tytułów, w tym „Le Figaro”, „La Paix” postanowiło się nie angażowć.
Ostatnia część paryskiej ekspozycji została poświęcona konsekwencjom i reperkusjom Afery Dreyfusa. Sztab generalny armii francuskiej, któremu tego typu afery nie przynosiły chwały, bojąc się kompromitacji jak i utraty autorytetu względem społeczeństwa francuskiego, za wszelką cenę próbował zatuszować sprawę. Cały ten proces trwał dwanaście lat. Dzięki mobilizacji lewicowych polityków, między innymi Jeana Jaurèsa i Georgesa Clemenceau, jak i francuskich intelektualistów, w szczególności Emila Zoli, autora słynnego artykułu J’accuse [Oskarżam] wydrukowanego na łamach „L’Aurore”13 stycznia 1898 roku, doprowadzono w rezultacie uniewinnienia i rehabilitacji Dreyfusa.

Głównym winowajcą okazał się wywodzący się z węgierskiego rodu arystokratycznego, spiskujący na rzecz Niemiec Ferdinand Walsin Esterhazy. Ewa Bieńkowska pisała o jasnej i ciemnej stronie Sprawy Dreyfusa, o hańbie moralnej, która w rezultacie zajaśniała sprawiedliwością dziejową. Jednak zanim to się stało, sypały się głowy. Zastraszeń, oszczerstw, konfrontacji z jurysdykcją wojskową, a także niewyjaśnionych przypadków śmierci nie zabrakło. Nie można tutaj pominąć Georgesa Picquarta, oficera niechcącego milczeć w sprawie tak ważnej jak honor armii francuskiej. W celu odebrania mu głosu stosowano wobec niego represje, degradację oficerską i więzienie. Dla niego, jak i dla kapitana Dreyfusa, dopiero rok 1906 okazał się łaskawy. Został bowiem mianowany ministrem do spraw wojny w gabinecie Clemenceau. Jego portret sporządził w 1902 roku Eugène Carrière, zaś inna podobizna, narysowana ołówkiem przez Maurica Feuilleta w czasie procesu w Rennes, powstała w 1899 roku.
Alfred Dreyfus doczekał się rehabilitacji w 1906 roku po kasacji wyroku sądu wojskowego z 1899. Prezentowana ekspozycja przybliżyła losy człowieka i żołnierza, patrioty, złamanego psychicznie i fizycznie przez ciągle odradzający się problem antysemityzmu i kastowości we francuskiej armii. Przypomniała jednocześnie, jak wielkie zagrożenie noszą w sobie teorie nacjonalizmu i brak tolerancji, a szczególnie tzw. teoria rasy. Henri Meyer w rysunkiem zatytułowanym Le traitre. Dégradation d’Alfred Dreyfus [Zdrajca. Degradacja Alfreda Dreyfusa] zamieszczonym w „Le Pettit Journal” w 1895, oraz prezentowanymi zdjęciami w formie kart pocztowych Ernesta Le Delay’a przedstawiających rehabilitację Dreyfusa w 1906, nie zakończyły dramatycznej historii kapitana z Alzacji. Odznaczony Orderem Kawalera Legii Honorowej w roku swojej rehabilitacji, jeszcze raz stał się ofiarą francuskiego antysemityzmu. Albowiem w czasie ceremonii przenoszenia prochów Emila Zoli do Panteonu w 1908 został postrzelony przez dziennikarza nacjonalistę Louisa Grégori. W 1914 roku odpowiedział na apel wojennej mobilizacji. W 1917, po wielkiej batalii pierwszej wojny światowej zwanej bitwą pod Chemin-des-dames czy drugą bitwą pod Aisne, uzyskał stopień majora. Zmarł w 1935 roku.
Anna SOBOLEWSKA
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXVI, sierpień 2025