Wspólna miara przeszłego – miasto dziadka legionisty

Bronisław Gołacki drugi z lewej (Słonim, około 1936) ©.Archiwum prywatne / Teresa Tomsia

Tyle imion porzuconych na marginesie teraz” / odsłony życiorysów – przejrzyste ciało ojca mojej matki / trafione nicością w leśnym jarze za łagrem Uchta. / Postne żale – lament córki egzystującej na łasce historii / błądzenie w utraconym ojcostwie / pytania wnuczki / która głodu nazwać nie umie (Postne żale).

Gdy pytamy o wspólną miarę przeszłego, przywołujemy zapomniane imiona tych, którym zawdzięczamy nasze istnienie. Nie ma wprawdzie powrotu do spopielonego domu, do utraconych miast i okolicznych lasów na Kresach, jednak pamięć historii nie pozwala ich pomijać w opowieściach i wierszach. Ziemia Nowogródzka to Mickiewiczowskie źródło, środek polskości. Tam nowi osadnicy – piłsudczycy i legioniści dowborczycy, tak jak mój dziadek Bronisław Gołacki – bez trudu zakorzeniali się w staropolską tradycję gościnności, sąsiedzkiej współpracy i zrozumienia innych. Legioniści otrzymywali na zagospodarowanie kawałek ziemi, często opłaconej kalectwem w wyniku stoczonych walk o niepodległość kraju. Wywalczyli wolną Rzeczypospolitą z trudem – kilka lat w okopach, w drodze, w walce osłabiło ich zdrowie, a przecież znajdowali siły, by budować nowe domy, aby polskie rodziny z dziećmi wreszcie mogły poczuć się bezpiecznie.

Garnizon Słonim, którym dowodził w latach dwudziestych generał brygady Olgierd Pożerski, pełnił ważną rolę na dawnym Szlaku Napoleońskim i Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Po odzyskaniu niepodległości miasto wciąż miało tradycje kupieckie sięgające  początków X wieku. Rozkwit kulturowy trwał tu przez kilka stuleci do końca XVIII wieku. Najtrwalszy pomnik pozostawił dla potomnych hetman wielki litewski Michał Kazimierz książę Ogiński – miłośnik i mecenas sztuk pięknych, organizator życia kulturalnego i ekonomicznego – wybudował kanał łączący dorzecze Niemna z Dnieprem poprzez rzeki Szczarę i Prypeć, otworzył w ten sposób drogę wodną od Bałtyku do Morza Czarnego. Teatr przez niego stworzony stał się ośrodkiem twórczej myśli i polskości. Polonez „Pożegnanie ojczyzny” potomka książęcego rodu, Michała Kleofasa Ogińskiego, uchodzi do dziś za przykład patriotyzmu. Z krańców ziemi słonimskiej, z Mereczowszczyzny, wywodzi się Tadeusz Kościuszko; jego imię nadawano w wielu rodzinach pierworodnemu synowi, co uczynił także Bronisław Gołacki. Słonim został także uwieczniony przez Adama Mickiewicza w epopei Pan Tadeusz (Księga XI: Rok 1812), co świadczy o wysokiej randze tego miasta na rubieżach naszej dawnej unijnej ojczyzny.

Legioniści dowborczycy. Bronisław Gołacki z lewej ©.Archiwum prywatne / Teresa Tomsia

W trudnych czasach zaborów szanse Słonima na dalszy rozkwit zostały zaprzepaszczone, jednak po odzyskaniu niepodległości, mimo zubożenia, było to nadal miasto przyjazne, wielokulturowe, dobrze zorganizowane i tak zarządzane, żeby mieszkańcom żyło się spokojnie i dostatnio. Stacjonujące na obrzeżach miasta pułki – 79. Pułk Piechoty Strzelców Słonimskich im. Hetmana Lwa Sapiehy i 80. Pułk Piechoty Strzelców Nowogródzkich nadawały miejscowości charakter obronny i patriotyczny, a jednocześnie kulturowy i rozrywkowy. Urządzano defilady, parady wojskowe, mieszkańcy gromadzili się tłumnie podczas uroczystości państwowych przygotowywanych przez miejskie władze, a także na zawodach sportowych i festynach żołnierskich. Osadnicy chętnie kupowali ziemię i budowali domy dla swoich dorastających dzieci. Myśleli o przyszłości związanej z tym miejscem.

Na początku września 1939 roku starszy sierżant sztabowy Bronisław Gołacki wyruszył ze swoim pułkiem w transporcie Wojska Polskiego ku południowej granicy, lecz wkrótce wrócił do Słonima na rozkaz dowódcy, by wraz z kilkoma innymi żołnierzami zorganizować batalion ochotniczy do obrony miasta. Trwały walki z hitlerowską armią, która rozbijała polskie oddziały i zmierzała na Wschód. Na apel polskich żołnierzy jako pierwszy zgłosił się okaleczony w walkach z bolszewikami osadnik wojskowy, legionista piłsudczyk Ludwik Paśko i wraz z grupą cywilnych osadników utworzył oddział obronny. Niestety, gdy podczas kampanii wrześniowej niespodziewanie wkroczyli Sowieci i jak potop zalali miasto, nie było już szans na obronę – rozpoczęły się aresztowania i przesłuchania – cały oddział obronny wywieźli do łagrów, a wkrótce też ich rodziny skazali na zsyłkę.

Bronisław Gołacki z córką Zofią (Słonim, 1936) ©.Archiwum prywatne / Teresa Tomsia

Gdy moja matka Zofia wspomina najpiękniejsze chwile dzieciństwa, pochyla lekko głowę, przymyka oczy i patrzy w głąb siebie, jakby chciała dojrzeć w oddali furtkę, przez którą tyle razy wracała ze szkoły – tędy wprowadził ją młody nauczyciel w czasie pożaru miasta, by oddać bezpieczną w ramiona matki. Nie pamięta nazwiska nauczyciela Szkoły Powszechnej nr 2 kierowanej przez Stanisława Majewskiego, podkreśla natomiast odpowiedzialną postawę dawnych pedagogów. Porównuje życie współczesnego społeczeństwa z przedwojennym. Jej troska obejmuje nie tylko utracony dom, sponiewieraną młodość w sowieckim kołchozie, dopominanie się o pamięć ojca zamęczonego w łagrze Uchta-Iżejsk, lecz dotyczy całej naszej polskiej biedy duchowej, z jaką przyszło nam się mierzyć przez długie lata w socjalistycznej ojczyźnie, gdy władze PRL-u zamazywały prawdę o przeszłości.

W obecnym czasie również prawda historii wymyka się powszechnej pamięci, zagłuszana przez medialnie podsycane skandale dotyczące różnych środowisk, także kościelnego. Na naszych oczach niknie tradycja wspólnoty ludzi duchownych i świeckich, godna wymiana poglądów, coraz mniej wzajemnej ufności i szacunku w rozmowach toczonych publicznie, ambicją i poczuciem wyższości zastępuje się rozsądek, często ważne pytania i listy pozostają bez odpowiedzi, zdarza się nadmiar ornamentu i ceremonii w miejsce mistyki wiary. Pallotyn Stanisław Stawicki w felietonie zamieszczonym na łamach „Recogito” 9 listopada stawia śmiałą tezę, lecz nie jest ona pozbawiona podstaw: „przez lata zabiegaliśmy zbytnio o nasze budowle, a zbyt mało o nasze serca i umysły”. Zagrożone są coraz bardziej wartości chrześcijańskie tworzące wspólne dobro duchowe i kulturowe, za które nasi dziadkowie oddawali życie.

Towarzyszę często mojej matce Zofii w rozważaniach o minionym, bo przecież musi być ktoś, kto wysłucha i zapisze, kto zapyta o wspólną miarę przeszłego. Dzień Niepodległości jest dobrą okazją do pokoleniowej rozmowy.

Teresa TOMSIA

Teresa Tomsia poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka tekstów pieśni i piosenek.  Publikowała w pismach literackich „Tygiel Kultury”, „Topos”, „Fraza”, „Recogito” i in.  W tłumaczeniu na j. niemiecki i francuski ukazał się wybór jej wierszy Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000). Ostatnio wydała tomik Kobieta w kaplicy (2016) i szkice literackie Niedosyt poznawania (2018). Pochodzi z rodziny o kresowym rodowodzie. Mieszka w Poznaniu.

Recogito, rok XXI, listopad 2020