
Wielu z nas, może wszyscy, odnajduje się w prośbie apostołów z dzisiejszej Ewangelii: „Dodaj nam wiary”. Współbrzmi ona z inną prośbą zapisaną przez ewangelistę Łukasza: „Panie, naucz nas modlić się”, gdyż wiara i modlitwa są ze sobą ściśle związane. Skoro więc sami apostołowie zaliczyli kłopoty z wiarą i modlitwą, znaczy to, iż trudności w tej materii nie są czymś nadzwyczajnym.
Proszę zauważyć, iż w odpowiedzi na prośbę apostołów, Pan Jezus mówi, że wiara nie musi być wcale wielka. Może być mała jak ziarenko gorczycy, bo to w ziarnie ukryta jest moc, która nie bierze się z człowieka, ale z Boga. Inaczej mówiąc, nawet mała wiara może podłączyć nas do źródła wielkiej mocy, którą jest Bóg. Na tym właśnie polega wiara żywa, czyli taka, która łączy nas z Bogiem.
I jeszcze jedno. Na ogół oczekujemy satysfakcji za to, że robimy coś dobrego. Oczekujemy, aby nas zauważono, pochwalono, doceniono… Czerpanie satysfakcji z sukcesów i dokonań jest bardzo powszechne. A przecież w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus proponuje nam inną logikę: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy – każe nam mówić; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.
Problem tylko w tym, że czasem nie wiemy, co powinniśmy robić. I właśnie dlatego warto pokornie zgiąć kark, bo człowiek, który ze swojej wolności czyni bożka, łatwo staje się niewolnikiem swoich nieuporządkowanych pragnień, namiętności i fantazji.
Warto też pamiętać, że czyniąc dobro innym, wyświadczamy je sobie. Bowiem miłość – szczególnie ta, która wyraża się służbą – ma to do siebie, że im więcej jej dajemy, tym więcej jej mamy. Poza tym, uzależnienie od pochwał, powoduje, że znając naszą próżność, ludzie będą nami manipulować we własnych celach. Natomiast, kiedy niczego nie oczekujemy czyniąc dobro, jesteśmy wolni od takiej manipulacji.
Ksiądz Twardowski nazywa ten sposób czynienia dobra „miłością za Bóg zapłać”.
Jest miłość za nic – pisze!
Nie chce listów
spotkań
cielęciny bez kości
piernika
uniform wyklepanych
ani głosu przy telefonie.
Jest wielka miłość
uczyła święta babcia
pozostaję jej wierny – miłość za Bóg zapłać.
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie do września 2024 roku pracował jako proboszcz parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Obecnie pełni funkcję ojca duchownego i wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie koło Warszawy. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXVI, październik 2025