Z pomorskiej grudy

Bez tytułu (2024) © Małgorzata Mikos

Mgłą zasnuły się pola jak babciną krochmaloną firaną, nie widać zaoranych plonów, tylko kruki i wrony podskakują na chudych łapkach, wydziobując ziarna, kłócą się o zdobycz tak głośno, że aż do pobliskiego lasu echo niesie.

Z pomorskiej grudy chleba białego nie będzie. Zebrałem się w drogę, zapakowałem do plecaka rzeczy niezbędne, bo tu, gdzie dorastałem i pragnąłem osiąść, prawie wszystkie poletka zostały wykupione, kombajn holenderski wjeżdża siać oziminę, jęczmień, a potem żyto, rozorał już naszą miedzę i wyłamał płot sąsiada.

Otwieram książkę w podróży z dawną opowieścią o Zapustach, tyle mi zostało z dziedzictwa po dziadku, którego chłodną dłonią przygarnęła ziemia, wierna przyjaciółka chłopa z rodu chłopów, a dla mnie jej zabrakło, bo świat obyczaje zmienia. Z okna autobusu patrzę na przydrożną kapliczkę z Jezusem frasobliwym i rząd jarzębin. Wiem, że to ostatnie widzenie, bo nie mam dokąd wracać, skoro drzwi nikt mi nie otworzy. Skrzypienie starej podłogi z desek ciągle jeszcze słyszę nocą i widzę cienie wielkich modrzewi, ich pnie ścięte równo przy ziemi.

Wędruję śladami dziadka przesiedlonego po wojnie z ziemi przemyskiej na pomorską wieś, jego ślady odczytuję z pejzaży łąk, z ruin porzuconych domostw, z milczenia tych, którzy tam jeszcze w opłotkach pozostali, by doczekać końca.

Nikodem SYNOWIEC

Nikodem Synowiecbibliotekarz, archiwista (1997, Brzeźno). Interesuje się prozą poetycką o podłożu filozoficznym. Okazjonalnie pisze wiersze. Przygotowuje do druku arkusz Opuszczone pole.

Recogito, rok XXVI, październik 2025