Artemisia – heroina sztuki

Artemisia Gentileschi (1593 – około1656), Śpiąca Wenus (około 1626) ©.Virginia Museum of Fine Arts, Richmond, Adolph D. and Wilkins C. Williams Fund Photo: Troy Wilkinson

Artemisia, imię rzadko spotykane. Być może dlatego, iż powiązane z mityczną boginią Artemidą, jej historią i osobliwością jej natury, objawiającą się niezależnością i odwagą. Czy tego typu argumenty były ważne dla jej ojca, Orazia Gentileschiego? Urodził się w Pizie w 1563, a greckim imieniem obdarzył swoją córkę w 1593 roku, w dniu jej przyjścia na świat. Nigdy się nie dowiemy, możemy jedynie przypuszczać, dlaczego Orazio wymarzył dla swojego dziecka nietypową karierę, która nie była domeną kobiet.

Artemisia Gentileschi, osoba o wielkiej determinacji, naznaczyła swoją osobowością epokę, w której od dzieciństwa dorastała pod pieczołowitym okiem swego ojca malarza, jednego z najbardziej uzdolnionych naśladowców Caravaggia. Jej talent objawił się wcześnie. Upór i niezależność, jaka cechowała całe jej życie, pozwoliły na zdobycie sławy w czasie, kiedy kobiety pragnące zaistnieć w świecie zastrzeżonym dla mężczyzn były na ogół na straconej pozycji. Jednak już w szesnastym stuleciu pojawiały się głosy zachęcające utalentowane damy do szukania swojej drogi życiowej i manifestowania zdolności w poczynaniach literackich czy w sztuce malarskiej. Ariosto pisał, że „nie trza wam, o damy, które chcecie znakomitą uprawiać sztukę, poniechać drogi owej”. W Italii, w kraju ojczystym Artemisii, kobiece zdolności dały o sobie znać szczególnie w literaturze. Wystarczy wspomnieć takie mistrzynie pióra jak Partenia Gallerati, Vittoria Colonna, Veromica Gambara czy Gaspara Stampa.

Artemisia Gentileschi (1593 – około 1656), Zuzanna i starcy (1610) ©.Pommersfelden, Kunstsammulungen Graf von Schönborn, Schloss Weissenstein crédit: akg-images / MPortfolio / Electa

Talentom kobiecym skłaniającym się w stronę malarstwa zamykano drogę do sukcesów. Białogłowy nie mogły uczestniczyć w lekcjach z modelami i do tego w męskim atelier, ponieważ uwłaczało to istniejącym konwenansom. Naukę malarstwa, jeżeli na taką wyraziły ochotę i zgodziła się rodzina, pobierały w zaciszu domowym lub w klasztorze. Przy tej okazji nie sposób zapomnieć o urodzonej dużo wcześniej niż nasza bohaterka, bo w roku 1532, Sofonisbie Anguissoli, okrzykniętej pierwszą damą malarstwa. Niemal rówieśnicą Artemisii była Lavinia Fontana. Losy Sofonisby i Artemisii związane były głównie z Italią. Ich lata życia i twórczości poniekąd zbiegły się w ze sobą. Obie zawędrowały do Europy, pierwsza spędziła większość swego żywota w Hiszpanii, druga w latach 1638-1640 znalazła się w Londynie. Obie miały swoich nauczycieli pozwalających na rozwój talentu, polegający na ,,niezrównanym połączeniu naturalizmu z idealizacją”. Obie założyły rodziny, chociaż Artemisia należała do tych kobiet, którym życie nie poskąpiło traumatycznych przeżyć.  Na krótko powróciła do Rzymu, swego miejsca urodzenia. Żywot zakończyła w Neapolu. Sofonisba odwrotnie. Do Cremony nigdy nie powróciła, miejscem jej śmierci było Palermo. Wierząc archiwalnym zapiskom, Artemisia żyła 60 lat. Jej data śmierci przypada na okres między 1652 a 1654 rokiem. Niestety tablicy z epitafium Hic Artemisia, z kościoła San Giovanni Battista dei Fiorentini, gdzie był jej grób, już nie znajdziemy.

Artemisia Gentileschi (1593 – około1656) Autoportret w młodości (1614-1615) ©.Hartford CT. Wadsworth Atheneum Museum of Art, Charles H. Schwartz Endowment Fund crédit : Allen Phillips/Wadsworth Atheneum

Córka Orazia Gentileschi, jedna – jak twierdzi autorka jej biografii Aleksandra Lapierre – z najwybitniejszych malarek w historii, musiała czekać trzy stulecia zanim na nowo została doceniona. Nade wszystko dzięki swojej perfekcji i bogatemu warsztatowi. To prekursorka wczesnego okresu baroku. Jej obrazy zaprezentowało Musée Jacquemart André. Paryska ekspozycja to ponad czterdzieści malarskich dzieł, które wyszły spod jej pędzla w XVII stuleciu. Prawie wszystkie pokaźnych rozmiarów, o fascynującej a zarazem niepokojącej tematyce, wibrujące kolorem, pełne detali, nie ustępujące w niczym malarstwu uprawianemu przez rówieśników płci męskiej.

Artemisia „uczyniła ze swojej sztuki sposób na potwierdzenie swojego istnienia i przeciwstawienie się normom swoich czasów”. Ojcu zawdzięczała wiele, przede wszystkim wprowadzanie od wczesnych lat w świat, który był dla niego krainą tajemniczą, wymagającą nie tylko talentu, lecz obserwacji, podpatrywania, czasami naśladowania, jak i odtwarzania rzeczywistości na swój własny sposób. Pozwalał Artemisii na kopiowanie obrazów i na rysunek, dokonując potrzebnej korekty, nie zniechęcając, nakłaniając do pielęgnowania zainteresowania w domenie, w której on sam dał się poznać jako wytrawny malarz. O łagodności jego usposobienia trudno mówić. Był człowiekiem gwałtownym. Lubił dokuczać innym. Nie stronił od hulanek, a i zazdrość go nie opuszczała. Odczuwał ją w stosunku do innych współcześnie mu żyjących, jak i względem swojej córki. Przed śmiercią nie pogodził się z Artemisią, w jego testamencie nie figurowała ona również jako jedna ze spadkobierców.  Niestety jej drugi nauczyciel, Agostino Tassi, przed którym progi ojcowskiego atelier były otwarte, okazał się nikczemnikiem i kłamcą. Wykorzystał niewinność dziewczęcą i nie dotrzymał złożonej przysięgi małżeńskiej. Niewielka za to spotkała go kara, gdyż był protegowanym papieża. Dla młodej istoty, pozbawionej dziewictwa w nikczemny sposób, fizyczne i psychiczne okaleczenie nie mogło nie pozostawić śladów na całe życie. Jest to opinia niektórych historyków sztuki doszukujących się w jej malarstwie rewanżu i swoistego zadośćuczynienia za zadany jej gwałt, jakiego doznała ze strony Tassiego.

Artemisia Gentileschi (1593 – około1656), Estera i Aswerus (około 1628) ©.New York, The Metropolitan Museum of Art, Gift of Elinor Dorrance Ingersoll, 1969

W pierwszych obrazach, które powstały w okresie rzymskim, zauważyć można jak duży wpływ na jej malarstwo miał Orazio Gentileschi.  Z 1610 roku pochodzi obraz Zuzanna i starcy.  Czy malowała go sama czy też pomocą służył jej ojciec? Do dzisiaj jest to nierozwiązaną zagadką, a opinie historyków sztuki są podzielone. Artemisia miała wówczas lat 17. „Gest Zuzanny przypomina gest Orazia ujawniając jednocześnie jej wrażliwość i talent do uchwycenia psychologii i emocji swoich bohaterów, głównie kobiecych”. Talentowi, jaki zaczął rodzić się w Wiecznym Mieście, w którym wcielała się w modelkę swego ojca, użyczając i sylwetki, i twarzy do obrazu na przykład św. Cecylii Orazia Gentileschiego z 1612 roku, a który kilka lat później pozwolił jej rozwinąć skrzydła pod toskańskim niebem Florencji i zaowocował obrazami Judyta i służąca z (1617-1618) oraz Magdalena również z tego samego okresu. W tym oto talencie ukryła cały sekret swojej malarskiej sztuki.

Artemisia Gentileschi (1593 – około1656), Magdalena pokutująca (około 1625) ©.Catedral de Sevilla

Kobiety to jej bohaterki. Ubrane w piękne i bogate stroje, misterna biżuteria dopełnia całości damskiej toalety. Mdlejąca pod deszczem złota, naga Danae, obraz z 1612 roku, oraz późniejsza Alegoria Skłonności, również naga postać kobieca, są podobiznami Artemisii. Są ,,jednocześnie pięknem jej ciała i geniuszu jej pędzla”. Kobieca nagość nie stanowiła dla niej żadnego tabu.  Z każdym rokiem podnosiła swoją poprzeczkę, malowała z pasją i żarliwością. We Florencji, Rzymie, Londynie, gdzie pracował jej ojciec, jak i w Wenecji czy Neapolu rzucała się w wir pracy szukając modeli i otwierając swoje atelier. Dwór Medyceuszy: poeci, intelektualiści, myśliciele, artyści, muzycy korzystający z mecenatu wpływowego rodu, całe to otoczenie zaakceptowało młodą adeptkę sztuki, otworzyło przed Artemisią wiele zamkniętych drzwi. Jako pierwsza kobieta została przyjęta do florenckiej Accademii del Disegno. Miała wówczas 23 lata. Przede wszystkim łaskawość księcia Kosmy II i arystokraty Francesco Marii Maringhi, z którym łączyła malarkę intymna zażyłość właściwie do końca jej życia, zapewniły córce Orazia tak wsparcie emocjonalne, finansowe, jak i pośrednictwo w szukaniu nabywców.

Mecenasów jej nie brakowało. Jej malarstwo znajdowało odbiorców daleko poza granicami Italii, w Hiszpznii, Francji i Anglii. Protektora znalazła również w Galileuszu i młodszym Buonarrotim, siostrzeńcu Michała Anioła. W okresie florenckim sygnowała swoje dzieła nazwiskiem rodowym ojca, Artemisia Lomi.  Fascynowały ją kobiety dawnych epok: Judyta, Estera, Kleopatra, grzesznica Magdalena, Dalila, historie niebanalne i bohaterowie niepospolici, różnego typu heroiny i herosi.

Nie jest udowodnione, czy będąc dzieckiem spotkała Caravaggia, jednak w późniejszym czasie malarstwo mistrza Michelangela Merisiego, który zdecydowanie naznaczył sztukę jej ojca, miało również swój istotny udział w karierze Artemisii. Potrafiąc wykorzystać światłocień tak potrzebny do nadania dramaturgii tematu, bezpośrednią technikę malowania z modelu Artemisia stanie się wierną, jedyną jego uczennicą. Inspiracja naturalizmem Caravagia, malarstwo nasycone okrucieństwem staną się wyznacznikiem jej dzieła.

Odbiciem tego okrucieństwa jest śmierć Holofernesa, znana z opowieści biblijnej, będąca zarazem tematem dwóch obrazów namalowanych przez Artemisię w latach 1613-1615 i 1620- 1621. Jeden z obrazów znajduje się obecnie w Neapolu, a drugi we Florencji w Galerii Uffizi i Pitti. Kara za osobistą hańbę to sprawiedliwość wymierzana przez kobietę na osobie tyrana zabijanego z zimną krwią. Jest to scena niepokojąca, przemyślana skrupulatnie, wykonana z wirtuozerią o niemałym ładunku sadyzmu.

W dorobku włoskiej malarki znajdujemy portrety, alegorie, sceny historyczne i autoportrety. Płótna zaprezentowane na paryskiej wystawie to wyjście poza schematy, dostosowywane do kanonów malarstwa toskańskiego, hiszpańskiego czy rzymskiego. Ich tematyka zależała od tego, dla kogo Artemisia pracowała i gdzie w danym czasie przebywała. W 1649 roku, pisząc do Antonia Ruffo, podkreślała, że musi „reprezentować różne rodzaje piękna”. Jej dziełu nie zabrakło patosu, przez który przebija dramatyczna siła postaci.  Całe swoje życie dążyła do tego, żeby pokazać ,,do czego zdolna jest kobieta”. Z listów, jakie pozostawiła po sobie, wyłania się osobowość silna, wolna do konwenansów, dla której zawarcie związku małżeńskiego stało się jedynie zażegnaniem skandalu. Nie potrzebowała mówić o swoim talencie. Była przekonana, że jej „dzieła będą mówić same za siebie”.

Anna SOBOLEWSKA 

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXVI, maj 2025