Arystokrata ducha

Tadeusz Tomasiński (z prawej) i Józef Sadzik (z lewej) (Osny 1977) ©.Witold Urbanowicz

Z ks. Tadeuszem TOMASIŃSKIM rozmawia Teresa BŁAŻEJEWSKA

Ks. Tadeusz Tomasiński – urodził się w 1923 roku w Nasielsku. Studiował teologię w Ołtarzewie (1943-1946) i na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie (1946-1950). Święcenia kapłańskie przyjął 10 lipca 1949 w Rzymie. Tamże był w 1950 sekretarzem osobistym przełożonego generalnego ks. Wojciecha Turowskiego, a następnie asystentem pallotyńskiego prokuratora generalnego ks. Antona Webera (1950-1953). Po przybyciu do Francji w 1953 był duszpasterzem Polonii i ekonomem regionalnym w latach 1953-1993. Był budowniczym i – w latach 1956-1993 – dyrektorem Imprimérie de Busagny w Osny, w czasach PRL-u drukującej w ramach Éditions du Dialogue wiele milionów polskich książek. Współinicjator i odpowiedzialny za budowę Collège Saint-Stanislas i Szkoły Technicznej w Osny oraz Pallotyńskiego Domu Pielgrzyma w Rzymie. Od 1974 zajmował się polskimi misjami na świecie (szczególnie w Afryce). W okresie stanu wojennego był organizatorem Komitetu Pomocy dla Polski. Był członkiem zarządu Domu dla Studentek Polskich w Paryżu (od 1974), Domu dla Studentów Polskich w Paryżu (od 1980), i rektorem pallotyńskiej wspólnoty w Osny. Z zamiłowania jest badaczem historii sztuki oraz dziejów Polski i Francji.

– Od 61 lat jest Ksiądz związany z francuską Regią Miłosierdzia Bożego, pamięta Ksiądz wybitnych współbraci waszej Regii, czy mógłby Ksiądz powiedzieć jak wyglądało pierwsze spotkanie z księdzem Józefem Sadzikiem, gdzie i kiedy się poznaliście?

– Do pierwszego naszego spotkania doszło w 1962 roku, po uzyskaniu przez Sadzika doktoratu po studiach w szwajcarskim Fryburgu. Obronił wówczas pracę doktorską z filozofii. Nosiła ona tytuł „Esthétique de Martin Heidegger”. Została wydana w Paryżu w 1963, przygotował ją do druku po francusku  i po hiszpańsku, po hiszpańsku  została wydana w Barcelonie w 1971 roku. Latem 1962, przez ówczesnego swojego prowincjała ks. Eugeniusza Werona, został skierowany do pracy duszpasterskiej we Francji. Pracę rozpoczął w Osny.

– Jakie wrażenie odniósł Ksiądz z pierwszego spotkania z nim?

– Od samego początku można było zauważyć, że jest inny. Był spokojny, wyciszony, skupiony. Z głęboką uwagą reagował na każde słowo. Umiał słuchać i pięknie mówić. Swoją postawą wyrażał typowe cechy humanizmu. Był skromny, nie wynosił się ponad innych. W kontaktach był bardzo uważny – jak już mówiłem – umiał słuchać niezależnie od tego, czy miał przed sobą uczonego, czy człowieka niewykształconego. Jego kontakty z innymi charakteryzowały się dużym szacunkiem. Nie znosił wulgaryzmów. Mówił doskonałą polszczyzną. Wielką uwagę przywiązywał do wyrażania się  pięknym językiem. Emanował z niego  głęboki szacunek do człowieka i estetyczne wyczucie w każdej formie. Jego postawa budziła wielki szacunek.  Kazimierz Brandys powiedział o nim kiedyś, że to „piękny człowiek  o  głębokiej kulturze, tej  najgłębszej, jaką rodzi inteligencja połączona z dobrocią”. Wiele osób tak na niego patrzyło. Miał wielu przyjaciół.

– Jakie to były kontakty?

– Wynikały one z twórczego charakteru księdza Sadzika. Na przykład przyjaźń z Janem Lebensteinem zaowocowała  witrażami w sali odczytowej Centre du Dialoque w domu przy rue Surcouf w Paryżu. Zainspirował bowiem artystę do zainteresowania się Starym Testamentem, czego wyrazem stały się witraże ze scenami z Apokalipsy. Z przyjaźni z Aliną Szapocznikow powstała rzeźba głowy umęczonego Chrystusa. Także z Czesławem Miłoszem łączyła go głęboka przyjaźń, zarówno intelektualna jak i duchowa. To z inspiracji księdza Sadzika powstały tłumaczenia „Księgi Hioba”, „Psalmów” i innych ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Trzeba by jeszcze wspomnieć o jego wielkiej przyjaźni z Józefem Czapskim, Zbigniewem Herbertem, Stefanem Kisielewskim, Jerzym Krzysztoniem, Sławomirem Mrożkiem czy księdzem Januszem Pasierbem. Trudno wszystkich wymienić, gdyż był to człowiek obdarzony charyzmatem odnajdowania i zjednywania ludzi niezwykłych.

– Jak układały się kontakty między księdzem Sadzikiem a Jerzym Giedroyciem?

– Dla księdza Sadzika nie było najważniejsze, czy ktoś jest wierzący czy nie. Mówił nawet, że wiele nauczył się od ateistów. Miał jednak wielki wpływ duchowy i intelektualny na środowisko  paryskiej „Kultury”. Te kontakty były bardzo twórcze.

– Jakie były zasługi księdza Sadzika dla francuskiej Regii?

– Trzeba by zacząć od wydawnictwa. W 1954 roku, za symbolicznego franka, od Księży Paulistów nabyliśmy prawa wydawnicze do SAIE (Société Anonyme Internationales Éditions). Pod tym szyldem wydaliśmy cztery tomiki księdza Michała Sopoćki, pod tytułem „Miłosierdzie Boga w dziełach Jego”. Później dla celów merkantylnych  zmieniono  nazwę na  SEI (Société d’Éditions Internationales). I tak to trwało. Mamy całą serię książek, które wtedy wydaliśmy. Okazało się jednak, że podobna nazwa istnieje przy Champs-Élysées i że my nie mamy prawa jej używać. I wówczas nieoceniony ksiądz Sadzik, który od 1963 roku prowadził wydawnictwo SEI, wymyślił nazwę Éditions du Dialogue. Wydawnictwo pallotyńskie funkcjonowało od 1954 roku i miało ogromne znaczenie dla szerzenia kultury polskiej.  Drukowaliśmy około milion książek rocznie. Dzięki inicjatywie księdza Sadzika  wydawaliśmy  książki  w seriach  „Znaki  Czasu” oraz „Kalendarz Naszej Rodziny”. Ksiądz Sadzik docierał do najlepszych pisarzy katolickich i dawał do tłumaczenia, aby przybliżyć ich polskiemu czytelnikowi. Książki poruszały tematykę  filozoficzno-teologiczną w szerokim bardzo wymiarze. Seria  „Znaki Czasu” obejmowała z czasem 56 tytułów. Dzięki księdzu Sadzika zaczęliśmy wydawać literaturę światową.

– Wspominając księdza Sadzika nie można pominąć Centre du Dialogue.

– Ksiądz Sadzik w 1973 roku w naszym domu paryskim przy rue Surcouf założył ośrodek odczytowo-dyskusyjny. Dzięki charyzmie swej osobowości i bogactwa twórczego skupił wokół siebie najwybitniejszych ludzi, intelektualistów, twórców, naukowców. Zapraszał do wspólnych dyskusji teologów i ateistów, ludzi sztuki, kultury, naukowców, polityków, pisarzy i poetów. Tu toczyły się dyskusje i spory intelektualne na najwyższym poziomie.  Centrum  skupiało ludzi z emigracji, ale i z kraju, którzy  chcieli się wypowiadać na tematy nurtujące współczesnego człowieka. Poruszane były trudne tematy. W czasie trwania Centre du Dialogue, na przestrzeni lat, ponad 300 osób wypowiadało się u nas. Centrum było otwarte na dialog, na ścieranie się bardzo różnych poglądów i racji. Tu można było dyskutować w duchu mądrze pojętej  tolerancji, w obronie prawdziwych wartości. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w Polsce wówczas szalał terror komunistyczny, to łatwo zrozumieć jak ta działalność była ważna, nie tylko dla  Polaków mieszkających w Paryżu, ale i dla całej Polonii. Spotkania odbywały się regularnie i ściągały setki osób. Czasami musieliśmy wynajmować salę w podziemiach kościoła Saint-Pierre-du-Gros-Caillou przy rue Saint  Dominique, gdyż u nas nie mogliśmy pomieścić wszystkich, którzy przyszli na spotkanie.

– I nagła, tragiczna śmierć księdza Józefa Sadzika.

– To był dla nas, dla naszej Regii prawdziwy szok. W wieku 47 lat odszedł ksiądz,  który był filarem naszego zgromadzenia. I tu nie zgadzam się z twierdzeniem, że nie ma ludzi niezastąpionych. Tak niezwykłego człowieka, o takich przymiotach serca, ducha i intelektu niełatwo zastąpić. To była nadzwyczajna postać.

– Jak potoczyły się losy wydawnictwa i Centre du Dialogue po śmierci Sadzika?

– Wydawnictwo oraz Centre du Dialogue działały nadal, ale z czasem zaszły zmiany  ustrojowe w naszym kraju, które miały wpływ na decyzje przełożonych.  Dużą aktywność wykazał ksiądz Zenon Modzelewski, ale i on wkrótce nas opuścił. Losy naszego wydawnictwa potoczyły się według mnie tragiczne. Podczas działalności wydawniczej wydrukowaliśmy ponad 17 milionów książek, które szły do Polski. Ale, niestety, po blisko czterdziestu latach istnienia Éditions du Dialogue zostało zamknięte, prawnie wymazane z rejestru, po prostu zlikwidowanie. Ówczesny superior podjął decyzję o likwidacji zasłużonego wydawnictwa. Także postanowiono zamknąć nasze, istniejące od 1944 roku czasopismo, początkowo nazywało się ono „Głos Misjonarza”, od 1947 funkcjonowało jako „Nasza Rodzina”. Cieszyło się dobrą opinią. Było jednym z ciekawszych  pism katolickich na emigracji. Wyrażałem ostry sprzeciw przeciwko takim decyzjom. Nie istniały żadne przekonujące argumenty za ich podjęciem. Jeśli chodzi o wydawnictwo, podawałem wówczas przykład Ossolineum, które przetrwało dwa wieki i nadal istnieje, choć przestało drukować książki; to znaczy opracowuje książki i drukuje je nie u siebie. W tej chwili zatem nie drukujemy niczego na miejscu, ale w gruncie rzeczy moglibyśmy łatwo wznowić działalność wydawniczą. Jeśli chodzi o  Centre du Dialogue, też czekamy na przywrócenie aktywności tej ważnej instytucji. Uważam, że – jeśli chcemy przetrwać – czeka nas wielka praca na reaktywowanie tych działań, których inicjatorem był nieodżałowanej pamięci ksiądz Sadzik.

– W ubiegłym roku minęło czterdzieści lat od utworzenia przez księdza Sadzika w siedzibie Księży Pallotynów w Paryżu ośrodka odczytowo-dyskusyjnego. Z tego, co Ksiądz mówił, wynika, że Józef Sadzik wyróżniał się niezwykłą wprost osobowością.

–  Powtórzę, że był to mądry, utalentowany, pełen twórczych inicjatyw pallotyn o kulturze tej najgłębszej, jaką daje inteligencja połączona z niezwykłą dobrocią. To był nietypowy i wspaniały człowiek o wielkich walorach serca, ducha i intelektu. Skupił wokół siebie wielu intelektualistów: teologów i ateistów, ludzi kultury i sztuki, wybitnych naukowców, pisarzy i poetów. Tu toczyły się dyskusje i spory intelektualne na najwyższym poziomie. Centre du Dialogue zawsze było otwarte na dialog, na ścieranie się bardzo różnych poglądów. Tu można było dyskutować w duchu mądrze pojętej tolerancji, w obronie tych wartości, jakie nie zawsze cieszą się zainteresowaniem czy należnym uznaniem.

– W kraju – jak wiemy – szalał wówczas terror komunistyczny, więc łatwo zrozumieć jak ważna to była działalność nie tylko dla środowiska paryskiego czy dla Polonii francuskiej, lecz również dla Polski.

– Wśród prelegentów, którzy występowali w Centre du Dialogue byli przedstawiciele polskiego Kościoła, co było związane z organizowaniem  w posiadłości pallotynów w Osny pod Paryżem w pierwszą niedzielę lipca Zjazdów Katolickich dla Polonii z całej Francji.

– Były one bardzo popularne i gromadziły tysiące uczestników.

– Od lat istnieje tradycja, że zjazd w Osny poprzedza prelekcja w paryskim Centre du Dialogue biskupa  z Polski,  który jest zaproszony na obchody Zjazdu Katolickiego w danym roku. W 1977 roku,  kiedy kardynał Karol Wojtyła  przybył do Osny, to ponad sto autobusów i specjalny pociąg z Paryża  przywiózł uczestników. Przed  zjazdem w Osny – tradycyjnie w piątek – w Centre du Dialogue przy rue Surcouf  jako prelegent wystąpił kardynała Wojtyła, przyszły papież. Wśród duchowych z Polski, którzy byli zaproszeni do Centre du Dialogue, trzeba wymienić między innymi księdza kardynała Józefa Glempa oraz wieloletnich duszpasterzy polskiej emigracji kardynała Władysława Rubina i arcybiskupa Szczepana Wesołego. Spośród duchownych prelegentami byli: o. Józef Bocheński, ks. Adam Boniecki, abp Józef Kowalczyk, kard. Franciszek Macharski, ks. Janusz Pasierb, bp Tadeusz Pieronek, ks. Józef Tischner, abp Jerzy Stroba, a także biskup Paryża kardynał Jean Marie Lustiger. Wśród intelektualistów i artystów wystarczy przywołać takie nazwiska jak: Kazimierz Brandys, Józef Czapski, André Frossard, Jerzy Giedroyc, Gustaw Herling-Grudziński, Julia Hartwig, Zbigniew Herbert, Michał Heller, Paweł Hertz, Konstanty Jeleński, Andrzej Kijowski, Stefan Kisielewski, Leszek Kołakowski, Anka Kowalska, Jerzy Krzysztoń, Zygmunt Kubiak, Jerzy Lerski, Tadeusz Mazowiecki, Stefan Meller, Adam Michnik, Artur Międzyrzecki, Halina Mikołajska, Czesław Miłosz, Yves Montand, Sławomir Mrożek, Jean Offredo, Roman Palester, Krzysztof Pomian, Wojciech Pszoniak, Zofia Romanowicz, Andrzej Seweryn, Henryk Skolimowski, Piotr Słonimski, Jerzy Turowicz, Andrzej Wajda, Wiktor Woroszylski, Adam Zagajewski, Jerzy Zagórski, Krzysztof  Zanussi. Oprócz kardynała Karola Wojtyły gościem Centre du Dialogue był również Lech Wałęsa, który przybył do Paryża w gronie doradców i członków świeżo powstałej „Solidarności”. Na spotkanie z Wałęsą przyszło ponad tysiąc osób, zostało ono zorganizowane w krypcie kościoła świętego Dominika, ale i tak nie wszystkie osoby  mogły uczestniczyć w tym spotkaniu. Wiele osób pozostało wokół kościoła. Mam świadomość, że nie wymieniłem wielu znakomitych osób, które brały udział w spotkaniach przy rue Surcouf. Trzeba powiedzieć, że te piątkowe prelekcje były dla Polonii zawsze ważnym wydarzeniem. Niestety od kilku lat ta działalność została mocno ograniczona.

– Wielka szkoda, bo wysokie były koszty moralne i polityczne polskiej transformacji, bo wiele ważnych i trudnych spraw nadal dzieje się w naszym kraju, bo również dzisiaj nie brakuje zagubionych i zdezorientowanych ludzi.

– To tylko potwierdza, że warto spotkaniom nadać znowu taką rangę, jaką nadał im ksiądz Sadzik, jak też warto pomyśleć o tych wszystkich sprawach, którym poświęcił on swoje życie. Patrząc z perspektywy wielu lat – jako człowiek, który ma swoje lata i liczne doświadczenia – jestem przekonany, że nie tylko jest na nie jakieś tam miejsce, ale istnieje paląca potrzeba, aby do nich powrócić.

Recogito, nr 77 (wrzesień-grudzień 2014)