Jak Europa przezwyciężyła podział

Pod Bramą Brandenburską (Berlin, 1990). Fot. Marek Wittbrot © Recogito

Konferencja trzech mocarstw. która odbyła się w lutym 1945 roku w Jałcie na Krymie. symbolizuje dla narodów wschodniej Europy bezpośrednie przejście od jednego totalitaryzmu do drugiego. To nie przeszkodziło jednak przedstawicielom antyhitlerowskiej koalicji w Jałcie uchwalić „Deklarację w sprawie oswobodzonej Europy” i przyznać wyzwolonym spod jarzma Trzeciej Rzeszy krajom prawo do utworzenia wolnych, wybranych w demokratycznych wyborach rządów. Ale były to jedynie czcze zobowiązania. Stalin w rozmowie z Milovanem Dżilasem. jednym z przywódców komunistycznrj Jugosławii, zwierzał się: „Charakterystyczne dla tej wojny jest to, że każdy zwycięzca okupuje terytorium podbitego kraju i narzuca mu swój własny ustrój społeczny.”

Mocarstwa zachodnie pośrednio zaakceptowały ten plan Stalina. Zachodni sojusznicy potrzebowali pomocy Armii Czerwonej, by pokonać hitlerowskie Niemcy. Teraz mieli wyrównać rachunki. Cena była zgoda na poddanie sowieckiej hegemonii narodów Europy Wschodniej. Zdawał sobie z tego sprawę amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt, mówiąc już w roku 1943 do kardynała Nowego Jorku: „Wiele europejskich narodów będzie musiało znosić sowiecką hegemonię, nie tracąc nadziei, że w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat Rosja przeobrazi się pod wpływem Europy Zachodniej w cywilizowany kraj”.

Pomimo stałego postępu sowietyzacji wschodniej Europy i zaborczej polityki Moskwy, zachodnie mocarstwa nie naruszały strefy wpływów imperium sowieckiego. Nie chcąc w bezpośredniej konfrontacji ryzykować zagrożenia pokoju światowego. W krytycznych momentach narody bloku wschodniego były pozostawione same sobie. Dowodzą tego wszystkie zrywy narndowo–niepodleglościowe: Berlin 1953, Budapeszt 1956, Praga 1968. Wszystkie zostały brutalnie stłumione. Jedynie niepokorna Polska przysparzała Moskwie stale nowych problemów. Ale i tu, po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku, udało się polskim generałom zdławić samoograniczającą się rewolucję „Solidarności” – mimo że „Solidarność” była ruchem o największym w historii bloku wschodniego zasięgu. Dla zachodniej opinii publicznej ten akt przemocy stanowił kolejny dowód na trwałość komunistycznego reżimu a zarazem postanowień traktatu jałtańskiego. Dopiero gorbaczowska pierestrojka poddała powojenny system władzy Kremla krytycznej analizie i skłonna była szukać nowych rozwiązań. Po długich wahaniach rządząca ekipa sowiecka zdecydowała się zrewidować nienaruszalny dotąd dogmat o ograniczonej suwerenności państw wschodniej Europy, uznając dotychczasowy kurs polityczny za niezgodny z duchem czasu. W świetle tego wszystkiego nie dziwi oświadczenie Gorbaczowa, w czasie spotkania na szczycie na Malcie w 1989 roku, iż Związek Radziecki będzie respektował w przyszłości prawo narodów wschodnio–europejskich do samostanowienia.

Prawie 50 lat trwało wyzwalanie się bloku wschodniego spod jarzma sowieckiego i odchodzenie od systemu opartego na postanowieniach konferencji jałtańskiej. Zwycięstwa nie należy jednak przypisywać w pierwszym rzędzie działalności ruchów oddolnych. Było ono raczej następstwem zmiany koncepcji polityki zagranicznej sowieckiego przywództwa. „Związek Radziecki został nareszcie zintegrowany z europejską wspólnota narodów” – oświadczył w 1990 roku były minister spraw zagranicznych [ZSRR] Eduard Szewardnadze. Natomiast tak zwana „nieprzejednana opozycja” rosyjska oceniała załamanie się sowieckiego pilnowania w Europie Wschodniej jako zdradę interesów Rosji. Jeden z przedstawicieli tej opozycji. Aleksander Prochanow, pisał wówczas: „Po raz pierwszy w historii świata upadło mocarstwo nie skutkiem ciosów zadanych przez obcą przemoc, lecz w wyniku politycznych działań – swoich przywódców”.

Kiedy w końcu 1991 roku zniknął z map świata Związek Radziecki, oburzenie rosyjskich nacjonalistów osiągnęło punkt kulminacyjny. Dla przedstawicieli tych środowisk rozwój wydarzeń w Europie po 1989 roku oznacza rewizję pokojowych ustaleń powojennych. Konsekwencją takiej postawy politycznej jest prowadzenie zaciekłego boju o każdy skrawek ziemi Federacji Rosyjskiej. Koszty się nie liczą… Widać to na przykładzie Czeczenii.

Leonid LUKS
Przełożyła Barbara GLIŃSKA

Leonid Luks urodził się w 1947 roku w Swierdłowsku. Studiował historię na Uniwersytecie Jerozolimskim i Uniwersytecie Monachijskim. Był wykładowcą Uniwersytetu Bremeńskiego i Uniwersytetu Kolońskiego oraz pracownikiem rosyjskojęzycznej sekcji Radia Deutsche Welle w Kolonii. W latach 1995-2012 profesor i kierownik Katedry Historii na Katolickim Uniwersytecie w Eichstätt w Niemczech. W latach kierował Zentralinstituts für Mittel- und Osteuropastudien. Wydał m.in. Lenins außenpolitische Konzeptionen in ihrer Anwendung (1976), Entstehung der kommunistischen Faschismustheorie. Die Auseinandersetzung der Komintern mit Faschismus und Nationalsozialismus 1921–1935 (1985), Katholizismus und politische Macht im kommunistischen Polen 1945–1989. Die Anatomie einer Befreiung (1993), Zwei „Sonderwege“? Russisch-deutsche Parallelen und Kontraste (1917–2014) (2016).

„Nasza Rodzina”, nr 5 (608) 1995, s. 15.