Mit Galicji (impresja)

Wystawa Mit Galicji (Kraków, 2015) © MCK Kraków / Paweł Mazur

Co tu dużo gadać, wstyd się przyznać, ale dopiero teraz dowiedziałem się, skąd sama nazwa: „Galicja i Lodomeria”. To po prostu zlatynizowana forma nazw dwóch najważniejszych – historycznie rzecz biorąc – ośrodków tej krainy: Halicza i Włodzimierza. Warto więc było się wybrać do Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, aby obejrzeć wystawę Mit Galicji, prezentującą spojrzenie na tę prowincję monarchii habsburskiej z czterech – narodowych – punktów widzenia: polskiej, austriackiej, ukraińskiej i żydowskiej. To rozróżnienie pojawia się już przy micie założycielskim: dla Polaków to jeden z elementów, bolesnych konsekwencji, katastrofy ich państwowości. Dla Austriaków wejście w posiadanie „ziem niechcianych” (Maria Teresa, podejmując decyzję o zagarnięciu tej części Rzeczpospolitej w efekcie I rozbioru, od razu myślała o przehandlowaniu ich za łatwiejsze w integracji i eksploatacji terytoria; zresztą w sensie strategicznym nie bardzo jak miała je bronić przed Rosją przy ewentualnym konflikcie). Nie zdawałem sobie sprawy, że prawie nic nie wiedzieli o ziemiach przez siebie zagarniętych – zupełna terra incognita, „pół-Azja”. Musieli dopiero wysyłać pierwszych eksploratorów, aby rysowali ich mapy i zdobywali podstawowe informacje. Problemem było już samo przejęcie władzy. Urzędnicy reprezentujący państwowość zasadzającą się na oświeconym absolutyzmie szukali swoich odpowiedników na ziemiach byłej Rzeczpospolitej, ale że ta opierała się na tradycji republikańskiej, to nie wykształciła ośrodków władzy biurokratycznej. Jedna wielka ściana była obwieszona w całości portretami Franciszka Józefa. A to portretowanie cesarza miało charakter nowocześnie pijarowy: chodziło o wdrukowanie w świadomość poddanych obrazu dobrotliwego, troskliwego, ale bystro patrzącego władcy. Ukraińcy – za sprawą faworyzowania przez Wiedeń (przynajmniej na początku) Kościoła grekokatolickiego – uznali utworzenie Galicji za wydarzenie opatrznościowe dla narodzenia się ich poczucia narodowego. Natomiast Żydzi stworzyli mitologię starożytności swojego galicyjskiego rodowodu. Znajdowało to wyraz między innymi w „postarzaniu” obiektów sakralnych i innych. Osobny wątek to antysemityzm na wsi galicyjskiej w epoce przedpolitycznej, a więc w czasach, w których nie było partii politycznych, ideologii masowych, prasy etc. Zajścia antysemickie miały wówczas coś z rytuału czy też wręcz egzekwowania prawa natury. Dochodziło do nich w miarę regularnie i miały one ściśle określony przebieg. Można było na przykład rabować i niszczyć mienie żydowskie, ale nie wolno było w ich trakcie dopuścić się rozlewu krwi. Były ograniczone w czasie. Nie sposób uznać ich za przejaw walki ekonomicznej. Ich celem nie była eliminacja konkurencji, wyrugowaniu Żydów ze wsi czy najbliższej okolicy, tylko pokazanie, „kto tu rządzi”. Pretekstem do ich wybuchu była samonapędzająca się plotka. Na przykład, że Żydzi w jakiś sposób narazili się cesarzowi i w związku z tym cesarz godzi się na ich ukaranie. Oczywiście, mitologia galicyjska jest znacznie rozleglejsza. Należą do niej także mity wzajemnie sobie przeczące, jak na przykład mit nędzy galicyjskiej i mit galicyjskiej prosperity. Austrii na początku bardzo zależało na przedstawieniu siebie nie jako państwa zaborczego, ale jako państwa niosącego misję cywilizacyjną na wschód, więc wyolbrzymiała zacofanie i nędzę nowo przyłączonej prowincji. Później ten mit ożywił Stanisław Szczepanowski, ekonomista i przedsiębiorca, wielki polski patriota, marzący o modernizacji i rozwoju Galicji. Jego książka Nędza galicyjska w cyfrach nie była jednak na chłodno napisanym raportem, ale pamfletem politycznym, mającym przygotować odpowiedni grunt pod urobienie opinii publicznej. Mit nędzy galicyjskiej współistnieje z mitem galicyjskiej prosperity. To w tym czasie Galicja była trzecim po Stanach Zjednoczonych i Rosji wydobywcą ropy naftowej. Powstawały wielkie fortuny. Mówiło się o środkowoeuropejskiej Pensylwanii. Oczywiście, też daleko na wyrost.

* * *

Wystawa była prezentowana w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie od 10 października 2014 do 8 marca 2015 roku. Teraz trafiła do Wien Museum. Będzie w nim eksponowana od 26 marca do 30 sierpnia 2015 roku. Idea wystawy: prof. Jacek Purchla, dr Emil Brix Koncepcja wystawy: prof. Jacek Purchla, dr Wolfgang Kos, dr Żanna Komar, dr Monika Rydiger, dr Werner Michael Schwarz Kuratorzy: dr Żanna Komar, dr Monika Rydiger, dr Werner Michael Schwarz Aranżacja plastyczna: Rafał Bartkowicz Koordynacja i organizacja: Anna Śliwa, Bärbl Schrems. Asystentki kuratorów: Kinga Migalska, Katrin Ecker.

Wrzesień 2014

Andrzej DOBROWOLSKI

Andrzej Dobrowolski (ur. 1961) – edytor archiwaliów związanych z życiem i twórczością Teodora Parnickiego. Ogłosił między innymi: Przy całej naszej odmienności postaw pisarskich… Listy Teodora Parnickiego do Hanny Malewskiej z lat 1960-1974 (2003); Inżynierowie dusz. Uwagi Parnickiego do wspomnień Borwicza (2003); Owoc i studiów, i prób niezliczonych. I wielu udręk… Wypisy o Słowie i ciele z korespondencji między Teodorem Parnickim i Jerzym Giedroyciem (2008); Jerzy Giedroyc, Teodor Parnicki, Listy 1947-1968 (2014).

Recogito, nr 78 (styczeń-czerwiec 2015)