Moskiewskie słowo

Kreml (Moskwa, 1997). Fot. Leszek Wątróbski © Recogito

Rozciągające się na wschodzie Rzeczypospolitej obszerne państwo moskiewskie było do końca XVI wieku Polakom mało znane. Polska związana z kulturą łacińską odnosiła się niechętnie do państwa rządzonego bezwzględną tyranią, będącą przeciwieństwem szlacheckiej wolności. Aż do XIX wieku nie bardzo rozróżniano państwo moskiewskie od jego mieszkańców, których nazywano Moskwicinami (a potem Moskalami), w odróżnieniu od Rusinów zamieszkujących ziemie: lwowską, przemyską, sanocką, halicką i chełmską w województwie ruskim.

Przypisywano im najgorsze cechy: dzikość, barbarzyństwo, okrucieństwo, ciemnotę, podstępność, nieludzkie obyczaje, pychę moskiewską i niewolniczą uległość wobec cara, a prawosławia rosyjskiego nie uznawano za prawdziwe chrześcijaństwo. Opinie o Moskwie w polskich utworach literackich są generalnie nieprzychylne, a jeszcze bardziej od nich uogólniające powszechne opinie przysłowia. Trwałe dziedzictwo trudnego sąsiedztwa.

Jan Kochanowski w Jeździe do Moskwy pisze: „Dziw na świecie kruk biały, nie mniejszy dziw i to, żeby tyrana przedsię na wnet nie zabito”. W podobnym tonie wypowiadali się Mikołaj Rej i Wacław Potocki. Jan Żabczyc w Polityce polskiej (1630), przedstawiając wady różnych narodów, wymienia „moskiewskie słowo”, które stało się przysłowiem. Z tegoż czasu pochodzą powiedzenia: „w Moskwie tylko łgarz pożywi się i dać komuś pożałowanie moskiewskie” (to znaczy surowo ukarać).

Z licznie rozpowszechnionych wówczas porównań właściwości narodów wymienię jedno mniej dosadne: „Ubogi pachołek, który umie w Polsce w karty grać, we Włoszech [Wołoszy] kraść, w Moskwie się zalecać, ten może bez służby wytrwać”. W tak bogatym ogrodzie literackim nieprzychylności próbuje wprowadzić umiar powiedzenie z targów futrzanych w Moskwie: „Czeka na to, jak Moskwa czasu na przedanie soboli i Ty sobolami kupczysz, Moskwicinie”.

Gdy stosunki uległy zmianie, Polska upadała a Rosja potężniała, patrzano na nią z przestrachem, wzrastała nieufność. Szczególne miejsce zajmuje w wyobrażeniach Polaków o Rosji Syberia (Sybir), zwana przez Mickiewicza „ziemią nieszczęśliwą”. Poznali ją już z końcem XVI wieku polscy jeńcy wojenni, a ciągłe wojny z Rosją, powstania i spiski powiększały zastępy tam zesłanych, więzionych i osiedlonych. O ich losie dochodziły skąpe wieści, poza tym, że wielką biedę cierpią. Grozę potęgowała niemożność wydostania się z Sybiru, bardzo rzadkie powroty i jeszcze rzadsze ucieczki (pierwsza słynna z Kamczatki konfederata barskiego hr. Maurycego Augusta Beniowskiego w 1771 roku). „Sybir” pozostał przekleństwem niewoli.

Gwałty, mordy i rabunki tworzyły przez ponad dwa wieki obraz Rosjanina. Pieszymi kolumnami i kibitkami podążali w głąb Rosji stronnicy Leszczyńskiego, potem oświeceniowi patrioci, uczestnicy kolejnych powstań i rewolucji oraz zesłańcy pierwszej (1939–1941) i drugiej (od połowy 1944 roku) okupacji radzieckiej. Nad tym morzem cierpień góruje egzekucja katyńska.
Rosjanin w Polsce to nauczyciel, urzędnik i pop-rusyfikator („Jak z Moskwy w Polskę nasyłają samych łajdaków stek” – Mickiewicz). Metoda spalonej ziemi stosowana przez ustępujące wojska rosyjskie w pierwszej wojnie światowej oraz niszczenie miast na ziemiach zachodnich przez powracającą armię z Niemiec w 1945 roku dopełniały surowości oceny postępowania wschodnich sąsiadów.

Wśród epitetów kierowanych pod ich adresem w XIX wieku – „Półazjaci” był najdelikatniejszy. Jeden z emigrantów 1831 roku tak napisał o tej władzy zaborczej: „Kto raz z bliska miał z rządem rosyjskim do czynienia, nierad wraca pod jego opiekę”. Stąd chętniej, choć z bólem, wybierano tułactwo.

Od Mickiewicza zaczęto rozróżniać w stereotypie Moskala – dzikiego człowieka Wschodu – „przyjaciół Moskali”, którzy jak Polacy cierpieli w jarzmie carskim i próbowali się spod niego wydostać (Dekabryści). Wołają głosy: „Zbudź się Moskwo! Zbudź się do swobody!” (Antoni Lange). Coraz częstsze próby zrozumienia Rosjanina, okazywania mu szacunku zamiast pogardy i wręcz współdziałania z nim w wyrwaniu się z niewoli, mieszają się z zadawnionymi uprzedzeniami. Takie zróżnicowane postawy występują po obu stronach. Tym bardziej potępia się wszelkiej maści sprzedawczyków za „moskiewskie pieniądze” („Człek rozumu za rubla nie kupi”).

Codzienną odtrutką na panowanie rosyjskie było traktowanie ich i wszystko co rosyjskie z pewną wyższością, wyrażając tym nieopisany sprzeciw wobec oficjalnego obrazu. Stopień i poziom zależał od poziomu intelektualnego krajowców. Groźne, jeszcze z XVII wieku, powiedzenia: „moskiewska odpowiedź” (to znaczy krótka i stanowcza) oraz „mróz moskiewski” (tęgi, silny) zastąpiły po drugiej wojnie: „ruska stal” (miękka i podatna), „rosyjski bank” (w którym nie propadiot i nie połuczysz) oraz „rosyjski sklep” (gdzie towaru niet i nie budiet). Dopiero ostatnie lata zaczynają zmieniać ten stereotyp, może nawet z dużym przerysowaniem w obu kierunkach.

Na Rosję jako zaborcę patrzono z nienawiścią i wyczekiwano jej upadku. Dopatrywano się go w wojnach powszechnych, z których wyjdzie osłabiona, lub w wyodrębnieniu się poszczególnych narodów, nie było też do tego po obu stronach wielu zwolenników. Rozumiał to Stanisław Brzozowski. „Kto myśli o przyszłości Polski, musi rozumieć Rosję, musi ją rozumieć lepiej, niż ona sama siebie pojmuje, jeśli chce ją wyprzedzić” (Kryzys w literaturze rosyjskiej, 1909). Zaś Marian Zdziechowski, obserwując w dziesięć lat później zawieruchę rosyjskiej rewolucji, pisał: „Rosja odegrała już swoją rolę polityczną; stworzyła państwo potężne i groźne – i dziś patrzymy na to, jak się ono rozkłada. Świadczy o tym powszechny zanik zmysłu politycznego, który w ciągu wieków tylu siłę Rosji stanowił. Rosja rozpadła się nagle i gwałtownie na dwa bezwzględnie przeciwległe sobie światy, jednakim szałem rewolucyjnego maksymalizmu opanowane: z jednej strony zrewolucjonizowany nacjonalizm głosi zagładę wszystkiemu w cesarstwie rosyjskim co rosyjskim nie jest – z drugiej anarchizm porywa się do zniszczenia państwa i porządku społecznego, a z obu stron takież samo zdziczenie moralne, to samo rozlega się hasło śmierci i zniszczenia. W tym zaś chaosie, wśród wycia rozjuszonych namiętności, giną bez echa głosy tych nielicznych, którzy do rozumu i opamiętania nawołują” (Wpływy rosyjskie na duszę polską, 1920).

Dziś Rosja i Polska stoją u progu doniosłych przemian i być może ich wzajemny stosunek do siebie może odegrać poważną rolę.

Stanisław ZIELIŃSKI

Stanisław Zieliński – historyk, bibliofil i bibliograf, dokumentalista dziejów Ziemi Radomskiej, autor wielu prac poświęconych historii swojego regionu. Mieszka w Radomiu.

„Nasza Rodzina”, nr 7-8 (574-575) 1992, s. 13-15