Płomienna nieobecność. O testamencie ks. Józefa Sadzika SAC

Józef Sadzik przy swoim biurku (Paryż, lata 70. XX wieku) © Witold Urbanowicz

Austriacki poeta i prekursor egzystencjalizmu, Rainer Maria Rilke (1875-1926), jest autorem wyrażenia „absence ardente” – „gorejąca nieobecność”. Zmarły na początku tego roku (5 stycznia 2020) franciszkanin polskiego pochodzenia, o. Thaddée Matura – którego byłem uczniem – zapożyczył ów zwrot od Rilkiego do nadania tytułu jednej ze swoich pozycji książkowych: Une absence ardente. Approches de l’expérience de Dieu. Książka ta została przetłumaczona na język polski i wydana w 2001 roku przez krakowskie Wydawnictwo M pod tytułem: Płomienna nieobecność. Ku doświadczeniu Boga.

Wyrażenie to chodziło za mną od kilku dni, dręcząc moją biedną głowę w upalne rzymskie lato, bym w tymże kluczu spojrzał na 40. rocznicę śmierci ks. Józefa Sadzika, która przypada właśnie dziś. Gorejąca nieobecność! Parząca nieobecność! Tak! Nieobecność Sadzika jest już od 40 lat jedną z najbardziej płomiennych form jego obecności. Kategoria „nieobecności” nie orzeka bowiem o braku – jak to się dzieje w języku potocznym. Ona mówi o kimś/o czymś, co – z różnych powodów – pozostaje poza zasięgiem naszej percepcji, w istocie jednak potwierdza fenomen „skrytej obecności”. To właśnie ona sprawia, że o Sadziku ciągle myślimy, mówimy, rozmawiamy, piszemy… W ten sposób staje się on bardziej obecny i ponadczasowy. „W potocznym mniemaniu cień jest zaledwie brakiem światła, jeśli nie wręcz jego zaprzeczeniem – pisał Heidegger. – Naprawdę zaś cień jest jawnym, a jednak nieprzenikalnym świadectwem skrytego świecenia”. Dodajmy: skrytej obecności światła! Papież Jan XXIII powie nawet, że „cienie są po to, aby słońce nabrało więcej blasku”.

W tym kontekście zaglądam do testamentu księdza Józefa i czytam: „Życie swoje oddaję za Stowarzyszenie [Apostolstwa Katolickiego], przede wszystkim za polską Prowincję i Regię francuską – czytamy w nim. Niech Bracia wybaczą mi wyrządzone im krzywdy. Jedno wiem: Stowarzyszenie będzie się budowało przez święte życie swoich członków”.

Sadzik stawiał na świętość, tzn. na jakość. Był w tym na wskroś pallotyński: „Należy przyjąć za pewnik – przekonywał swoich pierwszych towarzyszy św. Wincenty Pallotti, iż nie powinniśmy kierować się manią przyjmowania i formowania dużej ilości kandydatów. Raczej nielicznych, ale za to pełnych ducha. Gdyż nawet jeden, gdy jest napełniony duchem Jezusa Chrystusa, uczyni wiele, a również tylko jeden, gdy jest pozbawiony tegoż ducha, przyniesie wielkie szkody, nawet pośród wielu dobrych” (OOCC III, s.327).

Niestety, w naszej najmniejszej Kongregacji coraz częściej i coraz boleśniej „jakość” przegrywa z „ilością”. Wystarczy przyjrzeć się uważnie naszym aktualnym „opcjom apostolskim”. Młode, najliczniejsze dziś jednostki (Prowincje i Regie), na łapu-capu rzucają się na parafie. Najchętniej w Europie. Nasi współbracia z Indii i z Afryki prowadzą już takowych niemal 30 we Francji i w Italii. Zapominamy, że tam, gdzie zaniedbuje się jakość i tożsamość, korzyści są tylko chwilowe. Dotyczy to oczywista wszystkich płaszczyzn, a zwłaszcza wymiaru charyzmatycznego. Stajemy się „byle-jacy”, żeby nie powiedzieć „nijacy”!

W kilka dni po śmierci Sadzika, Czesław Miłosz poświęcił mu jeden ze swoich wierszy. Pisał w nim między innymi:

„Bo twoja obecność
Tak dla mnie mocna, że zawsze prawdziwa.
I chociaż nie wiem, co jest czas, co wieczność,
Ufam, że słyszysz ten głos, który wzywa.
Zmień moje życie.
Trzeba mi pomocy […]”.

Wszystko wskazuje na to, iż modlitwa Miłosza została wysłuchana. Gdy w 15. rocznicę śmierci pojawił się w Sułkowicach na grobie swego przyjaciela, wyznał: „Prosiłem Ciebie [drogi Józku], kiedy umarłeś, żebyś pomógł mi zmienić moje życie i choć nie wiem, czy i jaki był Twój udział, rozmyślam o tym, jak bardzo moje życie się zmieniło”.

Może więc warto, a nawet trzeba, prosić dziś ks. Józefa Sadzika:
Zmień bieg naszej Kongregacji.
Ufam, że słyszysz ten głos, który wzywa.
Byle-jakość wkradła się do naszych apostolskich ustroni
i poprosiła o azyl.  
Trzeba nam pomocy. 

Stanisław STAWICKI

Rzym, 26 sierpnia 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, sierpień 2020