Pochwała ciała. Dumka na Boże Ciało

Matthäus Schiestl (1869-1939), Julianna z Liège (1909) ©.Bistum Blumenau

Boże Ciało to – historycznie rzecz biorąc – pierwsze z trzech świąt, które Kościół wprowadził do swej liturgii na wyraźne życzenie samego Pana Jezusa. Dwa pozostałe to: Najświętsze Serce Pana Jezusa i Miłosierdzie Boże. W rzeczy samej, historia Bożego Ciała sięga średniowiecza i ma trzech głównych bohaterów: belgijską zakonnicę, augustiankę, św. Juliannę z Cornillon; praskiego księdza, Piotra z Pragi, oraz papieża Urbana IV, pochodzącego z Francji. Jak do tego doszło?

Pod koniec XII wieku szesnastoletnia Belgijka, Julianna z Mont Cornillon, miała wizję. Ujrzała świetlistą tarczę z ciemną plamą. Sam Zbawiciel – jak utrzymywała – wyjaśnił jej, że owa plama oznacza brak w Kościele święta ku czci Jego Ciała i Krwi, które powinno przypadać w czwartek po niedzieli Świętej Trójcy. Obdarowana tą wizją Julianna musiała dużo wycierpieć, zwłaszcza ze strony duchowieństwa. Wielu uważało ją po prostu za egzaltowaną zakonnicę, a niektórzy nawet za niegodną wiary. Jednak dzięki staraniom jej kierownika duchowego, ks. Jakuba Pantaléona, przyszłego papieża Urbana IV, synod diecezji Liège podjął w 1246 roku decyzję o zaprowadzeniu nowego święta, nawet jeśli uczyniono to bez specjalnego entuzjazmu.

Cztery lata po śmierci Julianny, w 1263 roku, do akcji wkroczył drugi z „bohaterów” w historii Bożego Ciała: praski kapłan o imieniu Piotr, który przeżywając kryzys  wiary, udał się z pielgrzymką do grobów apostołów Piotra i Pawła. Podróż do Rzymu stanowiła dla niego element walki o odzyskanie spokoju ducha. Gdy w Bolsenie [Toskania] odprawiał mszę świętą, ze zdumieniem zauważył, że jedna z hostii zaczęła krwawić. Zawinął ją w korporał. Krwawienie jednak nie ustawało. Kapłan wreszcie zemdlał, a świadkowie dostrzegli na korporale podobiznę Chrystusa. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niedaleko miejsca cudu, w mieście Orvieto, przebywał trzeci bohater Bożego Ciała, papież Urban IV, czyli ks. Jakub Pantaléon znający doskonale historię objawień Julianny z Cornillon. Będąc pod wrażeniem nowej relikwii, już w kolejnym roku (w 1264), bullą Transiturus ustanowił Boże Ciało świętem obowiązującym w całym Kościele. W liście skierowanym do wiernych tak pisał: „Dowiedzieliśmy się dawniej, kiedy byliśmy na niższym stopniu hierarchicznym, że pewni katolicy mieli od Boga objawienie, aby to święto obchodzić powszechnie w Kościele. I choć ten pamiętny sakrament sprawuje się w codziennych uroczystościach mszalnych, uważamy jednak za stosowne i godne, aby raz w roku odbywało się uroczystsze i okazalsze jego wspomnienie, szczególnie na zawstydzenie wiarołomstwa i zdrożności heretyków”.

W ten oto sposób papież Urban IV wspomniał w liście ustanawiającym Boże Ciało zarówno mistyczkę Juliannę, jak i heretyka Berengariusza z Tours (998-1088) – francuskiego filozofa i teologa, który podejmując próbę racjonalnego wyjaśnienia prawd wiary, podważył wszystkie te, które były sprzeczne z rozumem, między innymi poglądy na temat realnej obecności Jezusa w Eucharystii. Faktycznie, w rozprawie O Wieczerzy Pańskiej Berengariusz głosił symboliczno-spirytualistyczną koncepcję Eucharystii. Uważał, iż w trakcie konsekracji zachodzi przemiana nie rzeczy, a znaczenia. Chleb i wino zmieniają się w ciało i krew Jezusa Chrystusa duchowo, tj. stają się ich figurami. Eucharystia jest więc sakramentem Jego ciała i krwi, a nie ciałem i krwią w sensie realnym.

Reakcja na to nauczanie była natychmiastowa. Sam Berengariusz kilkakrotnie odwoływał swoje poglądy, by potem na nowo do nich powracać. Ta zabawa w kotka i myszkę trwała ponad 30 lat. Tak czy inaczej, aby zrozumieć powody i znaczenie ustanowienia uroczystości Bożego Ciała w XIII wieku, nie możemy zignorować tego kontekstu. Pobożność Eucharystyczna, czyli wszelkie formy kultu Jezusa Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, stały się popularne jako reakcja na odrzucanie tych prawd. Ilekroć ktoś zaczynał głosić naukę, która różniła się lub wręcz zaprzeczała tradycyjnemu rozumieniu wiary, chrześcijanie musieli podejmować wysiłek rozeznania: czy chodzi tylko o nowy język i nową interpretację tradycji, czy też o błąd (herezję), który wypacza wiarę Kościoła. Tak też było w przypadku Eucharystii.

Dorzucę jeszcze, iż w Polsce obchody Bożego Ciała zostały wprowadzone dopiero kilka dekad po bulli Urbana IV. Zainicjował je biskup krakowski Jan Kołda, znany jako biskup Nankier, w 1320 roku. Tradycja przyjęła się w całym kraju, ale na oficjalne usankcjonowanie świętowania trzeba było jeszcze poczekać równe sto lat (synod gnieźnieński w 1420 roku).

Procesja Corpus Domini na XVI-wiecznej iluminacji Mistrza Jakuba IV Szkockiego ©.Österreichische Nationalbibliothek, Wiedeń

I jeszcze jedno. Eucharystia to adres Jezusa – mawiała św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W uroczystość Bożego Ciała, w sposób szczególny gromadzimy się pod tym adresem i chcemy dziękować Panu Bogu za to, że stał się częścią naszego ciała – przemieniając nas od środka. W rzeczy samej, w świecie, w którym z ciała ludzie uczynili idola, a z pielęgnacji ciała stworzyli nową religię, chrześcijaństwo ma alternatywną propozycję. To troska o ciało po to, by pielęgnować ducha. Dostrzegają to nawet ci, którzy uważają się za ateistów. Jeden z nich, Luc Ferry, którego poczytywałem podczas mych paryskich studiów, autor światowego bestselleru o sztuce życia: Apprendre à vivre: traité de philosophie à l’usage des jeunes générations (w tłumaczeniu polskim: Jak żyć? O sztuce życia – nie tylko dla ludzi młodych), przestrzega swoich czytelników: „W przeciwieństwie do poglądów, które tysiące razy usłyszysz z ust ateistów wrogich religii chrześcijańskiej, wcale nie jest ona oddana walce z ciałem, cielesnością, zmysłowością. W przeciwnym razie, jak można by zaakceptować, że to, co boskie, staje się ciałem w osobie Chrystusa, że lógos [Słowo] przyobleka się w całkowicie materialne ciało zwykłej ludzkiej istoty? Nie daj się zwieść tym, którzy dziś deprecjonują i zniekształcają chrześcijańską naukę. Można nie być człowiekiem wierzącym – jeśli mam być szczery sam nie jestem wierzący – jednak nie sposób twierdzić, że chrześcijaństwo jest religią oddaną bez reszty pogardzie dla ciała. Po prostu dlatego, że to nieprawda”.

Zaś ojciec Timothy Radcliffe, były generał dominikanów, przekonywał przy okazji święta Bożego Ciała: „Jeśli chrześcijaństwo ma rozkwitać w naszym społeczeństwie, a nie stać się religią malejącej społeczności, to musimy przywrócić Eucharystii, chociaż po części, rangę wielkiego wydarzenia, które daje życie i do którego po prostu czujemy się przynaglani. Zanegowanie ciała to odcięcie się od życia. Walka z ciałem to wypaczona duchowość. Raczej chodzi o to, aby «dać Bogu skórę»”.

Stanisław STAWICKI

Rzym, 10 czerwca 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, czerwiec 2020