Pochwała niepokoju. Dumka na Niedzielę Miłosierdzia

Niewierny Tomasz (1595-1596) Caravaggia (1571-1610) © Bildergalerie Sanssouci, Poczdam

Jutro Niedziela Miłosierdzia Bożego. Święto to zaprasza do nadziei, której gwarantem jest sam Bóg. Chrześcijaństwo bowiem to nie kwestia wiary w Boga, ale wiary Bogu. Umiejętność i pokora powiedzenia Mu: „Jezu, ufam Tobie”. Zanim jednak postawimy kolejny krok, zapraszam do zapoznania się z Ewangelią na ów dzień: 

„Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!». A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!». Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!». Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!». Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego” (J 20, 19-31).

Epidemia, poza przebudzeniem demona lęku i sprowadzeniem cierpienia, obnaża też różne rodzaje słabości naszego ducha. Przede wszystkim podważa naszą wiarę w ojcostwo Wszechmogącego Boga. W palecie reakcji dominują oczywista przeróżne odcienia lęku. Wobec każdego zagrożenia, strach jest reakcją naturalną. Można powiedzieć, że jest reakcją wręcz pożądaną, ponieważ chroni przed brawurą lub głupotą brnięcia w sytuacje niebezpieczne. Równocześnie jednak pojawia się bunt przed utratą kontroli nad własnym życiem, który odsłania prawdę o świecie duchowym osoby dotkniętej lękiem. 

Lęk, strach, niewiara w Opatrzność – to po prostu kamienie, których używamy często do uszczelnienia grobowca naszego życia. Zamykamy się, gdy sprawy nie idą tak, jak byśmy chcieli. Gdy jesteśmy zawiedzeni. Kiedy czujemy, że nie mamy odwagi stawić czoła rzeczywistości. Kiedy uświadamiamy sobie, że „normalność”, za którą już tak bardzo tęsknimy, szybko nie powróci. Zamykamy się czyniąc z naszych domów, wspólnot, rodzin, serc – swoistego rodzaju grobowiec. 

Ten nasz korona-wirusowy świat posiada wiele elementów podobnych do doświadczenia uczniów z dzisiejszej Ewangelii. Przede wszystkim Jezus nie zostawia nas samych. Wchodzi w przestrzenie naszego strachu, mimo drzwi zamkniętych. Nie ulega naszym rozczarowaniom. Nie rezygnuje z nas. I w tym właśnie objawia się Jego Miłosierdzie. „Podnieś swój palec i zobacz moje [przebite] ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego [przebitego] boku” – usłyszał Tomasz. Jezus nie ukrywa swoich ran. Wręcz przeciwnie, rany te stają się dowodem jego tożsamości. Jest naszym Zbawicielem właśnie dlatego, iż przeszedł przez ból i śmierć. Inaczej mówiąc, Zmartwychwstały nie wypiera cierpienia, ani go nie tłumi. To, kim/czym jesteśmy, jest również generowane przez nasze rany. Czas Wielkanocny przypomina nam, że życie rodzi się w bólu. Dlatego też dziś, w bolesnej rzeczywistości zarazy, możemy i powinniśmy być pewni, że wszystkie nasze cierpienia nie są bezużyteczne. Mogą nam dać siłę, by odsunąć kamień strachu, który ciąży na naszym rozdartym życiu.

I jeszcze jedno. Tomasz, główny bohater dzisiejszej Ewangelii, zwany był również „Didymos”, co dokładnie znaczy „bliźniak”, ale też „dwuznaczny” lub „rozdarty”. Tradycja uczyniła z niego prototyp niedowiarka, ale Tomasz był także człowiekiem rozdartym, dwuznacznym i niespójnym. Ewangelia opisuje go jako kogoś, kto trochę jest we wspólnocie, i trochę go nie ma. Trochę nie wierzy, a potem ekstatycznie wybucha wiarą. Rozdarcie, dwuznaczność, niespójność – to również nasze wielkie cierpienie. Jezus proponuje nań remedium. Jest nim pokój. „Pokój wam!” – powiada do zaryglowanych uczniów. O jaki pokój chodzi? Niech na to pytanie odpowie papież Franciszek, który w ubiegłą środę, podczas tradycyjnej katechezy, rozważał siódme błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9). 

„Musimy dokonać wyboru między dwoma pojęciami pokoju – przekonywał Franciszek. –Pierwszym z nich jest idea biblijna, gdzie pojawia się piękne słowo «szalom», które wyraża obfitość, rozkwit, dobrobyt. Kiedy w języku hebrajskim życzymy «szalom», to znaczy, że życzymy pięknego, pełnego, dostatniego życia, ale także życia zgodnego z prawdą i sprawiedliwością. Jest też inny, powszechniejszy sens, w którym słowo «pokój» jest rozumiane jako rodzaj wewnętrznego spokoju: jestem spokojny, pogodzony. Jest to pojęcie współczesne, psychologiczne i bardziej subiektywne. Uważamy, że «pokój» to cisza, harmonia, równowaga wewnętrzna. To drugie znaczenie jest niepełne i nie może być absolutyzowane – przekonywał Papież – ponieważ w życiu niepokój może być ważnym momentem rozwoju. Wiele razy sam Pan zasiewa w nas niepokój, abyśmy wyszli na spotkanie z Nim, byśmy Go znaleźli. W tym sensie jest to ważne wydarzenie rozwoju”.

Inaczej mówiąc, pandemia to nie wyrok, lecz szansa. Szansa powrotu do tego, co istotne. Bo przecież może się zdarzyć i tak, że spokój wewnętrzny odpowiada sumieniu zmanipulowanemu, a nie prawdziwemu wyzwoleniu duchowemu. 

 Stanisław STAWICKI

Rzym, 18 kwietnia 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, kwiecień 2020