Pochwała wiosny. Dumka na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego

Bez tytułu (Szlezwik, 2016) © Marek Wittbrot

Jest 5.00 rano. Okno w łazience zostawiłem otwarte. Słyszę śpiew ptaków. Rzadko to się przydarza w centrum Starego Miasta. Wczorajszy dzień był chłodny jak na końcówkę rzymskiego maja (15 stopni). Dzisiaj ma być cieplej. Ptaki to czują. Przez dwa dni padał bardzo potrzebny deszcz. Posprzątał nieco ulice Rzymu. Dodał mu uroku. Kamienie zaczęły znowu błyszczeć. Liście drzew odzyskały soczystą zieleń.

Wiosna. Zielone Świątki. Ta potoczna polska nazwa święta Zesłania Ducha Świętego, dobrze oddaje jego sens, bo Duch Święty to właśnie wiosna, zieleń, dynamizm, zmiana, nieprzewidywalność, niespodzianka, nowość, ryzyko… To, czego w naszym życiu na ogół zbyt mało, albo zbyt krótko. Dzieje się tak dlatego, iż nowość zazwyczaj napełnia lękiem i obawą. Czujemy się bardziej bezpieczni, jeśli mamy wszystko pod kontrolą. Jeśli to my budujemy, planujemy według naszych schematów, naszych przekonań, naszych gustów.

W podobny sposób postępujemy w stosunku do Boga. Słuchamy Go. Idziemy za Nim. Przyjmujemy Go, ale tylko do pewnego stopnia. Obawiamy się, że On poprowadzi nas na nowe, nieznane drogi; że każe nam wyjść poza nasz horyzont. Otóż, dzisiejsze święto przypomina nam, iż Bóg zawsze przynosi nowość. Oto kilka przykładów z historii zbawienia:

– Noe buduje arkę, wyśmiewany przez wszystkich, ale to właśnie to go ocala;
– Abraham opuszcza swoją ziemię, mając w ręku jedynie obietnicę;
– Mojżesz stawia czoło potędze Faraona i prowadzi lud do wolności;
– Apostołowie, zalęknieni i zamknięci, skupieni na sobie, wychodzą na ulice, aby głosić Ewangelię.

Nie chodzi tu oczywista o „nowość dla nowości”; poszukiwanie czegoś nowego, aby przezwyciężyć nudę, jak to czasami bywa. Nowość, jaką wnosi Bóg jest tym, co naprawdę nas realizuje. Może więc warto zadać sobie dzisiaj kilka maleńkich pytań: Czy otwarty jestem na Boże niespodzianki? Czy mam odwagę wyruszyć na nowe drogi jakie wskazuje mi Bóg? Czy raczej bronię się, zamknięty w oblężonej twierdzy, w której utraciłem zdolność do gościnności? Tak, do gościnności, bo nasza pobożność w stosunku do Ducha Świętego, objawia się właśnie poprzez gościnność; w tej prostej, ale ryzykownej modlitwie:

Przyjdź Duchu Święty!
Obudź śpiących – Boski Wichrze!
Zapal zgaszonych – Święty Płomieniu!
Umocnij słabych – Mocy Niebieska!
Podpowiedz prawdę kłamliwym ustom!
Naszej głupocie daj cień mądrości!
Byśmy ocalili choć strzępy człowieczeństwa i otrzymali obiecane szczęście.

Po drugie, Zielone Świątki mówią nam również o harmonii. Faktycznie, Duch Święty przynosząc różnorodność języków, charyzmatów i darów, tylko pozornie zdaje się wprowadzać nieład w Kościele i w świecie. Bowiem dla Niego jedność nie oznacza jednolitość, ale doprowadzanie wszystkiego do harmonii. Tak! To Duch Święty jest autorem harmonii. Jeden z Ojców Kościoła tak Go właśnie nazywa: „Spiritus Sanctus ipse harmonia est” – „Duch Święty sam w sobie jest harmonią” (św. Bazyli Wielki). Tylko On jest zdolny wzbudzać różnorodność i wielość, zaprowadzając jednocześnie spójność i harmonię. Otóż, dzisiejsze święto uczy nas, że kiedy sami chcemy zaprowadzać jedność, według naszych planów, to ostatecznie doprowadzamy do uniformizacji zamykając się w naszych partykularyzmach. Również w wymiarze politycznym! Jeżeli natomiast pozwalamy, by prowadził nas Duch Święty, to bogactwo, odmienność, różnorodność nigdy nie stają się konfliktem, ponieważ On nas pobudza do przeżywania odmienności w komunii. Św. Wincenty Pallotti często zachęcał do waloryzacji owej różnorodności w Kościele, którą nazywał drogocenną rozmaitością. „Należy dołożyć wszelkich starań pisał, by Kościół ukazywał drogocenną rozmaitość jaką jest przyozdobiony”.

I jeszcze jedno. Starożytni teologowie twierdzili, że dusza jest rodzajem żaglówki, a Duch Święty jest wiatrem, który dmie w żagiel, aby łódka mogła płynąć. Bez Jego dmięcia nie posuwamy się naprzód. Znaczy to, iż Duch Święty ratuje nas przed ugrzęźnięciem na mieliźnie, w mule marazmu i gorzkiej jałowizny.

Stanisław STAWICKI

Rzym, 31 maja 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, maj 2020