Poczuć się „niezbędnym”

Tancerka (Poznań 2022) © Teresa Tomsia

Spośród lektur otrzymanych pod choinkę jako pierwszą wybrałam do czytania w grypowym łóżku krótką prozę Alfreda Hayesa. „Miłość drzwi mi otwarła; lecz dusza nieśmiała / Cofa się, pełna winy. / Miłość więc, bystrooka, gdy tylko ujrzała, / Że zwlekam bez przyczyny, / Podchodzi do mnie bliżej i pyta grzesznego, / Czy mi brakuje czego” (George Herbert, Miłość, tłum. Stanisław Barańczak). Tym poetyckim przesłaniem barokowego anglikańskiego metafizyka rozpoczyna się opowieść o uczuciach, czyli o tym, co ludzi najbardziej przejmuje od wieków: pragnienia i niespełnienia, z nich brały się szczęścia i królestwa, wojny i nieszczęścia. Jaki jest stosunek mężczyzny do kobiety i jakie są oczekiwania kobiety od mężczyzny – że jego podejście do dzieci, zwierząt i rzeczy będzie podobne?

Alfred Hayes w powieści Zakochany* dokonuje analizy uczuć i ich utraty, pyta, czym są zerwane więzi miłosne, brak spełnienia w związku z ukochaną kobietą, z czego bierze się rezygnacja odbierająca siły, by próbować dobrej zmiany. Czym jest współodczuwanie, czym samotność, a czym egoistyczne pożądanie zaspokojenia i zapełnienia pustki… Czyni to w długim monologu, jaki zapewne każdy człowiek kiedyś wypowiadał wobec siebie, lecz niewielu zapisało swoje refleksje tak przejmująco jak on, tak dosadnie, a jednocześnie z czułością i tęsknotą, z gorzką samowiedzą. Autor mówi o unieruchomieniu wewnętrznym, jakie nas niekiedy dosięga, gdy zatrzymujemy się w pozie ruchu jak tancerka, a nie możemy ruszyć dalej, nie rozpoznajemy celu ani kierunku.

Autor niezwykle sugestywnie ukazuje czytelnikowi, jak bardzo ważne są w życiu uczucia, a jednocześnie przyznaje, że rozpoznawanie własnych pragnień oraz ich spełnienie jest niemal niemożliwe, że emocje pulsujące w żyłach i w wyobraźni przeważnie bywają złudą i nie prowadzą ku wyjaśnieniu czegokolwiek z rzeczy i spraw już poznanych. Na przeszkodzie stają różne okoliczności, zmiany pogody, sytuacji bytowej, nastroju, nietrafne oczekiwania, nieporozumienia. Podstawową sprawą okazuje się rozpoznawanie lęków, jakie nie pozwalają, by poczuć się szczęśliwym, bo skoro bardzo kogoś czy czegoś pragniemy, tym trudniej znaleźć drogę do realizacji marzenia. Nie chodzi o to, że coś jest dla nas niemożliwe do osiągnięcia, raczej idzie o to, że cel starań jest niejasny, nie do końca określony, zdefiniowany, nie do uchwycenia. A to jest właśnie istota życia na bieżąco, bez kalkulowania, co się opłaci, co przyniesie trwałą pozycję towarzyską, społeczną, egzystencjalną: „Jedyne, czegośmy nie stracili, pomyślałem, to zdolność do cierpienia. W cierpieniu jesteśmy mistrzami. Ale ono jest bezgłośne.”

Alfred Hayes (1911-1985) urodził się w biednej żydowskiej rodzinie na londyńskim East Endzie, był kilkuletnim chłopcem, gdy rodzice zabrali go do Ameryki, tam zdobywał doświadczenie typowe od chłopaka na posyłki do scenarzysty filmowego. Pisze sugestywnie, wciągając czytelnika w opowieść emocjonalną, nasyconą zmaganiem się z sobą i ze światem w tak intensywny sposób, jakby każdego z nas brał na świadka kolejnego marzenia i nieuniknionej porażki, nie pozwalał odetchnąć, lecz wciąż mocniej ściskał za gardło intensywnością relacji i wzruszeń: „Wiem, że pragnęła czegoś, czego nie byłem gotowy jej dać: złudzenia, że jest bezpieczna, poczucia, że ją osłaniam.”

Autor rysuje portret egzystencjalisty w środowisku jemu podobnych, dlatego nie jest w stanie spotkać nikogo, kto stałby się dla niego lustrem, w kim mógłby się przejrzeć i odnaleźć sens istnienia, wspólne życie: „Zapewne żaden wieczór nie jest już taki jak ten pierwszy, nagość nie jest tą samą nagością, co za pierwszym razem, wstępne gesty, pełne wahania, niepewne i za gwałtowne, nigdy już nie są takie same, bo nic, czego pragniemy, nie okazuje się tym, czego pragnęliśmy, ani miłość, ani ambicja, ani dzieci, brniemy z jednego rozczarowania w drugie, z nadziei w rezygnację, najpierw czekamy, potem się poddajemy. Z wiekiem zaczynamy myśleć albo dochodzimy do wniosku, że błędem było nasze pragnienie, tak intensywne, że nas zraniło. Pomyłką była nadzieja, po co było to czekanie, im bardziej czegoś pragniemy, tym trudniej to osiągnąć.”

Uczucia, które tak łatwo zwodzą i niszczą nigdy nie prowadzą ku nadziei, lecz miłość wierna, wybaczająca, ciągle podejmująca próbę rozmowy i zrozumienia daje rękojmię stałości, trzyma za rękę, byśmy z upadku, z zagubienia powstawali. Dzielą nas i łączą przeciwieństwa, ciekawość niepoznanego, wyobrażenia o przeznaczeniu, o pełni. Są ludzie, których lubimy i nawet kochamy, najbardziej chodzi jednak o to – zauważa autor – żebyśmy wzajemnie poczuli się dla siebie „niezbędni” i zdobywali pewność, że to, co robimy, jest słuszne, istotne, konieczne i zdejmuje z nas ciężar samotności.

Teresa TOMSIA

*Alfred Hayes, Zakochany. Tłumaczyła Anna Arno. Wydawnictwo Próby, Warszawa 2021

 Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury.

Recogito, rok XXIII, grudzień 2022