Specjalista od pocieszonego smutku!

Witold Urbanowicz, 144 tysiące zbawionych, a może i więcej (2022) © Witold Urbanowicz

Wczoraj wieczorem przeczytałem ciekawy artykuł o księdzu Janie Twardowskim, pióra pani Katarzyny Kamińskiej, dziennikarki „Aleteia Polska”, pod tytułem Smutas w znoszonej sutannie i starych butach. Jeden z kuzynów poety wspominał go jakodziwaka, który podchodził do gości, by się przywitać, a potem szedł do swojego kąta”.

Ksiądz Jan Twardowski (1915-2006) © Archiwum prywatne / Stanisław Stawicki

Pewna doza smutku jest oczywiście nieodłącznym elementem chrześcijaństwa – zauważa w swym artykule pani Katarzyna. Np. w Kazaniu na Górze Pan Jezus mówi: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Jednak my, zwykli śmiertelnicy, często uciekamy przed tym uczuciem, traktując je jako oznakę słabości.

Nazywamy go melancholią, nostalgią albo chandrą. To taki stan, w którym boli dusza. I choć przytrafia się każdemu, trudno nam go zaakceptować. A szkoda, bo odrzucony i wyparty smutek kumuluje się, a z czasem może przerodzić się nawet w depresję.

Papież Ratzinger przekonywał w jednym z wywiadów, że „postawą chrześcijan nie jest negacja smutku, ale pocieszony smutek”. Bo smutek pozostaje i ma swoje racje, ale jest on zarazem „pocieszonym”.

Otóż Twardowski, to taki specjalista od „pocieszonego smutku”. Nie upiększa ani nie zaprzecza smutkom i głębokim cieniom, jakie kładą się na istnienie człowieka w tym świecie. On wierzy i umie tak wierzyć, że są to cienie, jakich nie byłoby bez wielkiego światła, które je rzuca. („Cienie są po to, aby słońce nabrało więcej blasku” – Jan XXIII). Innymi słowy, poezja Twardowskiego uczy jak integrować wszystkie ciemne, smutne i bolesne stany i doświadczenia, z którymi trudno sobie czasami poradzić. Jest on, między innymi, autorem wiersza pt. „Trochę plotek o świętych”. Już sam jego tytuł jest nieco prowokujący. Faktycznie, plotkować można o sąsiadach, o księżach lub o kolegach/koleżankach! Ale o świętych? Ksiądz poeta, który sam rzadko się uśmiechał, ale kiedy już, to rżał całym sobą, chciał zwrócić w ten sposób naszą uwagę na fakt, iż święci to zwyczajni ludzie, a nie jakieś tam „gąsienice dziwaczki”. Ich życie przypomina nasze – na przykład „na przystankach marznąc przestępują z nogi na nogę”; albo „niekiedy nie potrafią się modlić, ale modlą się zawsze”. Na czym polega więc ich wyjątkowość? Na tym, że „stale spieszą się kochać; potrafią umierać i nie odchodzić” – przekonuje Twardowski. „cmentarne” kazania!

Święci to także ludzie a nie żadne gąsienice dziwaczki
nie rosną krzywo jak ogórki
nie rodzą się ani za późno ani za wcześnie
święci bo nie udają świętych
na przystankach marznąc przestępują z nogi na nogę
Śpią czasem na jedno oko
wierzą w miłość większą od przykazań
w to że są cierpienia ale nie ma nieszczęść
wolą klękać przed Bogiem niż płaszczyć się przed człowiekiem
nie lubią deklamowanej prawdy
ani klimatyzowanego sumienia
nie przypuszczają żeby z jednej strony było wszystko a z drugiej guzik z pętelką
stale spieszą się kochać
znajdują samotność oddalając się od siebie a nie od świata
tę samotność bez której świat dostaje bzika
są tak bardzo obecni że ich nie widać
nie lękają się nowych czasów które przewracają wszystko do góry nogami
nie chcą być również umęczeni w słodki sposób jak na nabożnych obrazkach
niekiedy nie potrafią się modlić ale modlą się zawsze
chętnie wzięliby na indeks niejedną dobrą książkę
żeby bronić ją przed głupim czytelnikiem
nie noszą zegarków po to żeby wiedzieć ile się spóźnić
mają sympatyczne wady i niesympatyczne zalety
boją się grzechu jak fotela z fałszywą sprężyną
uważają że tylko pies jest dobry kiedy jest zły
nie mają i dlatego rozdają
tak słabi że przenoszą góry
potrafią żyć i nie dziwić się odchodzącym
potrafią umierać i nie odchodzić
można o nich o wiele mądrzej pisać ale po co
trzymają się przyjaźni jak gawron gawrona
poznają późne lato po niebieskiej goryczce
słyszą na pamięć wilgi gwiżdżące przed deszczem
bawią ich jeszcze grzyby nieprawdziwe”.

Stanisław STAWICKI

Paryż, 1 listopada 2022 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).

Recogito, rok XXIII, listopad 2022