Tajemnica wierszy „użytecznych i prostych”

Okładka książki (1994) ©.Łośgraf, Warszawa

W poetyckim świecie przedstawionym Mariusza Grzebalskiego istotną rolę pełni pejzaż, w który bohaterowie wtopieni zostali jako część jednorodnej całości. Opisana przestrzeń obserwowanej okolicy i wyłaniające się z niej postacie tworzą kompozycję nadającą peryferyjny charakter poetyckiej relacji ze zdarzeń toczących się na obrzeżach miasta, przy śmietnikach, w podróży nocnym pociągiem. Zaduma, żart, riposta, notatka, aforyzm pojawiają się tu przemiennie jako autorskie komentarze. Poeta korzysta z różnorodnych gatunków literackich, stosując je w taki sposób, by po raz kolejny zapytać o sens istnienia i tworzenia, a nie tylko opowiedzieć historię dostrzeżoną na poznańskiej ulicy, z okna bloku czy auta, w zaułku osiedlowego podwórka.

Rytmicznie przywoływane obrazy świata zderzają się z sobą – żywioł natury (wody i powietrza) z cywilizacyjnym żywiołem miasta („Jesteśmy jak ta przelewająca się fala./ Skrzela niewidzialnego organizmu / pracują nad nami statecznie”). Tłem opowieści są najczęściej dworce w topniejącym śniegu, ociekające wodą perony, przystanki tramwajowe w zimowej aurze, porośnięta rzeka, podziemne przejścia. Niemożliwe do przeniknięcia sfery świata materialnego i duchowego poeta próbuje scalić w uważnym spojrzeniu, objąć nieokiełznane siły w zdaniu precyzyjnie ukazującym wzajemne zależności zjawisk przyrody i zdarzeń kultury, ulotnego i ułomnego wpływu człowieka na kształtowanie pejzażu, którego częścią staje się tu i teraz, gdy leży w piaskach nadmorskich wydm – i w przyszłości, gdy stanie się prochem ziemi („błękit pokazuje / nam język”; „Za oknem pracuje rytmicznie / mechaniczne serce oczyszczalni, / gleba wchłania resztki brudnego śniegu”):

U nas wszystko po staremu.
Byłem nierozsądny, sądząc, że może być
inaczej.

Morze ma kolor schodzonego munduru,
Mógłbyś je wycisnąć, wciągnąć przez głowę
i nosić, jak sprany sweter.

Rzeźnia, w: Ulica Gnostycka

Poetyckie „ja” Grzebalskiego, z wykształcenia filologa i filozofa, chce wiedzieć, jak działa świat, jakimi rządzi się zasadami, dlatego jego refleksje o rzeczywistości wypowiadane są często w formie deklaracji pokoleniowej “my” (zbiorowa czynność wynoszenia mebli po zmarłym, wspólna podróż, gromadne picie piwa w barze, wakacje z kolegami na kajakach). Niekiedy moralny nakaz przyjmuje formę ogólnej refleksji mówiącej o tym, jak zachować się przyzwoicie, aby pojedynczy pytający mógł się w tej definicji zmieścić, przyswoić ją sobie, zaakceptować w swoim języku. Jednakże wszelkie gorzkie uwagi czy ostrze krytyki jego bohater kieruje ku sobie, bo rachunki z życia zdawać musimy pojedynczo, osobno: „Zbłądziłeś, kochany. / Miałeś swoje nieba, masz otchłanie. / Na twoje śmieszne rany – telewizja dla drugiej zmiany, / seks na telefon, / porno w necie tanie jak zapałki” (Niepiosenka na do widzenia, w: Niepiosenki).

Spojrzenie „ja” na świat jest baczne, a jednocześnie przekorne, można by powiedzieć nawet, że przewrotne, odwrotne, podobne temu w negatywie, bo – jak sugeruje autor – trzeba się nieźle natrudzić, żeby ujrzeć swoją prawdziwą twarz odartą z masek, karykaturę ukazującą autentyczne cechy charakteru i postawę („Już dawno przestaliśmy przypominać ludzi. / Nie mamy oporów, śmierdzimy mięsem. / Jutro ani pojutrze nie czeka nas nic ciekawego”). Mowa rzeczywistości nie jest więc w stanie pomóc w rozwiązaniu dylematu, jak pięknie żyć, gdyż to, co widzimy, to zaledwie powierzchnia, a trzeba wniknąć w głąb. Rozwijamy się i przeobrażamy w określonych okolicznościach i to właśnie one: pejzaże, tło, konteksty, fakty i oni – ludzie są pod stałą obserwacją poety (jak w wierszu Rondo, gdzie patrzenie na rzeczy i budzące się ze snu miasto dopinguje bohatera, by dopuścił do głosu pytania o sens egzystencji i wartość metafory).

Sposób patrzenia na rzeczywistość staje się u Grzebalskiego początkiem jego poetyckiego alfabetu, zalążkiem języka opowiadającego świat poprzez porównywanie rzeczy i znaczeń („Dym nad kościołem jest / jak podpis nie dowleczony / do końca. Błękitniejąca / przestrzeń nie chce się domknąć”; „Słowa jak insekty nad świeżą ranką sensu”; „Lipna bielizna, podrabiane filmy, / nieoclone fajki – oto całe ich przeznaczenie. // Są jak wszystko tutaj: tanie i nietrwałe – / niszczeją, służąc czemuś, co je przekracza”). Czułe sumienie podpowiada mu, że nie należy rezygnować z porównań, z utartych szlaków, ze sprawdzonych ścieżek, z odwoływania się do odwiecznego porządku świata, z odróżniania sacrum i profanum, z przeglądania się we własnym doświadczeniu:

Ale spójrz – to nas, nie innych,
upodobał sobie w ten świąteczny
czas zły cień. Wkrótce dopadną nas
wszystkie nasze zaniechania, złe

uczynki innych przejrzą się w naszych
uczynkach, proste fakty powiedzą
o nas więcej, niż skłonni bylibyśmy
odsłonić sami przed sobą.

Prognoza, w: Drugie dotknięcie

Imperatyw uczestnictwa w toczącym się życiu daje bohaterowi tej poezji glejt pierwszeństwa w nazywaniu, chociaż tego, co zostało zaobserwowane, nie sposób rozszyfrować do końca. Jego narrację wyróżnia skupiony i uważny sposób patrzenia, czułość i determinacja w rozpoznawaniu intencji oraz okoliczności zdarzeń, co dostrzec można w rozmowie z synkiem Jankiem, w apostrofie do córeczki Tuśki, w zwróceniu się do uschniętej gałęzi z parkingowego placu („teraz, kiedy cię myję przed snem, / myślę, jak to będzie, synku. // Umyjesz mnie…”; Długopis wyjęty z twojego piórnika, córciu, / to wiosło, dzięki któremu wciąż płynę”; „przepraszam cię, drzewo jarzębiny. // Ślepy osioł, nawet nie zauważyłem, / jak źle w tym roku obeszła się z tobą zima”). Wrażliwość pomaga poecie w zauważaniu zmian i skrajności, a empatia, z jaką odnosi się do przyjaciół i domowników czy nieznajomych z podróżnego przedziału, pozwala na odczytywanie stanów pośrednich, pomijanych. To, co przez innych niezauważone, w spojrzeniu poznańskiego autora zyskuje szczególne znamię, stanowi wartość – jak potrzeba emocjonalnego kontaktu z drugim człowiekiem – jego wiersze przywracają godność ludziom pominiętym i sprawom mało ważnym z punktu widzenia społecznego uznania: „Ilekroć widzę jego nieforemną głowę,/ posiniaczoną i ze śladami zadrapań, / zastanawiam się, dlaczego właściwie / my, ludzie, nazywamy siebie braćmi? // Wciąż przecież rozumiem, / że los takich jak ja jest obojętny takim jak oni, / a los takich jak oni jest obojętny takim jak ja” (Fakty po raz enty, w: W zmienionych okolicznościach).

Mariusz Grzebalski posiadł tajemnicę tworzenia wierszy „użytecznych i prostych”, wyważonych w formie, oszczędnych w słowie, rozjaśniających niejasne okoliczności poznania – dzięki temu, że skraca dystans i odległość do obserwowanego obiektu, że ogląda rzeczywistość z bliska niby przez szkło powiększające (przez uchylone drzwi balkonu sąsiada, w tańcu, twarzą w twarz z podróżnymi w pociągu czy tramwaju, z przyjaciółmi i rozmówcami). Wiersz służy poznawaniu poprzez słowa-klucze: patrzenie, podróż, spotkanie, notes, długopis, zapis. Pomaga rozwiązywać ontologiczne zagadki, dlatego jego definicja odwołuje się tu nie tyle do wyobraźni, ile do rzeczy widzialnych, namacalnych i do równolegle powstających definicji w pokoleniowym dialogu sztuki poetyckiej („kiedy czytam ich przegadane wiersze, / nie widzę płomieni, / tylko przeglądające się w sobie, / niewiele znaczące słowa”). Wśród wielorakich propozycji świata należy umiejętnie dokonywać wyboru tego, co istotne, zatem poeta stosuje jasny, bezpośredni komunikat w formie przyjacielskiej podpowiedzi czy porady („Po prostu podnieś się, oprzyj o mnie – i idź”; „Po prostu zamknij oczy i patrz!”; „Co tak siedzisz, dziadku? / Poszedłbyś stąd…”; „To na co patrzysz jest inne!”). Skoro ma go prowadzić „szkiełko i oko”, jego przepis na wiersz będzie wiernością wybranemu sposobowi patrzenia, obroną wartości sycących żarliwość i nieustającą ciekawość świata:

Wiersz wyobrażam sobie jak kiedyś,
jako coś użytecznego i prostego zarazem.

Jest jak bluza z kapturem,
którą założyłem przed wyjściem z domu.
Chroni od zimna, ale nie ma w niej kieszeni,
które mógłbym wypchać byle czym.

Przegląd prasy, w: W zmienionych okolicznościach

Poeta patrzy, obserwuje i notuje, nie rozstaje się z „zeszycikiem”, bo wszystko wydaje mu się godne zauważenia, nawet najbardziej zwyczajne zdarzenia i konwencjonalne zachowania mają szansę znaleźć odbicie w kamerze jego oka, w strukturze zdania, a jego poetycki język przemienia się i ubogaca wraz z nowym doświadczeniem. Radość patrzenia i wspólnego przeżywania istnienia oraz skupienie na konkretach i wzajemnych relacjach z bliskimi wpływa na czuły sposób opisywania otoczenia: „dni płyną bezszelestnie jak kursywa / chmur w pogodną noc, choć / za oknami kwitnie już pierwsze / graffiti chłodu i miasto zbroi się / w popiele i ugry” (Radość, w: Drugie dotknięcie).

„Najbardziej liryczne wiersze Grzebalskiego – zauważa Paweł Mackiewicz – osnute są wokół motywu/metafory pestki. >>Na ulicznej gałęzi pestka światła<< („Pestka” z tomu „Słynne i świetne”). Tym razem pestka to kropla deszczu, w której załamuje się słoneczny promień. Ale pestkę kojarzyć trzeba przede wszystkim z rdzeniem, jądrem rzeczy – czymś, co może wydać na świat nowe istnienie”. Wewnętrzne oko poety zauważa subtelności ginące w codziennej gonitwie, a jego ręka śmiertelna, zapisując wrażenia i uwagi, przynosi nam wciąż nowe oryginalne obrazy świata, spojrzeniem zbierając to wszystko, co życie wciąż od nowa „wozi na swoich wozach”: „Dziś dzień jest motylem o złotych / skrzydłach, pięknym i trującym. / Tak powabnym w zamęcie i tańcu. / Dziś dzień jest snem czerwonym i magią. // Tak lekko, czarno znaczonymi wozami, / wozi moją i twoją krew” (Dziś dzień, w: Negatyw).

Teresa TOMSIA

(Fragment szkiców Rzeczywiste i wyobrażone, Oficyna Wydawnicza Łośgraf, Warszawa 2013)

Mariusz Grzebalski, Negatyw, Pracownia, Ostrołęka 1994; Ulica Gnostycka, Obserwator, Poznań 1997; Drugie dotknięcie, Biuro Literackie, Legnica 2001; Niepiosenki, Biuro Literackie, Wrocław 2009;   W innych okolicznościach, maszynopis nowego tomiku, 2013.

Teresa Tomsia – poetka, krytyk literacki. Urodziła się w Wołowie na Dolnym Śląsku w 1951 roku w rodzinie Kresowian, którzy powrócili z zsyłki na Sybir. Młodość spędziła na Pomorzu, od 1981 r. mieszka w Poznaniu (absolwentka polonistyki UAM), gdzie realizuje projekty literacko-edukacyjne. Publikowała m.in. w „Arkuszu”, „W drodze”, paryskiej „Kulturze”, „Toposie”, „Tyglu Kultury”, „Wyspie”, „Latarni Morskiej”, polonijnym internetowym „Recogito”, antologii „Poznań Poetów” (1989-2010). Stypendystka landu Badenii-Wirtembergii w Domu Pisarza w Stuttgarcie (1997), uhonorowana brązową Glorią Artis (2007) i nagrodą Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury (2010). Ostatnio ukazały się jej książki poetyckie Kamyki. Elegie i krótkie żale (WBPiCAK 2011), Co było, co jest (Wydawnictwo Biblioteka Telgte 2013) oraz szkice, portrety, spotkania Rzeczywiste i wyobrażone (Oficyna Wydawnicza Łośgraf 2013). Omówienie twórczości autorki znajduje się w zbiorowym opracowaniu Wielkopolski alfabet pisarek (WBPiCAK 2012) i w Poznańskim przewodniku literackim (Media Rodzina 2013).

Recogito, nr 76 (kwiecień-sierpień 2014)