Rafael po pięciuset latach

Szkic do Szkoły Ateńskiej (1509) Rafaela (1483-1520) © Biblioteca Ambrosiana, Mediolan

500 lat temu zmarł w Rzymie Rafael Santi. Był 6 kwiecień, a w katolickim kalendarzu Wielki Piątek. Umarł w tym samym dniu, w jakim 37 wcześniej przyszedł na świat. Według Vasariego przyczyną śmierci w tak młodym wieku były jego ekscesy miłosne. W dzień jego śmierci prawdopodobnie miało miejsce lekkie trzęsienie ziemi. Wskutek wstrząsów w jednej z watykańskich komnat, jaką wcześniej ozdobił, pojawiło się pęknięcie. Zewnętrzny świat ponoć przesłoniła chmura dymu i całe otoczenie utraciło boską moc. Ten przekaz można potraktować jak legendę, lecz do legend nie należy wyjątkowa postać utalentowanego malarza z Urbino.

Był jedynakiem kochanym przez rodziców. Od najmłodszych lat przejawiał talent do rysunku. W wieku ośmiu lat osierocony został przez matkę, noszącą na imię Magia. W życiu małego Rafaela bardzo ważnym czynnikiem stała się więź łącząca go z ojcem, jak i ojcowska pracownia oraz ojcowskie pasje, głównie zainteresowanie ideami humanizmu, malarstwa i literatury. Giovanni Santi był malarzem i pisarzem, dramaturgiem, który rozumiał, że „różnorodność stylów może zagwarantować dozgonny triumf malarstwa będącego najwyższą sztuką i źródłem wiedzy”.  Niestety w jedenastym roku życia Rafael stracił również ojca. Mimo wszystko w dalszym ciągu doskonalił swoje umiejętności. Szybko zabłysnął swoją inteligencją i uwierzył w swoją gwiazdę. Dodatkowym, pozytywnym czynnikiem okazało się bliskie otoczenie Federica da Montefeltro oraz jego dworu. Książę skupiał wokół siebie renomowanych artystów i myślicieli. Zaliczał się do nich ozdabiający książęcy pałac w Urbino Giovanni Santi. Oprócz niego pracowali dla księcia 70-letni malarz Paolo Uccello, cieszący się dużym uznaniem Piero della Francesca, sławny architekt Leon Battista Alberti, autor Dworzanina Baldassare Castiglione, inspirujący się architekturą antyczną i starochrześcijańską Donato Bramante oraz dominikański matematyk Luca Pacciolli.

„Trzeba być ludzkim” – taką maksymę wyznawał rządzący Urbino książę Montefeltro. Zapadła ona głęboko w serce małego Rafaela. Jego pogodne usposobienie i chęć zadawalania wszystkich zjednywała mu przyjaciół, a także możnych mecenasów. W atelier ojca, na dworze mądrego i szczodrego księcia, być może również w kolejnym pracowniach w Perugii, szybko się uczył, a jeszcze szybciej dojrzewał. Postanowił opanować manierę, jaką sam nazwał „stylem nowoczesnym”. Idealizując starożytną rzeźbę osiągnął prostotę, jakiej wielu mogło mu pozazdrościć. Owa prostota to – jak ujęła to Helen de Borchgrave – „efekt głębokiej myśli, bez wątpienia też modlitwy, starannego przygotowania kompozycji i ogromnej mądrości artystycznej”. Czy był uczniem Piera Perugina? Nie jest to jednoznacznie udowodnione. Opinie współczesnych historyków sztuki są podzielone, chociaż przeważająca ich liczba jest zdania, że terminował u mistrza z Urbino, autora Archanioła Michała z Tobiaszem i Matki Bożej Sprawiedliwej. Giorgio Vasari w Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów pisał o „prawie identycznej” manierze, jaką przejął w pierwszym okresie twórczej działalności od swego nauczyciela. Dowodziłoby to, iż terminował w jednej z jego pracowni, jednak nie w Urbino, a w oddalonej ponad sto kilometrów Perugii. Obraz namalowany w 1502 roku na prośbę Magdaleny Oddi, przedstawiający Koronację Matki Bożej, nie był sygnowany. Autor Żywotów zdecydowanie opowiedział się za autorstwem Rafaela, naśladującego bezsprzecznie styl malarza z Perugii. Nie ulega wątpliwości, że się poznali i „słodka konwencja” Perugina stała się wzorem dla młodego praktykanta. Jednak zdobywając „umiejętność wiązania postaci z pejzażem, ukształtowanym w łagodnych formach, nasyconych światłem” szybko dowiódł, że stać go na własny styl.

La Velata (1512-1515) Rafaela (1483-1520) © Palazzo Pitti / Galleria Palatina, Florencja

Podróż do Florencji i do Rzymu otworzyła przed nim nowe perspektywy. Przyczynił się do tego kontakt z takimi gigantami jak Leonardo da Vinci i Michał Anioł Buonarroti. Na początku zainteresowały go madonny Leonarda. W swoim okresie florenckim próbował zaadaptować techniczne rozwiązania autora Mona Lizy. Z kolei w okresie rzymskim zwrócił się w stronę Michała Anioła. Jak autor posągu Dawida, studiował wytrwale anatomię człowieka. Był zauroczony freskami w Kaplicy Sykstyńskiej. Natomiast nie za bardzo potrafił zrozumieć, dlaczego dwaj wielcy artyści rywalizują ze sobą i jawnie siebie zwalczają.

Pracował nieustannie rysując i szkicując, co potem pozwalało bezbłędnie przenosić kolejne pomysły na zamówienia, których nigdy mu nie brakowało. Już zanim w wieku siedemnastu lat został nazwany mistrzem, jego artystyczne osiągnięcia były znane na terenie Marchii, Umbrii i Toskanii. Ale to w Rzymie odniósł niebywały sukces. „W drugiej połowie 1508 roku w Wiecznym Mieście, nowej stolicy renesansu, został tym, który przez sztukę wyraził tak upragnione przez papieża Juliusza II odrodzenie przedstawiając w swoich największych dokonaniach artystycznych – watykańskich Stanzach, noszących dziś jego imię – ideologiczne postulaty oraz nakazy Kościoła, stawiającego wówczas czoła wrogom nie tylko zewnętrznym, ale także wewnętrznym” – twierdził Vasari. Przez całe swoje krótkie życie poszukiwał piękna. Szczególnie objawiało się ono w wizerunkach madonn. Madonna z Dzieciątkiem, Piękna ogrodniczka, Madonna ze szczygłem, Madonna Terranuova – to tylko niektóre z licznych jego arcydzieł. Niewątpliwie „zrodziły się [one] w jednego spójnego natchnienia i mają analogiczną formę, wywodzącą się od Leonarda da Vinci, jednak w porównaniu z nim nowocześniejszą w kwestii poetyki spojrzeń”.

Projektowanie wielkich przestrzeni nie stanowiło dla niego problemu. Był pilnym uczniem Donata Bramantego, ale po jego śmierci, kierując pracami z zakresu malarstwa i architektury w pałacu watykańskim, uwolnił się całkowicie od zaszczepionych przez nauczyciela idei. Kolejny, rządzący po Juliuszu II papież Leon X dodatkowo powierzył Rafaelowi stanowisko kustosza starożytności. Młody artysta został doradcą papieskim nadzorującym prace przy rozbudowie bazyliki Świętego Piotra. Dwóch papieży, dzięki którym rozwinął swój talent, uwiecznił na portretach.

Rafael Santi był znakomitym portrecistą. Wyostrzony zmysł obserwacji pomagał mu w odmalowywaniu fizjonomii każdego portretowanego, jak i sekretów ludzkiej duszy. Liczne, napływające z Italii i z Europy zamówienia, napięte terminy, których przestrzegał i doskonale z nich się wywiązywał, samo przez się zmuszało do zatrudniania wielkiej rzeszy uczniów. Pod koniec życia nieco osłabiło to jego twórcze poczynania. Wiadomo, iż posiadał wielu pomocników. Być może miał też kilka pracowni w różnych miastach północnych Włoch. „W antyku – pisał Claudio Strinati –  Rafael upatrywał najlepszą dla zachodniej kultury drogę, opierającą się na zasadzie legitymizacji władzy, na kontemplacji, mądrości, równowadze moralnej i religijnej, jakie odnajdujemy w myśli i dziełach tych wszystkich, którzy przyczynili się do powstania i rozwoju Cesarstwa Rzymskiego. Mistrz z Urbino pragnął zorganizować swoją pracownię na podstawie spekulatywnego kryterium, jaki zastosował w Watykanie w Stanza della Segnatura i w Stanza di Eliodoro. Pierwsza z nich była bowiem symbolem teorii, druga – praktyki. Dzięki temu jego uczniowie zostali niejako osadzeni w nowej Szkole Ateńskiej, potrafili jednakże odtworzyć kulturowy i religijny żar Wypędzenia Heliodora ze świątyni. Przy czym najwyższy ideał stanowiły Parnas w Stanza della Segnatura oraz Uwolnienie św. Piotra z więzienia w Stanza di Eliodoro”. 

Freski w apartamentach papieskich są dowodem jak wiele czasu poświęcał studiowaniu natury, planowaniu kompozycji i dążeniu do idealnej formy. Przemienienie Pańskie, ostatnie jego dzieło zamówione przez kardynała z rodziny Medyceuszy Juliusza, prawdopodobnie zostało dokończone po śmierci Rafaela przez jego uczniów; w tym przez umiłowanego i cenionego Giulia Romano. Aby zmierzyć się z tematem transfiguracji trzeba było przejść długą drogę – jak twierdzi Claudio Strinati, jeden z najbardziej cenionych włoskich historyków sztuki – „odrzucając to, co wiadome i oczywiste, na rzecz najbardziej odważnych i śmiałych eksperymentów , aż po próbę oddania wymiaru czasowego w absolutnym bezruchu obrazu”.

Przemienienie Pańskie (1520) Rafaela (1483-1520) © Musei Vaticani, Watykan

Słoneczna i piękna Italia do dzisiaj chlubi się bogatą przeszłością, jak i ludźmi, którzy sławili jej szczęście i dobrobyt. Każdej małej republice bądź księstwu nie brakowało obywateli dokonujących odnowy życia publicznego; wybitnych mężów, którym za życia stawiano posągi, oraz takich enklaw, w których nierozerwalna nić połączyła ich zarówno z możnymi tego świata, jak i pospólstwem, z którego nierzadko się wywodzili. Od tych czasów minęło pięćset lat. Nie tylko Włosi stawiają do dzisiaj „pomniki” swoim geniuszom, świat sztuki czyni to również. W lutym 2020 roku dobiegła końca paryska ekspozycja, zorganizowana dla upamiętnienia pięćsetnej rocznicy śmierci Leonarda da Vinci. Przygotowanie prestiżowej wystawy było nie lada wyzwaniem dla jej pomysłodawców i organizatorów. Jak donosiły media, projekt realizowany był przez dłuższy czas, bo aż 10 lat. Można jedynie dodać, iż okazał się dużym sukcesem. Leonardo da Vinci zmarł w 1519 roku. Rok później zakończył swoje krótkie życie inny geniusz włoskiego renesansu – Rafael Santi. Leonardo był od niego starszy o 31 lat. Mamy więc kolejną „okrągłą” rocznicę śmierci – tym razem mistrza z Urbino, artysty, który tworząc poszukiwał piękna i absolutnej harmonii.

Pierwszą monumentalną ekspozycję z tej okazji przygotowały Włochy we florenckiej Galerii Uffizi, kolejne zaś Niemcy w hamburskiej Kunsthalle oraz Brytyjczycy w londyńskiej Galerii Narodowej, chlubiącej się Kartonami do tapiserii z lat 1515-1516. Zaplanowano również wystawę w rzymskim Kwirynale i w innych miastach Europy. Nikt jednak nie przewidział wyjątkowej sytuacji, wywołanej koronawirusem COVID-19. 500 lat wstecz, kiedy mając zaledwie 37 lat odchodził do wieczności genialny renesansowy artysta, nie było zarazy. Ta pojawiła się w Rzymie kilka lat później. W samej Italii epidemii nie brakowało. I nas w 2020 roku nic nie ustrzegło przed wielką zarazą. Sale wystawowe musiały więc opustoszeć od zwiedzających albo poczekać na zapowiedziane ekspozycje. Hamburskiej wystawy w ogóle nie otworzono. Została przeniesiona na styczeń 2021 roku. Każdemu zainteresowanemu, kochającemu sztukę, przyszła z pomocą technologia. Komputeryzacja ułatwić może obejrzenie w wirtualnej przestrzeni Rafaela z Galerii Uffizi czy innych muzeów i zbiorów. Oczywiście jest to jedynie zastępnik, zdaniem wielu nie najszczęśliwszy, ale tylko taki pozostaje…, póki co, raczej na dłuższy czas.

Anna SOBOLEWSKA

Paryż, marzec 2020 roku

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXI, kwiecień 2020