
Najpierw, zanim pojawiło się cokolwiek, co sprawiło, że to, co postrzegamy albo odczuwamy na różny sposób, jest? I trwa. Pobudza do myślenia. Niepokoi. Niekiedy, oprócz pytań, rodzi nowe idee. Albo skłania do działania. Do poszukiwania, nadania sensu – również temu, co funkcjonuje także poza horyzontem zdarzeń, sięga poza nasze wyobrażenia. I łączy się z byciem sam na sam ze sobą, byciem pośród innych, byciem w ogóle, byciem wykraczającym poza jakiekolwiek „tu” i „teraz”.
*
W poemacie Atarhasis z XVIII wieku p.n.e. mezopotamski autor próbował odpowiedzieć na pytanie, skąd wziął się człowiek i po co żyje, lecz nie umiał wytłumaczyć, jak doszło do powstania świata. W o wiele wcześniejszym staroegipskim micie o stworzeniu pochodzącym z Teb pojawiła się koncepcja nieistnienia oraz idea absolutu i potencjalności. Z kolei według Enuma elisz, babilońskiego eposu z końca drugiego tysiąclecia przed Chrystusem, odkrytego w połowie XIX wieku, nawiązującego do sumeryjskich opowieści o powstaniu świata z chaosu, dzięki kolejnym parom planet miał powstać Układ Słoneczny, a bóg nieba stwarzając cztery wiatry wzburzył głębie wywołując zamęt i niepokój. Skądinąd także w starotestamentowej Księdze Daniela pojawiły się wichry nieba wzburzające wielkie morze, zaś natchnieni biblijni autorzy nie tworzyli swojego opus magnum w próżni, lecz w kontekście literatury starożytnego Bliskiego Wschodu.
Żyjący na przełomie I i II wieku Akiba ben Josef, który przyczynił się do ustalenia kanonu żydowskich świętych ksiąg i powstania Miszny, poddając analizie ב (Bet), ר (Resz), א (Alef), ש (Szin), י (Jod), ת (Taw), wskazał między innymi na dwoistość stworzenia i jego dynamikę, jedność Boga i jego stwórczą energię, maestrię stwórczego aktu. W wielu interpretacjach Biblii Hebrajskiej, w ślad za powstałą w XII wieku Księgą Jasności, szczególną uwagę zwracano na rozpoczynające Genesis bereszit (בְּרֵאשִׁית), odnajdując w nim pełnię i kreatywność Wszechmogącego. W Biblii Aramejskiej, nazywanej pomostem między Torą a Ewangelią, swój udział w stworzeniu miała mądrość oraz Elohim, Syn Pana, Słowo stwarzające, objawiające i zbawiające. Atrybutami osobowymi Boga były: Mądrość, Duch i Chwała.
Anaksymander z Miletu, który miał sporządzić pierwszą mapę ziemi i morza, powoływał się na nieokreśloną, wieczną, niezrodzoną i niezniszczalną substancję, łączącą ὕλη [hyle], czyli materię, z ζωή [zoē], czyli życiem. Joński filozof przyrody i uczeń Talesa uważał, iż otaczająca nas rzeczywistość to uporządkowana według matematycznych reguł, nieograniczona niczym struktura. Pitagorejczycy, odwołując się do religii orfickiej, ukuli pojęcie Demiurga, tworzącego harmonijną całość z chaotycznego budulca. Z kolei Arystoteles, analizując teorie presokratyków oraz poglądy swojego ateńskiego mistrza, doszedł do przekonania, iż za wszystkim stoi Pierwszy Nieporuszony Poruszyciel.
O ile dla Platona Demiurg jako źródło dobra i doskonałej rozumności był pozazmysłowy i bezcielesny, Stagiryta uznał istnienie Absolutu będącego wiecznym bytem i czystym aktem. Tymczasem dla Ksenofanesa z Kolofonu i pochodzącego z Efezu Heraklita bóstwo było syntezą kosmicznej doskonałości. Na przełomie starej i nowej ery na terenie Bliskiego Wschodu doszło do wydarzeń jakie miały przeobrazić dotychczasowe wierzenia i obyczaje. Jednakże nie zmieniły one spojrzenia na uniwersum. W II wieku Ptolemeusz, astronom i matematyk działający w Aleksandrii, umieścił Ziemię w środku Wszechświata i jego ogląd kształtował ludzką wyobraźnię ponad tysiąc lat. Aż do czasu, kiedy to Mikołaj Kopernik przyjął, a Galileusz sformułował zasadę względności ruchu. Kolejnymi rewolucyjnymi odkryciami miały okazać się: prawo powszechnego ciążenia Isaaca Newtona, odkrycie oddalania się galaktyk oraz teoria względności Alberta Einsteina wraz ze stałą czy wszechświatem de Sittera, czyli praktycznym zastosowaniem einsteinowskiego równania pola grawitacyjnego.
Sto lat temu pojawiła się, podchwycona i z entuzjazmem propagowana przez niektórych teologów, koncepcja Wielkiego Wybuchu, który miał nastąpić ponad trzynaście miliardów lat temu. W konsekwencji, blisko pół wieku temu, uczonych podzieliła kwestia inflacji kosmologicznej. Według jednej z hipotez energia pola inflacyjnego miała przekształcić się w cząsteczki, światło i materię. Z nich, w ciągu miliardów lat, miały powstać galaktyki oraz gwiazdy i zjawiska kosmiczne. Dzięki identyfikacji sygnałów, których źródłem są fale grawitacyjne, zaczęto mówić o zmarszczkach w czasoprzestrzeni zawierających informacje o początkach Wszechświata. Jak też o ciemnych wiekach inflacji, do zbadania których ma się przyczynić detektor fal grawitacyjnych. Według Europejskiej Agencji Kosmicznej w heliocentrycznej orbicie supernowoczesny interferometr, umożliwiający badanie odległych obiektów, umieści w 2035 roku wystrzelona z Gujany francuskiej dwustopniowa rakieta nośna Ariane 6.
Przełom XX i XXI wieku to głównie dyskusje dotyczące modelu Hartle’a-Hawkinga oraz próby udowodnienia, że Wszechświat całkiem spontanicznie wyłonił się z niczego. Często też podejmowano kwestię mnogości wszechświatów, istnienia cząstek wirtualnych czerpiących swą energię z niczego czy upływu czasu, wiązanego z zakrzywieniem czasoprzestrzeni w czarnych i białych dziurach, jak i zagadnieniem różnych prędkości rozszerzania się Wszechświata. Próbowano też uzasadnić albo podważyć teorię, w myśl której dzieje zapoczątkowane Wielkim Wybuchem zmierzają do Wielkiej Zapaści. W dalszym ciągu nie ustają wysiłki wykreowania Teorii Wszystkiego, łączącej teorię względności z mechaniką kwantową. W sumie na płaszczyźnie naukowej pytanie o początki, jak i kres, nie doczekało się wyczerpującej odpowiedzi. I nic nie wskazuje na to, żeby w tym zakresie w nieodległej perspektywie miało się coś zmienić.
*
Gdy upadał stary porządek i na jego zgliszczach rodziła się chrześcijańska Europa, Plotyn abstrahując od swoich doświadczeń dopatrzył się emanacji Dobra, Piękna i Boga. Św. Augustyn, zaliczany do największych myślicieli początków chrześcijaństwa, wykoncypował, iż Bóg stworzył świat z niczego. Miał to być akt wypływający z Bożej dobroci i w pełni wolny, a więc niebędący żadną emanacją. Autor Państwa Bożego nie przypisywał pojawienia się zła Bogu. Twierdził, iż jest ono rezultatem wolności jaką zostały obdarzone istoty rozumne. Opowiadał się też przeciwko dosłownej interpretacji biblijnych tekstów. Św. Tomasz, akceptując creatio ex nihilo, doszedł do wniosku, że czas i przestrzeń są wynikiem stwórczego aktu, a wszystko, co istnieje, pochodzi od całego Bóstwa. Natomiast bogaty w swej różnorodności Wszechświat powstał, by Bóg najpełniej mógł okazać swą dobroć. Według Akwinaty poza Pierwszą Przyczyną istnieją przyczyny wtórne, wynikłe z praw natury. Bóg jest czynny nieustannie, bo udziela swej mocy wszelkiej powołanej do istnienia rzeczywistości. Creatio continua, czyli zachowanie i podtrzymanie świata w istnieniu, uznane zostało za pewnik przez Vaticanum Secundum. I do dzisiaj stanowi, potwierdzoną przez Katechizm Kościoła Katolickiego, kościelną wykładnię nauki o stworzeniu.
Jeszcze w XIX wieku dużo zamieszania, także pośród teologów, narobiły twierdzenia Charlesa Darwina oraz, określanego mianem jego alter ego, Alfreda Wallace’a. Na początku XX wieku Pius X wystąpił przeciwko podważaniu dosłownej interpretacji Księgi Rodzaju. Mimo wszystko coraz więcej zwolenników zyskiwała koncepcja samoregulującego się układu, pochodzącego od Niepoznawalnego Czynnika, a traciła na popularności hipoteza ustawicznych interwencji czy zhierarchizowanego łańcucha bytów. Przełomem okazały się tezy Pierre’a Teilharda de Chardin, który creatio continua, działanie Bożej Opatrzności, połączył z ewolucją i wyróżnił kolejne jej fazy: kosmogenezę, biogenezę, noogenezę i chrystogenezę, czyli przebóstwienie całego świata. Z kolei Alfred North Whitehead próbował wykazać, iż świat rozumiany jak wszystko co istnieje nie jest zdeterminowaną maszyną ani kosmicznym projektem narzuconym przez Stwórcę. Autor Przygód idei widział w Najdoskonalszym Bycie nie Pana transcendentnych zaświatów, lecz Boga głębi, którego nie należy utożsamiać z przyrodą.
Kontrowersyjną teorię rodem z wiktoriańskiej Anglii pod koniec minionego stulecia Jan Paweł II określił jako niesprzeczną z wiarą. Blisko dwie dekady po papieżu z Polski Franciszek stwierdził, iż ewolucja nie kłóci się z pojęciem stworzenia. Spór między kreacjonistami a zwolennikami transmutacyjnych teorii jednak nie ustał. I chociaż cieszący się wciąż dużym powodzeniem ewolucjonizm teistyczny zyskał wielu koryfeuszy, nie brakuje wpływowych luminarzy podważających podstawowe założenia biologii rozwoju czy tzw. chrystologii kosmicznej. Do poznawczego sceptycyzmu, a niekiedy wręcz odwrotu od ewolucjonistycznych interpretacji przyczyniły się kontrowersje wynikłe z zastosowania genetycznych odkryć, jak też rozwój mechaniki kwantowej oraz pokrewnych, ciągle rozwijających się nauk. Niemniej fundamentalne kwestie pozostają otwarte.
*
Nasi pradziadowie powiedzieliby, że należy wszcząć, zgłębić coś do szczętu. Ale czy jest to w ogóle możliwe? Dysputy uczonych i wyobrażenia każdego przeciętnego śmiertelnika o praprzyczynie, o pratworzywie czy, zależnie od przyjętych założeń, o principium dalekie są od niepodważalnych rozstrzygnięć. Poza tym nasza wiedza jest bardzo ograniczona, zaś niewiedza – z czego w V wieku p.n.e. Sokrates radził zdawać sobie sprawę – niemalże nieskończona. Dodatkowy problem stanowi to, że dociekliwość, kreatywność, respekt wobec bogactwa zjawisk i tajemnic natury, nie są powszechną praktyką. Może jednak warto pytać i myśleć, poddawać wnikliwej analizie wszelkie kwestie, a do złożonych, ledwo rozpoznanych oraz ciągle odkrywanych fenomenów, podchodzić z głębokim namysłem. Ciekawość bowiem skłania do stawiania pytań, a mądrość – do nieuciekania przed nimi. I czynienia tego, co możliwe, żeby uniwersum, a tym samym siebie i szeroko pojęte otoczenie – lepiej poznać i samemu rozumniej postępować.
Mika MOS
Mika Mos – freelance writer.
Recogito, rok XXIII, wrzesień 2022