Jedna scena z Janem Nowickim

Jan Nowicki w filmie Jerzego Skolimowskiego Bariera (1966) © Polska Filmoteka Narodowa

„Jak usnąć, żeby snu krainę na całe lata przedłużyć, / jak żyć, żeby dni nie rozkruszyć, // wśród ludzi nieść głowę wysoko, mieć serce dumne, // życie oddać za chwałę – nie za trumnę”. Strofa z wiersza młodej autorki – gdy przeczytał ją Jan Nowicki z aktorskim doświadczeniem i wiedzą o świecie człowieka znającego różne miejsca, kraje, klimaty – zabrzmiała głośno inaczej, głębiej niż napisana na papierze w debiutanckim arkuszu poetyckim. Pierwsze wiersze pisane z przeczuwania, pragnień, oczekiwań zdobywały moc dopiero wtedy, gdy otworzył je ktoś „znający życie” i było to jedno z cenniejszych spotkań z bohaterem wieczoru, który stał się także uważnym czytelnikiem.

Aktor Jan Nowicki był znany i podziwiany, gdy w końcu kwietnia 1981 roku gościł w domach kultury na Pomorzu. Organizatorzy nie przewidzieli tego, że w jednej z małych gmin, gdzie go zaproszono, nie było kinomanów. Ciekawym zrządzeniem losu dowiedziała się o tym spotkaniu instruktorka prowadząca zespół muzyczny w Świdwinie i zaproponowała, żebyśmy pojechały na to spotkanie jej pomarańczowym małym fiatem – oczywiście, to była wspaniała szansa porozmawiania na żywo z mistrzem sceny (prowadziłam w tamtym czasie w Zamku działania teatralne z młodzieżą). Jedziemy w deszczu, prawie koniec kwietnia, a jeszcze chłodno, po drodze zabieramy znajomą anglistkę, ze stołu w ostatniej chwili zgarniam do torebki „Profile Kultury” z arkuszem poetyckim… ponad pół godziny jazdy i wchodzimy do pustej sali, gdzie w kapeluszu i wiosennym płaszczu siedzi przy stoliku Jan Nowicki, gawędzi z organizatorką. Robi się ruch – skąd tu nagle przybywamy, kim jesteśmy, zaczyna się nowy wątek. Bystre oko mistrza zauważa w mojej ręce książkowe wydanie (to nie książka, mówię, tylko pismo KTSK*).

Wpis do książki (1981) ©.Teresa Tomsia

Jan Nowicki bierze jednak do ręki pismo, jest ciekawy drugiego człowieka i jego spraw, zadowolony, że przyjechałyśmy „z daleka” i reżyseruje scenę spotkania – kartkuje, otwiera i czyta na głos pierwszy wiersz, a ja czuję, że to już nie są moje słowa, tylko z jego życia wzięte, że już do niego należą. Wersy układają się nisko, przy ziemi, tak jak prowadzi je głos aktora – w niewiadome, w nieoczywiste, głęboko. Następnie przegląda cały arkusz, kiwa głową w zamyśleniu i bez słowa wpisuje dedykację na pierwszej stronie: „Pani Tereso Miła – dziękuję, najserdeczniej dziękuję i całuję – Jan Nowicki”. No, kochani, to było coś w tamtym biednym czasie, choć wśród rodzącej się nadziei, poeta nie miał głosu, wiele naszych wierszy i scenariuszy zatrzymywał cenzor, a tutaj, proszę: człowieczeństwo aktora najwyższej próby!

Do serdecznego wspomnienia Stanisława Stawickiego o Janie Nowickim dołączam i ten mały okruch z przeszłości jak kamyk rzucony w ciemność, jak różę położoną dla pamięci i kilka wersów z tamtego arkusza, które trafiły do serca Pana Jana i zajrzałam dziś dzięki niemu do nich po wielu latach: „Z muszli mnie wydobyto, światu płonę/ niby hartowana perła, która nie zna końca./ Już nie jedyność, lecz tłumność mi grozi/ już nie oddzielność, lecz bezmierny rozdział.// Idę niezapowiedziana jakby w bezimienne święto,/ strojna w wieniec ramion, głosem lęku spięta”.

Zapewne „bezmierny rozdział” najtrafniej opisuje jego los i przeznaczenie, jest charyzmą aktora, ukazuje umiejętności, intuicyjne wybory, styl, niezależność myślenia, bo przecież ten, kto nie potrafi się sobą dzielić, nigdy nie zostanie mistrzem sceny. Autograf i pocałunek posłany światu jest dowodem otwartości i zaufania, bo każdy dzień powszedni niesie zarówno dobrą jak i trudną wieść.

*KTSK (Koszalińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne)

Teresa TOMSIA

Teresa Tomsia – poetka, eseistka, autorka prozy dokumentalizowanej i szkiców literackich Niedosyt poznawania (2018). Publikuje na łamach „Toposu”, „Twórczości”, „Frazy” (cykl: W pamięci, w odbiciu). Ostatnio ukazał się wybór jej wierszy W cieniu przelotnego trwania (WBPiCAK, 2021) i tomik Liryki przedostatnie (Flos Carmeli 2022). Mieszka w Poznaniu.

Recogito, rok XXIII, grudzień 2022