Kazanie sejmowe

Abp Józef Teodorowicz (1864-1938). Archiwum „Naszej Rodziny“

Gdybym był zdolny wskrzesić zmarłych z grobów i kurhanów, gdybym był zdolny jak Ezechiel wywołać ich w długim korowodzie, gdybym był zdolny w kości ich tchnąć ducha i życie, o wtedy, wtedy ustawiłbym ich przed wami i obwieściłbym nowinę w jednym prostym i krótkim słowie: idziemy na pierwszy sejm polski, idziemy, żeby go otworzyć, idziemy, żeby błogosławieństwo Boże dla niego uprosić, i powołałbym tych jeszcze, którzy pisali wielką Konstytucję, a następnie tych pierwszych wojowników za wolność Ojczyzny, którzy się porwali do walki z przemożną siłą ciemięzcy, aby potem gasnącym okiem żegnać nadzieję, iż go zwyciężą. Powołałbym tu przed oczy nasze kości tych Polaków, co później roznosili je na wszystkie świata części od Samosierry aż do północnych zimnych grobów w Rosji, zabielili Europę kośćmi swoimi, i wszystko dla Ojczyzny, a wszystko na próżno i na darmo. Zawołałbym dziś do nich: a oto idziemy na pierwszy sejm polski! […]

A teraz obejrzę się ku tym postaciom. I zapytam: wyjawcie nam swoją tajemnicę, skąd się to brała u was taka niepożyta miłość? Wiem, że z serc, które Polskę kochały; ale skąd się wzięła taka ufna i zawsze żywa nadzieja, że Polska powstanie? A oni mi odpowiadają, oczy obracając ku niebu i wskazując na nie. Bo tak jak igła magnesowa w jedną skłania się stronę, tak i wszystkie ich myśli i wszystkie nadzieje obróciły się ku jednemu wyrazowi: sprawiedliwość dziejowa. I nie szukali sprawiedliwości i jej wymiaru wśród samolubstwa narodów, ani pośród gry ślepej wypadków, ale jedynie ufali Bogu, i dlatego to przed tron i ołtarz Boży zanosili modlitwę: „O wojnę ludów prosimy Cię, Panie!” Do Pana się modlili, który przez wojnę karze narody oraz przeprowadza swe wielkie zamiary. I nam dziś, kiedyśmy się zeszli na sejm ten polski, ażeby budować mury Syjonu, i nam to, co było dla nich ośrodkiem ich nadziei, będzie wskaźnikiem i pionem, podług którego my, architekci Polski nowej, będziemy układali kamień na kamieniu, ażeby wznosić jej fundamenty, jej mury i baszty. I my chcemy budować Polskę taką, o jakiej oni marzyli i o jakiej śnili, kiedy przez usta wieszczów wołali, że powstanie dlatego, że żyła zawsze życiem wiary, nadziei i miłości. Rozpoczniemy więc budowę jej pod znakiem, pod którym ją wieszcze nasi widzieć chcieli, gdy marzyli o Polsce Chrystusowej, pod znakiem krzyża i pod znakiem Ewangelii, i pod znakiem Chrystusowego Kościoła. […]

W obliczu tej przyszłości, i w obliczu Bożym, w obliczu sumienia waszego składamy przed Tobą, Panie, my, posłowie pierwszego wielkiego sejmu na wolnej polskiej ziemi, ślubowanie poselskie. Przyrzekamy przed Tobą, że do pierwszej narady sejmowej i wszystkich narad przychodzić będziemy z czystymi rękoma i z czystym sumieniem, jak do sprawy świętej. I uciszymy nasze namiętności, i oczyścimy nasze dusze, byśmy tym lepsze wydawali prawa, im głębiej w siebie wejdziemy. My nie chcemy już odtąd szukać naszych własnych korzyści, a chcemy i pragniemy szukać jedynie tylko dobra naszej ukochanej i drogiej ojczyzny. Nie chcemy w niej królować, ale chcemy, jak dzieci najlepsze, tobie, Ojczyzno droga, służyć, twojego tylko głosu, twojego wołania chcemy słuchać. Nic nas więcej od miłości twojej nie oderwie. 

I przyrzekamy przed Tobą, o Panie nasz, przyrzekamy, w znak Twój święty, że nie spoczniemy tak długo, aż ku chwale naszego narodu, aż ku świadectwu szczytnemu historii, powtórzymy za Zbawicielem naszym słowa: Consummatum est (J 19,30) dokonało się dzieło wielkie. Amen.

Abyśmy weszli w głąb naszych sumień…

Budowaliśmy i my państwowość naszą przez tych lat kilka naszej samodzielności, niezawodnie i pilnie i skrzętnie. Ale czyśmy ją od podstaw i fundamentów budowali? Czyliśmy to zawsze rozumieli, że Kościół, jego moralność, własność prywatna, obyczaj publiczny, wychowanie, praca, prawo i karność — że te wszystkie wartości moralne są przy budowie jej główne i zasadnicze? Czy raczej nie zdało się nam, że mamy ważniejsze sprawy do załatwienia w poczynającym się państwie? A nawet, bodaj czy przetargi polityczne, czy kruche, chwilowe kompromisy nie wdzierały się właśnie do tej dziedziny moralnej, która nie zna żadnych ustępstw i żadnej połowiczności? […]

Pośród tych kilkuletnich ustawicznych ustępstw i kompromisów zacierały się z wolna linie graniczne pomiędzy błędem a prawdą, zasadą moralną w życiu publicznym i obyczajem, a nihilizmem moralnym i zepsuciem; i opinia publiczna poczęła się mącić, a obyczaj psuć. W miejsce światła wchodził półmrok i mrok, aż w końcu spojenia we wznoszonym przez nas gmachu poczęły się rozluźniać i trzeszczeć, a ściany dorywczej roboty poczęły się rysować. I nic nie ma niebezpieczniejszego dla społeczeństw i państw, jak właśnie taki półmrok moralny, który już nie umie rozeznawać między światłem i ciemnością, pomiędzy praworządnością a nierządem. Bo w takim stanie umysłów i serc nie prawo, ale chwilowa, choćby pozorna korzyść będzie miarą tego, co jest dobre a co złe. […]

I bodaj czy przeróżne przejścia i wstrząsy, przez jakie Polska przechodzi, nie są dopustem Bożym, przez które opatrzna Jego dłoń chce nas przyniewolić, abyśmy raz nareszcie weszli w głąb dusz i sumień naszych, ażebyśmy nareszcie zrozumieli, że nie żadne powierzchowne, hałaśliwe, a nieraz nieszczere reformowanie się, ale jedynie reforma wewnętrzna, od podstaw, reforma i odrodzenie duszy, rodziny, a przez dusze i rodzinę reforma społeczna i państwowa, dostroją naród do wielkiej myśli Bożej i wielkich celów, jakie są jej wytknięte.

Abp Józef TEODOROWICZ

Arcybiskup Józef Teodorowicz urodził się 25 lipca 1864 roku w Żywaczowie, powiat obertyński. Studia teologiczne odbył we Lwowie. Po otrzymaniu w roku 1887 świeceń kapłańskich pracował w Stanisławowie i Brzeżanach. Wybrany po śmierci arcybiskupa Isakowicza arcybiskupem lwowskim obrządku ormiańskiego (30 maja 1901) został konsekrowany 2 lutego 1902 roku. Płomienny kaznodzieja, brał czynny udział w życiu politycznym Jako członek wiedeńskiej Izby Panów występował w okresie pierwszej wojny światowej i po jej zakończeniu w sprawie niezawisłości Polski. Jako wybitny mówca zabierał głos na licznych kongresach międzynarodowych, zjazdach i rocznicach religijno-patriotycznych Gorliwy pasterz Ormian polskich patronował licznym organizacjom społecznym i kulturalnym. Był również cenionym znawcą Starego Testamentu i pozostawił wiele pism biblijnych i teologicznych. Zmarł we Lwowie 4 grudnia 1938 roku. Wystąpienie, wygłoszone w sejmie II Rzeczypospolitej.

„Nasza Rodzina“, nr 11 (542) 1989, s. 26-27.