Powrót do Ojca

Maciej Niemiec (Paryż, 1994) © Marek Wittbrot

M.D.

Ile jest powiek wciąż otwartych oczu
i kiedy otworzą się ostatnie powieki
wciąż otwartych oczu
i co wówczas będzie zobaczone

widziałem tylko półmrok zamkniętego miejsca
o którym mówiono świat
miałem to miejsce zrozumieć i próbowałem
opukiwałem ściany obmacywałem strop

jeszcze pamiętałem światło
ale nie pamiętałem drogi
gdzie było ani jak je zobaczyć
kiedy będzie w pobliżu

straciłem nadzieję
a później wyprowadzono nas na zewnątrz
ujrzałem kopułę chmur gwiazdy w przedświcie płaskie
malowidło mistrza

płótno sfery luźne przetarte u dołu
tyle by spojrzeć
i widziałem przestrzeń
pozbawioną głębi
łuszczącą się jak stara farba

i widziałem farby pod farbą
lekkie farby świateł gęste snów
budziłem się i choć nie pamiętam
bym zasypiał budziłem się wiele razy

nie tylko wilgotna ściana pajęczy kurz okien
także sny o przejściu odnalezieniu i gorsze
porządkowane przez tych którzy wiedząc o śnieniu
sami bezsenni nie wierzą w przebudzenie

i widziałem wiele snów poznałem szkoły iluzji
iluzyjne światy i mieszkańców tych światów
ich ból nie mógł być iluzją
jednak oni sami uznali go za daremny

zdrapywałem farby paznokciami
czując że ból jeszcze dokądś dalej może prowadzi
lecz bolało i tych którzy stali blisko
zresztą byłem sam wystarczy przyjąć to co dane
zawsze zostanie jeszcze dość nieszczęścia

szukałem gdzie indziej
w tym co niezmienne ani to ani to
bo nawet ból nie jest niezmienny chociaż mało wiem
o nim zbyt upodobnił się do mnie zmalał
to tam gdzie jest nic jest niezmienne

i widziałem drzewo tam rosnące
przez wszystkie światy
miało prawdziwe liście rodziło prawdziwe owoce
ale nie mogłem dotknąć liści jeść owoców
wiedzący znający dotykanie jedzenie

i widziałem stamtąd wielkie zwierzę bez kształtu
o wielu imionach ale dla siebie nieznane
w jego wnętrzu poruszają się światy
mężczyźni i kobiety wpatrują się w niedościgły obraz

a ich wpatrywanie jest pościgiem
obraz nie zmienia się dla każdych oczu jest inny
nie oddala się pozostaje niedościgły
to co znajdują jest niepodobieństwem

musiałem wrócić do zwierzęcia i znów spożywać mięso
mieć w nienawiści swe życie
i nie mieć nic więcej
czekać aż i to będzie odebrane
patrzeć jak wokół to co żywe umiera
a to co martwe rozwija się i trwa

i byłem wydany na sąd przez współczucie
i na drugi sąd przez brak współczucia
i na ten który jest jak obłęd
w jednej myśli współczucie i jego brak

i wreszcie widziałem tylko to co widziałem
że nie ma nic prócz tego co widzę
i że to co widzę zamyka mnie jak mur światło
było twarde jak mur
nie mogłem rozbić światła

i byłem sam z moją duszą
pytała mnie o kierunek
ja pytałem ją o to miejsce
ale nie było już kierunku
ani tego miejsca
wreszcie duszy także

mówiłem Ojcze Ojcze

i usłyszałem co mówię
słowo podobieństwa

czy to zawsze było blisko
nigdy przedtem tak go nie słyszałem
ale wtedy stało się więcej niż słyszeniem
czułem cielesność serca ciepło krwi

i później znów wszystko to widziałem
jeszcze raz ale nie to samo
inaczej po cóż teraz byłaby ta monotonna repetycja
w której prawie brak przedmiotów brak imion

IV 1985

Maciej NIEMIEC

Maciej Niemiec (1953-2012). Urodził się 7 października 1953 roku w Warszawie. Od jesieni 1987 do swojej śmierci 25 stycznia 2012 roku mieszkał w Paryżu. Wydał tomiki poetyckie: Cokolwiek, ponieważ (1989), O tej porze świata (1989), Kwiaty akacji (1994), Małe wiersze (1994), Ulica Wód (1996), Świat widzialny (1998), Dance or die (2002), Stan nasycenia (2012), Geranium (2014). W 2001 roku, we francuskim wydawnictwie Atelier La Feugraie, ukazał się jego tom wierszy Trente poèmes pour une femme, zaś w roku 2002, w wydawnictwie Belin, zbiór Le quatrième roi mage raconte. Przez wiele lat należał do stałych współpracowników „Naszej Rodziny”. Współpracował również z „Recogito”.

Nasza Rodzina”, 2 (533) 1989, s. 34-35.