Nie żyje profesor Kieżun, wybitny polski prakseolog

Witold Kieżun (1922-2021) ©.Archiwum Stanisława Stawickiego

W niedzielę 13 czerwca 2021 roku zmarł prof. Witold Kieżun. Pan profesor należał do tych ludzi, których się nie przedstawia, ale po prostu zapowiada. Dlatego nie będę silił się na przedstawienie jego biograficznego rysu. Podzielę się natomiast dwiema refleksjami. Pierwsza dotyczy wątku afrykańsko-polskiego i jest urywkiem wywiadu ze zmarłym profesorem. Druga, wyszła spod pióra jego rówieśnika i przyjaciela, Zbigniewa Herberta.

Tak mi się przydarzyło, iż miałem okazję poznać go osobiście. Profesor Kieżun przez wiele lat był kierownikiem projektów ONZ dotyczących modernizacji zarządzania w Burundi i w Rwandzie. Był również doradcą rządu w Burkina Faso. Przy okazji swoich afrykańskich podróży chętnie nawiedzał polskich pallotynów pracujących w Rwandzie. Zaprzyjaźnił się nawet z ówczesnym naszym przełożonym, ks. Henrykiem Hoserem, który jako lekarz prowadził w Kigali Ośrodek Zdrowia. Otóż, profesor Kieżun trafił tam jako pacjent. Twierdził nawet, iż to kompetencja i doświadczenie lekarskie księdza Hosera uratowało mu życie.

Ale przejdźmy do zapowiadanych dwóch tekstów. Najpierw fragment wywiadu z profesorem Kieżunem, który został opublikowany w „Tygodniku Solidarność”, nr 12 (1170) z 18 marca 2011 roku:

Córka profesora Kieżuna, Krystyna Kieżun-Macqueron, z arcybiskupem Hoserem ©.Archiwum Stanisława Stawickiego

– Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie – stwierdza rozmówca Kieżuna.
– Tak, znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób, w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość, władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Reprezentowali wyższy poziom niż ludność miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na Rwandę, potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie przekazali sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie, radzieckie. Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na Zair. W tym kraju wymordowano 500-600 tysięcy ludzi i region został opanowany przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę centralną.
– W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część Europy?
– Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, ale z zabawy. W Burundi są na przykład lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach 30. po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować. Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn i ślubu trwają wiele dni. Tymczasem Polska dysponowała kadrą wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12. miejscu, jeśli chodzi o wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych. Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał 2 tytuł MBA na Saint John’s University. Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego, stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego.

* * *

Drugi tekst to recenzja książki autorstwa Witolda Kieżuna Niezapomniane twarze (Wydawnictwo Poltexte, 1991 rok). Na książkę składa się 17 opowiadań, które czasowo obejmują okres od roku 1938 do 1989. Recenzja wyszła spod pióra nieco młodszego od profesora – również kresowiaka – Zbigniewa Herberta. Pisana była tuż przed jego śmiercią w 1998 roku.

Witold Kieżun podczas powstania (Warszawa, 1944) ©.Muzeum Powstania Warszawskiego

„Leży przede mną książka znakomita i chyba całkowicie zignorowana przez polską krytykę – zauważa Herbert. – Sto kilkadziesiąt stron olśniewająco czystej, eleganckiej, sprawnej polskiej prozy nie znalazło uznania w oczach aptekarzy i trucicieli naszej literatury.

W oczy rzuciła mi się przede wszystkim kompozycja tej minipowieści oraz styl, który trafnie charakteryzuje autora. Niepowtarzalna proza Witolda Kieżuna to zaledwie czternaście krótkich rozdziałów zamykających się w narracyjną całość.

Całkowicie świadom wzruszenia, jakie towarzyszyło mi podczas lektury, stwierdziłem z przekonaniem, że obcuję z jednym z najwybitniejszych utworów półwiecza. Proza Witolda Kieżuna, nasycona wszystkimi zapachami, smakami, kolorami tej ziemi, mimo szczupłej objętości sprawia wrażenie ogromnego, apokaliptycznego fresku z narodowej Kaplicy Sykstyńskiej. Z Kieżunem łączy mnie nierozerwalnie prawie wszystko, bo i pasje młodości, i naukowe zacięcie, precyzja obserwacji, wreszcie spokojna ekspresja tej wiernej rzeki słów. Powiedzcie, czyż nie jest to doprawdy wszystko albo prawie wszystko?

Ze spokojnym sumieniem polecam Niezapomniane twarze każdemu niezależnie od tego, z jakiej warstwy społecznej pochodzi, czy też jaką szkołę pięknego pisania ceni najbardziej. Nigdy dotąd nie zdarzyło mi się pisać w poczuciu, że oto dotykam prawdy, że uczestniczę niejako w wielkim spisku Historii”.

Stanisław STAWICKI

Jamusukro, 15 czerwca 2021 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 do 2020 roku był kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.W grudniu 2020 rozpoczął pracę w bazylice Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, od 1983 roku stolicy konstytucyjnej Wybrzeża Kości Słoniowej.

Recogito, rok XXII, czerwiec 2021