Odwaga świtu i inne wiersze

Jan Sochoń (Warszawa, 2020) © Lorne Liesenfeld

Odwaga świtu

Rankiem słońce kropelki
wody przetapia w biel.

Stoję przy framudze okna,
biorę w dłonie światło
i widzę jak ożywione śpiewa,
bym nie odczuwał niepokoju,
ale raczej wdzięczność.

Wieczorem żółtawa poświata
Chablis (rocznik 2002) dotyka
mojego ciała i umysłu,
potwierdza, że warto było
zdać się na odwagę świtu.


Miejsce

Nie oglądaj się w lustrze,
ciekaw wszystkiego,
co skryte za murem.

Nie bądź zazdrosny o tę
jedną mniej zmarszczkę na czole.

Uciesz się skrawkiem miejsca,
na które kładzie się twój cień.

Wino i chleb niech cię prowadzą,
aż na sam koniec drogi,
aż do niepojętej szczęśliwości.


Ulica Dewajtis

Ulica Dewajtis
z dnia na dzień
zagłębia się
w swą skończoność.

Czuje się najlepiej,
kiedy stąpam ostrożnie,
w skupieniu patrzę,
każdą rzecz z czułością
wydobywam z krajobrazu.

Ulica Dewajtis
zrosła się ze mną
przez te wszystkie lata.

Bóg mi jej nie odbierze
(wszak niczego
nikomu nie odbiera),
pozostawi niczym talizman,
niczym oręż w walce,
niczym długi oddech.

Ulica Dewajtis –
moje wino pocieszenia,
mój codzienny anioł stróż,
moja ścieżka ku niebu.

styczeń 2020 r.


Przebaczenie

Klęczę tuż przed snem
i niczego nie mówię.

Przesuwają się na ścianie
obrazy, słowa, gesty.

Widzę miecz nad sobą
i winnice pełne słońca,
ciężarne od soków z nieba.

Drzwi strzeże ciemność
przez lata dojrzewająca.

Kto wie, może za jakiś czas
będę mógł zaprosić przyjaciół,

zabawić się z nimi bez żalu,
bez goryczy, z łaską przebaczenia.


Pokłon w winnicy

                       Robertowi Mazurkowi

Wino mam we krwi,
jak mam dom, słońce i miłość.

Nie muszę o nie zabiegać,
ani nawet modlić. Po prostu,

żyję w ich blasku, w ich muzyce,
w ich żarliwej potędze.

Tak to już jest, że świat
musimy sami zbudować,

sami nadać mu barw
i odcieni, widocznych z oddali.

Kiedy przechadzam się
wśród winnych krzewów,

smakuję powietrze i zmysły ziemi,
wiem, że czeka mnie tajemnica,

która unosi ku górze i mówi:
idź poza miasto, poza krzyk ulicy,

poproś o ciszę, która cię uzdrowi,
musisz pamiętać, że cokolwiek będzie

musi się zmierzyć ze Stwórcą istnienia,
zawrzeć z Nim układ bezinteresowny.

Bóg, to o Nim myślę, niczego nie pragnie,
poza tym jednym, byś grzechu unikał,

a w wolnej chwili nisko się pokłonił,
nie Jemu, tylko wszelkiemu stworzeniu.


Spocznij

Spocznij we mnie ziemio
z dalekich i bliskich stron.

Spocznij wodo, pełna życia.
Spocznij wino, z niebios wzięte.

Spocznij chlebie, uświęcony.
Spocznij ciało, nienasycone.

Spocznij i Ty, Boże,
choćby tylko na jedną noc.


Lęk

Widzę, jak ulica raduje się,
pełna uniesień, uspokojona.

Zegar słoneczny na ścianie kościoła
umilkł i niczemu już nie służy.

Dostrzegam jednego z moich przyjaciół,
dodajmy, dawnych przyjaciół.

Jak niezauważenie chce mnie wyminąć,
niczym chłopiec na szybkiej hulajnodze.

Zatrzymuje go jednak nagły lęk,
by nie stracić ostatniej szansy, i woła:

Chodźmy na wino do pobliskiej kawiarni,
niech ślepy los naszej wolności nie łamie.


Gałąź

Boże! Uczyń ze mnie
choćby gałąź winorośli,
po której suchą stopą 
przejdzie świat.

JAN SOCHOŃ

Jan Sochoń (ur. 1953) – filozof, poeta, krytyk literacki, eseista, biograf. Związany zawodowo z UKSW, gdzie kieruje Katedrą Filozofii Kultury i Religii w Instytucie Filozofii, i Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie; współpracuje z licznymi czasopismami i Polskim Radiem; członek SPP, PEN Clubu, Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu. Wydawca pism bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Główne obszary badań: filozofia religii, filozofia kultury, hermeneutyka i historia filozofii. Ostatnio wydał: Modlitwa do ciszy (Bydgoszcz 2019); Brewiarz celnika (Sopot 2019), Męczeństwo i miłość. W kręgu kultury przykościelnej (2019). W oczekiwaniu na druk tom liryków Krzew winny, wybór wierszy Czesława Miłosza Wieczna chwila oraz szkice Bezcielesny sens. Mieszka w Warszawie. Strona internetowa: jansochon.pl

Recogito, rok XXI, maj 2020