Paryskimi śladami Chopina

Brama przy square d’Orleans z tablicą poświęconą Chopinowi (Paryż, 2021) ©.Stanisław Stawicki

XVIII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina dobiega końca. Na ile czas mi pozwala, podsłuchuję wydarzenie z wypiekami na twarzy. Roża Światczyńska, Marcin Majchrowski i Przemysław Psikota z Radiowej Dwójki – są w tym moimi ulubionymi przewodnikami. Profitując jednocześnie z mojego aktualnego miejsca zamieszkania, w ostatnie dwa poniedziałki, zafundowałem sobie spacer paryskimi śladami kompozytora.

Jak wiadomo, w swoim krótkim życiu, Chopin zamieszkiwał zasadniczo dwa miasta: Warszawę, w której spędził 20 lat i Paryż, do którego dotarł 5 października 1831 roku. Nad Sekwaną spędził 18 lat. Tutaj, przy Placu Vendôme, zmarł. Jego pogrzeb miał miejsce w pobliskim kościele św. Magdaleny. Pochowany zaś został na paryskim cmentarzu Père-Lachaise.

Najważniejszym wspomnieniem po Chopinie jest jego muzyka. Są też jednak adresy, pod którymi mieszkał w Paryżu. Zadziwiająco często, bo aż dziewięć razy, mistrz fortepianu zmieniał miejsca zamieszkania. Należy sobie zarezerwować sporo czasu, by odnaleźć wszystkie, które się zachowały. Osobiście odwiedziłem takowych sześć pokonując pieszo 20 kilometrów.

I tak, tuż po przybyciu do Paryża kompozytor zamieszkał w dzielnicy Wielkich Bulwarów, przy Boulevard Poissonnière 27. Nie szastał pieniędzmi, których zresztą nie posiadał. Gdy robiłem zdjęcie tablicy upamiętniającej ten adres (budynek już dziś nie istnieje), zatrzymało się dwóch zaintrygowanych młodych mężczyzn. „Popatrz – mówi jeden do drugiego. Tu mieszkał Chopin. Znam go. To wielki francuski (!) kompozytor. Aż nie do uwierzenia, że mieszkał w tej dzielnicy”. Mieszkanie było ponoć bardzo skromne, za to widok z okna miał rekompensować wszystko. W liście do Norberta Alfonsa Kumelskiego Chopin tak o nim pisał: „Nie uwierzysz, jak ładnie mieszkam, mam pokoik ślicznie, mahoniowo umeblowany, z gankiem na bulwary, z którego widzę Paryż od Montmartre do Panteonu. Wiele ludzi zazdrości mi tego widoku, ale nikt – schodów”. Meszkanie znajdowało się na piątym piętrze i trzeba było doń wchodzić po dość stromych schodach.

Tablica pamiątkowa poświęcona Chopinowi przy Placu Vendôme (Paryż, 2021) ©.Stanisław Stawicki

Po dziewięciu miesiącach kompozytor przeprowadza się praktycznie na drugą stronę ulicy, na pierwsze piętro małego pensjonatu, w którym dziś mieści się Hotel Cité Bergère. To tu na dobre rozpoczyna się jego praca dydaktyczna. Dawał coraz więcej lekcji, a dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom, przeprowadzi się – tym razem do burżuazyjnej dzielnicy – nieopodal słynnego kościoła św. Magdaleny („La Madeleine”) – przy rue Tronchet 5. Trwająca 85 lat budowa tego imponującego obiektu, wzorowanego na rzymskiej architekturze, nie była jeszcze wtedy zakończona. Artysta nie przypuszczał, iż właśnie w tym kościele odbędzie się jego pogrzeb. Pod tym adresem Chopin prowadził bardzo bujne życie towarzyskie przyjmując licznych uczniów (zwłaszcza uczennice).

Kolejne mieszkanie Chopina znajdowało się w dzielnicy Montmartre, przy rue Pigalle 16. Mieszkał tam z George Sand, a właściwie u niej. W sierpniu 1842 roku oboje przeprowadzili się kilka ulic dalej. Wynajęli dwa blisko siebie położone apartamenty przy Skwerze Orleanu (Square d’Orleans). Sand zajęła dwa apartamenty pod numerem 5, Chopin natomiast jeden, pod numerem 9. Luksusowa, spokojna kamienica miała prywatny placyk z fontanną, otoczony zielenią i oddalony od zgiełku. Dziś znajdują się tam tablice upamiętniające Chopina i George Sand. Chopin mieszkał tu przez blisko siedem lat.

Ostatnim adresem Chopina, najczęściej odwiedzanym przez naszych rodaków, jest kamienica przy placu Vendôme 12, gdzie kompozytor zmarł. Tutaj mieszkał jednak bardzo krótko, bo zaledwie kilka tygodni. Na kamienicy, w której się dziś znajduje sklep z biżuterią Chaumeta, umieszczono tablicę pamiątkową. Zaszedłem tam wczoraj, 17 października, w 172. rocznicę jego śmierci. Myślałem, że pod tablicą będzie przynajmniej jakiś bukiet kwiatów… Nie było!

Dagerotyp odnaleziony u szwajcarskiego fizyka Alaina Kohlera, współpracującego z muzykiem Gillesem Bencimon, przedstawiający Fryderyka Chopina ©.Instytut Polski, Paryż

I jeszcze jeden ciekawy wątek. W 2019 roku prof. Andrzej Fabianowski wydał książkę pod tytułem Sonata Norwidowska. Kilka dni temu wysłuchałem w Radiowej Dwójce wywiadu z profesorem Fabianowskim na temat tejże książki. Mówił w nim o relacjach Norwid-Chopin.

Obaj twórcy poznali się zapewne w salonie utalentowanej uczennicy Chopina, księżnej Marceliny Czartoryskiej, która – jak się powszechnie zgadzano – była najwierniejszą stylowi kompozytora. Chopin cenił ją zarówno jako wielką damę, jak i świetną artystkę. Zrodziła się też między nimi bliska przyjaźń. Księżna zasłynęła przede wszystkim jako niezrównana interpretatorka Sonaty b-moll ze sławnym Marszem żałobnym.

Co do znajomości Chopin-Norwid, nie trwała ona długo, gdyż 28-letni Norwid przybył do Paryża dopiero w lutym 1849 roku, a więc kilka miesięcy przed śmiercią Chopina. Ich relacje znamy jedynie z perspektywy poety; kompozytor nie wspominał w swoich listach o Norwidzie. Nie wiemy, czy znali się zbyt krótko, czy też dla Chopina ta znajomość nie była w żaden sposób istotna. W swoich listach Norwid wspomina na przykład wspólne spacery z Chopinem po paryskich ulicach i parkach. Trudno powiedzieć, czy wydarzyły się one naprawdę, czy były li tylko częścią tworzonego przez Norwida wizerunku. Tak czy inaczej, „Norwid raczej nie znał się na muzyce – zauważa prof. Andrzej Fabianowski. – Chopin był mu potrzebny jako niezwykle ważny konstrukt intelektualny, jako jeden z arcywzorów artysty w społeczeństwie i jako arcywzór artysty narodowego, tak ważnego dla zbiorowości żyjącej w niewoli”.

Poza tym przez 37 ostatnich lat swojego życia Norwid miał problemy ze słuchem. W berlińskim areszcie nabawił się zapalenia uszu, które poważnie uszkodziło jego zmysł słuchu. Sprawiało mu to duże problemy natury towarzyskiej, często unikał rozmów z ludźmi. Chętnie chodził na koncerty, ale niektórych prawdopodobnie nie słyszał. Wybierając się np. do Opery na Makbeta Rossiniego zanotował, że idzie tam, „aby publiczność widzieć”.

Warto też wiedzieć, iż 20 lat po śmierci kompozytora, w 1869 roku, Norwid upominał się o umieszczenie popiersia Chopina w fasadach Opery Paryskiej, którą właśnie kończono budować. Znalazłby się tam obok Bacha, Haydna, Aubera, Beethovena, Mozarta czy Rossiniego. Niestety, nie udało się.

Stanisław STAWICKI

Paryż, 18 października 2021 roku


Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 do 2020 roku był kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie. Od grudniu 2020 do lipca 2021 pracował w bazylice Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukrood 1983 roku stolicy konstytucyjnej Wybrzeża Kości SłoniowejWe wrześniu 2021 rozpoczął pracę w parafii Świętego Jakuba i Świętego Krzysztofa w Paryżu.

Recogito, rok XXII, październik 2021