Polskie znaki czasu… Wizyta Jana Pawła II w Polsce

Jan Paweł II w sanktuarium Bożego Miłosierdzia (Kraków, 2002). Fot. Archiwum ©.Misericors

Tak się zdarzyło, że wybrałem się z Norwegii do Krakowa na kilkadni skupienia – do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Jako dziennikarz, chciałem jednak przy okazji przyjrzeć sięjak przebiegają ostatnie przygotowania do drugiej już obecności Papieża w tym miejscu. Tu bowiem 17 sierpnia [2002 roku] Ojciec Święty dokonywać będzie uroczystej konsekracji okazałej świątyni, którą zbudowano z jego inicjatywy. Sąto jednak jak gdyby fakty zewnętrzne, za którymi stojąznacznie głębsze treści duchowe. Jan Paweł II potwierdza – włączając autorytet Kościoła – prywatne objawienie, które otrzymała od Chrystusa polska zakonnica, wielka mistyczka XX wieku. Proklamuje również Kraków – Łagiewniki duchową stolicą kultu Miłosierdzia Bożego. Sierpniowa konsekracja okazałej świątyni nada temu miejscu szczególną rangę ogólnoświatowego Sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Po ogłoszeniu w Roku Jubileuszowym 2000 świętą – siostry Faustyny Kowalskiej jako apostołki prawdy o Bogu Miłosiernym; po ustanowieniu dla całego Kościoła święta Bożego Miłosierdzia i po wielkiej encyklice Dives in Misericordia (1980 rok) – przybycie Jana Pawła II do Łagiewnik – w sposób szczególny związanychz orędziem Jezusa, przekazanym św. Faustynie dla całego Kościoła – ma wyjątkową wymowę. Obecność Ojca Świętego tutaj, gdzie święta przeżyła wiele lat, gdzie znajduje się jej grób oraz dzieło życia, duchowy Dzienniczek, dokument mistycznych przeżyć polskiej zakonnicy – może być odczytana tylko w jednym sensie. A stanowi go papieska promulgacja tego, co de facto wyznają już rzesze przybywających tu pielgrzymów z całego już świata.To miejsce w Krakowie – od roku 2000 staje się światowym Sanktuarium Jezusowego Orędzia Miłosierdzia, promieniującego światłem wielkiej nadziei dla chrześcijan, ale i dla całej ludzkości – tak często paraliżowanej potęgą zła.

Święty zapał Papieża

Należałoby zastanowić się również, jaki będzie los Bożej prawdy kierowanej przez Papieża z rodu Polaków do swego narodu na wyjątkowe czasy naszychdziejów – po obaleniu komunizmu. Oczywiście, o tym napisać będzie można znacznie szerzejdopiero po historycznej wizycie w Krakowie, gdy w pełni poznamy papieskie przesłanie. Ale już dziś można zasygnalizować bolesny problem, niestety, skromnej percepcji przez Polaków papieskiego orędzia, kierowanego do nas wszystkich w wyjątkowym przecież okresie odzyskiwanej i wcielanej w życie wolności – w kraju nad Wisłą. Jest bowiem oczywiste, że nauczanie Papieża kierowane bezpośrednio do Polaków, oprócz charakteru religijnego, posiada również znaczenie społeczne, a nawet i polityczne. Uzasadnione jest więc pytanie, co my jako naród z tym papieskim orędziem robimy. Czy naród polski jako ogromna społeczność zrozumiał i przyjął tę jakże bogatą treściowo – narodową katechezę? Opierając się na własnych osobistych doświadczeniach, zdobywanych podczas wizyt w krajui tzw. potocznej obserwacji: na rozmowach z różnymi ludźmi, wielu informacjach przekazywanych w mediach – muszę ujawnić umiarkowany optymizm w tej kwestii. Niestety, refleksyjny tryb życia nie jest bynajmniej zjawiskiem powszechnym wśród moich rodaków.

Wyrażam jednak zdecydowany pogląd, że najowocniejszą w tym względzie była pierwsza pielgrzymka Ojca Świętego do Polski, gdyż poderwała ona naród do uwieńczonych sukcesem zmagań o odzyskanie narodowej wolności. Nie kto inny, ale właśnie Papież Wojtyła zdynamizował tę naszą społeczną odwagę i śmiałość Polaków. I dlatego właśnie genezy polskiego ruchu „Solidarności” powinniśmy upatrywać w fakcie wyboru kar­dynała Wojtyły papieżem. Było to niewątpliwie najważniejsze wydarzenie tamtego okresu. Komuniści w ciągu dziesięcioleci swych rządów starali się przez różnorodne zabiegi utwierdzać w świadomości obywateli po­czucie totalnej zależności od wszechobecnego państwa. Stosowa­no różnoraką przemoc. Owocowało negatywnie sprzężenie strachu z prze­świadczeniem, że walka o własne poglądy nie ma żadnego sensu w totalitarnym państwie. Zastraszanie ludzi i uniemożliwianie  awansu zawodowego i społecznego wszystkim niepokornym było istotnym elementemkomunistycznej indoktrynacji rzą­dzących. Przekonywano na wielorakie sposoby wszystkich obywateli, że jeśli jakieś odrębne poglądy religijne i społeczne oni nawetposiadają, to i tak pozostaną zawsze w pełni izolowani. Co najwyżej mogą dzielić je w wąskim gronie ze  swoimi bliskimi przyjaciółmi.

Jan Paweł II jednak już od początku pontyfikatu w swoich licznych wystąpieniach coraz bardziejdowartościowywał znaczenie i rolę narodu. Znany watykanista Marcel Merle, studiując słownictwo wielkich dokumentów papieskich z lat 1961 – 1981 zwrócił uwagę na wyraźne przemieszczenie pewnych akcentów ze strony Papieża z Polski. Jego poprzednicy znacznie częściej w swoich dokumentach i wystąpieniach używali określenia – państwo. Jan Paweł II tego zaniechał i było to świadome zamierzenie, gdyż płynęło z woli zwrócenia uwagi, że suwerenem państwa jest naród. Owo dowartościowywanie narodu zostało zapoczątkowane przez niego już w pierwszym roku pontyfikatu.  W styczniu 1979 roku, kiedy przyjmował korpus dyplomatyczny w Watykanie dla wzajemnego złożenia życzeń, określił państwo jako „wyraz suwerennego samostanowienia ludów i narodów”. Ta wypowiedź jednoznacznie negliżowała narzucane przez komunistów rozumienie państwa. W krajach przez nich rządzonych sprawowano władzę odwołując się do marksistowskiego sloganu – dyktatury proletariatu. W późniejszych wystąpieniach Papieżanastępuje szersza egzemplifikacja tego dowartościowywania narodu. Jan Paweł II wielokrotnieapeluje o tworzenie różnych instytucji, w których naród i obywateleujawnialiby w większym stopniu swą podmiotową rolęw procesie powstawania różnorodnych decyzji ogólnopaństwowych.

Podczas swej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku Papieżw swoich wystąpieniach i katechezach obalał wszelkie przejawy strachu i daleko idącej zależności. Mówił wyraźnie o podmiotowej suwerenności obywateli i całego narodu wobec państwa. Masowy udziałrodaków w spot­kaniach z papieżem stał się przełomowym faktem. Rodził bowiem żywe poczucie społecznej solidarności. Polacy przeżyli wówczas, że indywidualne ich myśli, ich społeczne odczucia i pragnienia podzielają miliony współrodaków. Głębokąwymowę miały niektóre fragmenty papieskich wystąpień nagradzane huraganowymi oklaskami. Był to cenny dialog Papieża ze swoimi rodakami. Dzięki telewizji uczestniczył w tym cały naród, chociaż zdarzały się manipulacje i obrazem, i dźwiękiem, to jednak większość uczestników mogła skonfrontować przekaz z rzeczywistością.

Gdy rosła społeczna odwaga Polaków

Od pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce  w 1979 roku w sposób coraz bardziej widoczny i jak gdyby fizyczny rośnie społeczna odwaga i śmiałość rodaków. Już latem 1980 roku narodził się potężny ruch polskiej „Solidarności”, a dzięki temu, o czym już nie pamiętamy rosła również siła oddziaływania Kościoła i opozycji. Medialnym symbolem zapoczątkowanego procesu odzyskiwania wolności jest dla mnie fakt, że już we wrześniu 1980 roku robotnicy z Gdańska wywalczyli transmisję coniedzielnej Mszy świętej przez reżimowe Radio. Kościół mógł też, przy wsparciu robotników, podjąć skuteczną walkę z zakazem budownictwa sakralnego. Niwelując drakoński zakaz zaczęto zaspokajać potrzeby wiernych i zbudowano w kraju wiele nowych kościołów.

Powstanie szerokiego ruchu „Solidarności” i upadek sowietyzmu w Polsce były możliwe dzięki politycznej dojrzałości Polaków, którzy nie dali się sprowokować do bratobójczych walk, mimo stosowanego w okresie stanu wojennego terroru. Istotną rolę w łagodzeniu groźnych napięćodegrał jednak Kościół. Okazało się, że ogromnego pragnienia zmian, nie można było zlikwidować nawet poprzez terror stanu wojennego, który wprowadzono w 1981 roku

Rok triumfu demokracji nad totalitaryzme

Dopiero w 1989 roku, dzięki siedmioletniemu heroicznemu dialogowi przedstawicieli polskiego Kościoła z rządzącymi – zaaranżowano obrady „Okrągłego Stołu”. I one to z udziałem katolickich duchownych ostatecznie przyczyniły się do porozumienia politycznego zwalczających się dotąd  stron i zorganizowania wolnych wyborów do Senatu. Odniesione zwycięstwo przez przedstawicieli polskiej opozycji z „Solidarności” zachęciło do zrywu wolności również ościenne narody. Tam również dokonywano dynamicznych i pokojowych przewrotów, dostrzegając optymistyczny fakt, że Polakom się już powio­dło. I tak zupełnie niespodziewanie zburzono niemal błyskawicznie totalitarny układ sił politycznych doprowadzając do upadku komunizmu w całej Europie. Współczesny świat, choć szybko zapomina, bo zwycięstwo ma zazwyczaj natychmiast wielu ojców, powszechnie docenił te bezkrwawe i pokojowe sposoby zmiany sytuacji politycznej. Świadczy o tym fakt, żepolski przywódca Lech Wałęsa, jako symbol ruchu społecznego polskiej „Solidarności” otrzymał pokojową nagrodę Nobla, a Vaclav Havel był kandydatem do tego prestiżowego wyróżnienia. Rumunom tylko przypadł w udziale dramat okupienia pragnienia wolności stru­mieniami krwi.

Papież Wojtyła na dorocznym spotkaniu z dyplomatami akredytowanymi przy Stolicy Apostolskiej przypominał wów­czas światu: „Warszawa, Moskwa, Budapeszt, Berlin, Sofia, Bukareszt, by zacytować tylko stolice, które stały się etapami długiego pielgrzymowania ku wolności. Winniśmy oddać hołd narodom, które za cenę olbrzymich wyrzeczeń przedsiębiorą odważnie tę drogę…”

To Jan Paweł II rok 1989 nazwał: „Rokiem triumfu demokracji nad dyktatorskim systemem zniewolenia ludzkości. W sierpniu 1993 roku prezydent Bill Clinton witając w USA Jana Pawła II w Denver potwierdził ogromną rolę, jaką spełnił i spełnia nadal papież Polak. Powiedział między innymi, że Amerykanie bez względu na ich przekonania religijne są wdzięczni Papieżowi za moralne przywództwo w naszych burzliwych i trudnych czasach. „Wiemy, że Wasza Świątobliwość był tą siłą, która rozpaliła pło­mień wolności w rodzinnej Polsce”. Szymon Wiesenthal, znany w świecie żydowski tropiciel ukrywających się zbrodniarzy hitlerowskich w swej książce napisał, że papież Wojtyła w większym stopniu przyczynił się do rozkładu komunizmu niż Michaił Gorbaczow!

Tak więc los komunizmu w świecie rozstrzygnął się w Polsce przy walnym udziale Kościoła. Niełatwo było przewidzieć rok 1989 i epokowe przemiany, które zapoczątkowały wybory w naszym kraju. Najwybitniejsi politolodzy nie przewidywali takich wydarzeń, jak rozwiązanie Układu Warszawskiego, RWPG i upadku Związku Radzieckiego. To, że do Polski  (która najwcześniej sięgnęła po swą suwerenność) dołączyły szybko inne kraje, które do niedawna znajdowały się w stanie przymusowej zależności – przypomniał światu w Warszawie papieski dyp­lomata, świeżo przysłany do kraju nuncjusz apostolski, ks. arcybiskup Józef Kowalczyk, dziekan korpusu dyplomatycz­nego. Składając życzenia Prezydentowi III Rzeczypospolitej stwierdzał:  „Z satysfakcją pragniemy przypomnieć i podkreślić po­wszechne i niekwestionowane przekonanie, że to naród polski wniósł istotny wkład w zapoczątkowanie tego nowego procesu przemian, w centrum których znajduje się człowiek i jego osobowa godność”.

Trzeba jeszcze wspomnieć arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego. Bo on był jednym z architektów ewolu­cyjnego procesu, w którym społeczeństwo polskie przezwyciężało totalitaryzm marksistowski. Z okazji otrzymanego doktoratu honoris causa na KUL-u w Lublinie przypomniał nam Polakom, i światu, że „Solidarność” u swych początków była jednocześnie ruchem chrześcijańskim i ruchem robotniczym. Abp Bronis­ław Dąbrowski z przekonaniem koronnego świadka, gdyż cały czas uczestniczył w procesie przygotowania przemian, potwierdził, że „los komunizmu w świecie rozstrzygnął się w Polsce”. Dodajmy, że z ogromnym udziałem polskiego Kościoła, o czym w swej skromności Sekretarz Episkopatu Polski mówił mniej.

A trzeba też nieustannie przypominać, że porozumienia wspomnianego już „Okrągłego Stołu”nie były – jak mylnietwierdzą niektórzy – skutkiem rozmów rządowych reprezentantów ze znanymi, głośno krzyczącymi dysydentami, ani też konsekwencją tajnego kontraktu zawartego w ostatniej fazie „Okrągłego Stołu” w podwarszawskiej Magdalence, jak chcą inni. Prawda historyczna wygląda zupełnie inaczej, co udowadnia w oparciu o udostępnione dokumenty wybitny historyk, dr Peter Raina w swej cennej książce: Droga do «Okrągłego Stołu» – Zakulisowe rozmowy przygotowawcze. W imię prawdy historycznej przypominać musimy, że porozumienia zostały osiągnięte dzięki heroicznemu dialogowi ludzi Kościoła, trwającemu ponad 7 lat. Jest do wglądu pełna dokumentacja tego procesu. Papież Jan Paweł II był szeroko informowany o tym dialogu i go w pełni aprobował, bo miał żywą nadzieję na pozytywne skutki. Ks. abp Bronisław Dąbrowski w swojej służbie Kościołowi i ojczyźnie towarzyszył niemal zawsze polskim  kardynałom w rozmowach w Watykanie. A wiele trudnych rozmów w imieniu Kardynała Prymasa przeprowadzał sam. To właśnie te wizyty w Watykanie różnych osób z polskiego Kościoła i głębokie  zaangażowanie Papieża w losy Ojczyzny utwierdzały Ojca Świętego w prze­świadczeniu, że wcześniej czy później komuniści w Polsce ustąpią.

Architekt pokojowej rewolucji 

Amerykański intelektualista George Weigel nazwał Jana Pawła II architektem pokojowej rewolucji obalenia komunizmu w 1989 roku. Myślę, że nauczanie Papieża skierowane do Polaków oprócz charakteru religijnego posiadało wówczas ogromne znaczenie społeczne. George Weigel uzasadnia też logicznie w swoich publikacjach, że komunizm mimo zauroczenia nim ze strony pewnej grupy intelektualistów na Zachodzie – był herezją. Był niepełną i spaczoną wizją ludzkiej osoby, wspólnoty, historii i ludzkiego przeznaczenia. Komunistyczna głupota gospodarcza i komunistyczny terror były dwoma wyrazami zasadniczej dla komunizmu, antropologicznej toksyczności. Ten wybitny politolog amerykański spróbował z perspektywy Zachodu ukazać całość przemian, jakie dokonały się w Europie Środkowej i Wschodniej pod koniec lat 80. Polska pokojowa rewolucja w 1989 roku była dla niego potwierdzeniem istotnej prawdy, że w ludzkich dziejach Opatrzność reżyseruje czasem własny scenariusz i wówczas możliwe stają sięsytuacje, iż prawda i przyzwoici ludzie zwyciężają.

Istnieje jednak dla mnie odrębne zagadnienie, co my Polacy uczyniliśmy z uzyskaną w 1989 roku wolnością. Dlaczego Kościół musi politykom ciągle przypominać, że nie ma solidarności bez miłości, a pełnej wolności bez sprawiedliwości. Wszystkie wizyty Jana Pawła II miały aspekty drążące temat zagospodarowywania uzyskanej przez Polaków wolności. Ojciec Święty przypominał, że istotą każdego solidnego wychowywania – jest formowanie człowieka do wolności i uwrażliwianie ludzkich sumień w ten sposób, by chciały świadomie wybierać dobro, prawdę i piękno. Jest to główne zadanie Kościoła nie tylko w wymiarze indywidualnych sumień, lecz także z punktu widzenia społeczeństwa demokratycznego. Chodzi o wychowywanie Polaków do samodzielnego, odpowiedzialnego korzystania z wolności, a nie o proste podpowiadanie, co i jak wybierać.

Niektóre przypomnienia z ostatniej papieskiej pielgrzymki…

Dwa istotne elementy z ostatniej papieskiej pielgrzymki z 1999 roku, chciałbym przypomnieć przed wizytą w Krakowie, gdyż będą zapewne przez niego podejmowane. Są towypowiedzi z Wybrzeża i z Sejmu. Na lotnisku w Rembiechowie Jan Paweł II konstatował: „…na progu nowych czasów, które nadchodzą, pragnę wraz z moimi rodakami rozważyć wielką tajemnicę Boga, który «jest Miłością»”. Ta pełna tajemnicy prawda będzie zapewne rozwijana w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach.

W Sopocie w 1999 roku w papieskiej wypowiedzi znalazły się równieżwyraźne aspekty historiozoficzne i patriotyczne. Jan Paweł II chciał utrwalić w naszej świadomości narodowej, że: „z Sierpnia i «Solidarności» rodziła się nowa Polska, którą dzisiaj tak bardzo się cieszymy i z której jesteśmy dumni. Przez tysiąclecie Polska rośnie wśród zmiennych kolei losów, jak ten wielki dąb, ze swoich zdrowych korzeni”.

Niezwykłym natomiast elementem ostatniej papieskiej wizyty było wystąpienie Jana Pawła II w polskim Parlamencie. Papież przypominał Polakom istotne kryteria pozytywnej działalności politycznej. Te kryteria powinno się przykładać przy społecznej ocenie działalności wszystkich środowisk politycznych. Ojciec Święty konstatował, że polityka, działalność ustawodawcza czy działalność władzy wykonawczej, wszystko jest służbą publiczną. Działanie polityczne nie może być inspirowane wyłącznie dążeniem do osobistego sukcesu czy do realizacji interesów grupowych, ale te wszystkie, skądinąd zrozumiałe, ludzkie aspiracje muszą być podporządkowane dążeniom bardziej zasadniczym, zawartym w pojęciu dobra wspólnego, które oznacza staranie o to, by decyzje polityczne, zwłaszcza decyzje ustawodawczestanowiące prawo, które wszystkich dotyczy podejmowane były z punktu widzenia całej zbiorowości, a nie tylko mniej lub bardziej partykularnych interesów.

W przededniu zbliżającej się pielgrzymki do Polski warto uświadomić sobie, że Papież nie zaprzestał interesować się losami swojej Ojczyzny i podjął trud kolejnej wizyty mimo sędziwego wieku i słabego zdrowia. Jego żywympragnieniem niezmiennie pozostajeprawdziwe dobro Polaków. Chciałbylosy narodu nakierować na właściwetory, by ewangeliczne nauczanie Kościołaobficiej owocowało w życiu moralnym jednostek, w życiu społecznym i politycznym.Dlatego przyjął i państwowezaproszenie ze strony przedstawicieli rządzącego ugrupowania politycznego mimo faktu , iż niektórzyz jego członków publicznie demonstrują swój dystans wobec głoszonych przez Papieża zasad i tylko czekają na sprzyjającymoment, żeby losy narodu nakierować na praktyczny horyzontalizm i liberalizm.

Papież wielokrotnie daje wyraz swoim krytycznym poglądom na temat funkcjonowania „dzikiego kapitalizmu” nie liczącego się z chrześcijańską opcją wobec ubogich. Nowy katechizm Kościoła katolickiego, zatwierdzony przez Jana Pawła II i jego encyklika Centesimus annus (1991 rok) akcentują, że państwo demokratyczne nie powinno dopuszczać do przekroczenia granicy dysproporcji stanu posiadania najzamożniejszych i najgorzej sytuowanych obywateli. Obowiązkiem państwa jest dołożenie wszelkich starań, aby żaden członek społeczeństwa nie znalazł się na marginesie życia społecznego oraz aby przywróceni zostali społeczeństwu ludzie z marginesu. Tymczasem politycy, nawetz partii, które zapisały w swych statutach – akceptację katolickiej nauki społecznej nie potrafili przełożyć tych zasad na codzienna działalność parlamentarną.

Papieska katecheza kierowana do rodaków powinna nam służyć jako swoisty zasiew, umocnienie wiary, dodawanie sił dla zmagań z wszelkimi przejawami zła w życiu indywidualnym i społecznym.Co trzeba uczynić, by stawała się impulsem do refleksji nadkreowaniem dojrzałej, kierującej się dobrem i sprawiedliwością – narodowej społeczności. Czysłowa papieskich rozważań podczas sierpniowej wizyty w Krakowie staną się dla Polakówziarnem nowych dynamizmów, nowych perspektyw i nowych możliwości?

Sprzyjać środowiskom wspierającym nauczanie Papieża

Będąc przez kilka dniw Łagiewnikach dowiedziałem się o kreowaniu z tego miejsca nowego aktywnego środowiska sprzyjającego czynnej miłości bliźniego. Mam na myśli powołanie do istnienia w Krakowie – międzynarodowego Stowarzyszenia, powstałego z inicjatywy kardynała Macharskiego. Będzie ono popularyzować Orędzie Miłosierdzia Bożego przekazane św. Faustynie, ale sprzyjać również codziennej praktyce – czynnej miłości wobec ludzi będących w potrzebie. Stowarzyszenie stawia sobie bardzo ambitne zadania formacyjne i określone wymogi religijne. Ale również dopuszcza możliwość bycia tylko wolontariuszem ze złagodzonymi oczekiwaniami. Sądzę, że Stowarzyszenie stanie się dynamicznym wehikułem kształtującym odnowę religijną wielu ludzi świeckich i duchownych pobudzając także społeczny system odczuć moralnych. Prezesem została wybrana polska zakonnica – siostra Elżbieta Siepak. Wcześniej, zupełnie przypadkowo, dowiedziałem się w Warszawie od redaktorki Polskiego Radia, że przed wstąpieniem do zakonu była ona dziennikarką. I wówczas to zrodził się mój pomysł, by poprosić zakonnicę – dziennikarkę o wywiaddla polskich mediów. Taka jest więc geneza, publikowanego na stronach „Recogito” wywiadu, o który poprosiłem Siostrę Elżbietę ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach – w przededniu historycznej wizyty Jana Pawła II w Krakowie – Łagiewnikach. Tematem wywiadu miał być przede wszystkim komentarz do obecnej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny. Ale wywiad się nieco rozrósł, bo nie sposób rozmawiać z zakonnicą ze Zgromadzenia, w którym wyrosła św. Faustyna i nie podjąć kwestii prywatnego objawienia Siostry Kowalskiej, która twierdziła, że prowadziła rozmowy z Jezusem…

Jerzy GRUCA

Jerzy Gruca. Urodził się w 1931 roku w Warszawie. Dziennikarz i publicysta. Studiował polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Studia teologiczne ukończył w 1966 roku. Wieloletni rad aktor „Kierunków” i miesięcznika „Życie i Myśl”. W latach 1982–1986 pracował w Rzymie. Odbył wiele podróży, między innymi do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Filipin, Japonii, Chin i krajów Dalekiego Wschodu. Mieszka w Oslo. Działalność społeczna kard. Stefana Wyszyńskiego została szczegółowo zaprezentowanaw eseju Jerzego Grucy pt. Bronił zawsze wolności dialogu i pojednania zawartym w książce, Co Kościół i Polska zawdzięczają Prymasowi Tysiąclecia? (Wydawnictwo „Adam”, Warszawa 2000).

Recogito / Archiwum pamięci, kwiecień-czerwiec 2002