W szkole ubogich

Matka Teresa wśród alumnów seminarium duchownego (Ołtarzew, 1989) Fot. Archiwum © Recogito

Ubodzy nie potrzebują naszego współczucia i politowania. Potrzebują oni naszej pomocy i opieki. To, co oni nam dają, jest o wiele większe niż to, co my jesteśmy w stanie im przynieść. Wspominam potworne dni, które przeszliśmy, gdy miliony uchodźców schroniło się w Indiach. Poprosiłam rząd o pozwolenie, by niektóre z sióstr z innych okręgów przyszły nam z pomocą w służbie uchodźcom. Przybyło ich niewiele, zaledwie 16 czy 17 z różnych zgromadzeń. Spędziły z nami sześć miesięcy. Kiedy odchodziły, wyznały, że otrzymały daleko więcej niż dały.

Kilka miesięcy temu, w nocy, bo wiecie, że noc nie przerywa naszej służby, wyszłyśmy na ulice Kalkuty i zebrałyśmy 4 czy 6 osób. Ze względu na ich stan zdrowia, przeniosłyśmy je do domu dla umierających. Była wśród nich staruszka w bardzo ciężkim stanie. Powiedziałam siostrom: pozwólcie, że się nią zajmę. Kiedy umieściłam ją w łóżku, chwyciła mnie za rękę. Na jej twarzy pojawił się cudowny uśmiech. Wypowiedziała jedno słowo: dziękuję, i odeszła w bezpowrotną bramę śmierci.

Dała mi więcej, niż ja jej dałam. Otrzymałam bowiem wdzięczną miłość. Przez kilka chwil stałam wpatrując się w jej martwe ciało i zapytałam siebie: co ja bym zrobiła na jej miejscu? Nie miałam wątpliwości: zrobiłabym wszystko, by skupić uwagę innych wyłącznie na sobie. Krzyczałabym: jestem głodna, jest mi zimno, jestem konająca. Jej wielkość przerastała mnie. Ubodzy – nigdy nie przestanę powtarzać – są przewspaniali.

Przechodziłyśmy w Kalkucie okres braku cukru. W tym czasie zjawiła się u nas hinduska rodzina z czteroletnim malcem. Mały ściskał słoik cukru. Wręczył mi go bez oporu i powiedział: przez trzy dni rezygnuję z tej słodyczy. Daj go swym dzieciom. Czteroletnia wielka miłość.

Kilka tygodni przed moim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych rodzina hinduska z ośmiorgiem dzieci, od kilku dni nic nie jedli. Wzięłam trochę ryżu i poszłam natychmiast. Zobaczyłam oczy dzieci błyszczące głodem. Matka wzięła ryż, podzieliła na dwie równe części i wyszła. Po jej powrocie zapytałam: gdzie byłaś? Odpowiedziała mi: oni też są głodni. Obok mieszkała rodzina muzułmańska z taką samą liczbą dzieci. Kobieta wiedziała, że sąsiedzi też od kilku dni nie mieli nic w ustach.

Kobieta ta powtórzyła Jezusowy gest rozmnożenia chleba. Uczyniła to, mimo własnej potrzeby i głodu własnych dzieci. Trudno jest opisać twarzyczki dzieci głodnych i cierpiących. Gdy wychodziłam, ich oczy błyszczały radością, nie z sytości, lecz z dokonanego przez matkę podziału miłości. To, co mnie wzruszyło najgłębiej, to fakt, że kobieta „wiedziała” o potrzebie innych, a nie tylko o swojej własnej.

Czy znamy naszych ubogich – tych z naszego domu, z naszej rodziny? Może ich głód nie jest głodem chleba. Może nasi domownicy są syci, przywdziani, mają dach nad głową, ale czy jesteście pewni, że nikt z nich nie czuje się niepożądanym, pozbawionym naturalnego rodzinnego ciepła? Gdzie są wasi starsi rodzice? Gdzie oni są?

Pewnego dnia odwiedziłam dom starców: dom najlepiej urządzony w całej Anglii. Pracują przy nim nasze siostry. Odwiedziłam mieszkających tam starców. Nigdy nie widziałam większych luksusów i wspanialszego otoczenia. Nie spotkałam jednak ani jednego uśmiechu. Wszyscy starcy mieli utkwiony wzrok w drzwiach. Zapytałam dyżurującej siostry: dlaczego oni są tacy? Dlaczego brak im radości? Jestem bowiem przyzwyczajona widzieć twarze z uśmiechem. Uśmiech wywołuje uśmiech, tak jak miłość rodzi miłość.

Tak jest zawsze – odpowiedziała mi siostra. Zawsze oczekują na kogoś. Samotność ich wykańcza i nie przestają wpatrywać się w drzwi. Ale nikt nie przychodzi. Ich ubóstwem jest zupełne opuszczenie.

José Louis GONZALES-BALADO
Przełożył Stanisław SUWAŁA

Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997). Imię zakonne Maria Teresa od Dzieciątka Jezus, właściwie Agnes Gonxha (Ganxhe) Bojaxhiu, zakonnica (loretanka) indyjska pochodzenia albańskiego. Po opuszczeniu zakonu w 1948 oddała się działalności charytatywnej na rzecz najuboższych. W 1946 założyła Kongregację Misjonarek Miłości zatwierdzoną jako zakon w 1965. Z inicjatywy Matki Teresy powstało 50 domów dla opuszczonych dzieci w Indiach i wielu innych krajach, w 1961 zorganizowano ośrodek dla trędowatych w Kalkucie (tzw. Miasto Pokoju), w 1985 pierwszy na świecie ośrodek dla chorych na AIDS w Gramvich Viagen (USA). Zmarła w Kalkucie. Zakon działa w 126 krajach (także w byłym ZSRR), w Polsce od 1983. Matka Teresa otrzymała wiele nagród, m.in.: 1971 pokojową Nagrodę Jana XXIII, 1979 pokojową Nagrodę Nobla, 1980 Klejnot Indii. Jej myśli i medytacje zebrano w publikacji „Prosta droga” (1994, wydanie polskie 1996).

„Nasza Rodzina”, nr 1 (472) 1984, s. 20