Apostoł ekumenizmu

Ks. Stanisław Szulmiński. Fot. Archiwum © Recogito

Jeżeli przez ekumenizm będziemy rozumieli „działalność oraz przedsięwzięcia zmierzające do jedności chrześcijan, zależnie od potrzeb i warunków chwili: najpierw wszelkie wysiłki celem usunięcia słów, opinii, czynów, które by w świetle sprawiedliwości i prawdy nie odpowiadały rzeczywistemu stanowi braci odłączonych, a stąd utrudniały wzajemne z nimi stosunki” (DE 4), to za rzeczników i apostołów ekumenizmu trzeba uważać nie tylko ludzi doby Soboru Watykańskiego II, ale także i tych, którzy żyli i działali przed soborem. Jednym z nich był ks. Stanisław Szulmiński.

Założyciel apostolatu pojednania

Urodził się 10 lipca 1894 roku w Odessie. Szkołę średnią ukończył w Kamieńcu Podolskim w roku 1915. Seminarium Duchowne odbył w Żytomierzu i Tarnowie. Po święceniach kapłańskich studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, specjalizując się w zakresie teologii porównawczej, a zwłaszcza prawosławnej. Po ukończeniu studiów w roku 1927 wykładał teologię orientalną w Seminarium Łuckim na Wołyniu. W roku 1928 wstąpił do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego. W Seminarium Duchownym tegoż Stowarzyszenia był wykładowcą w latach 1932–1939, najpierw w Sucharach, a potem w Ołtarzewie. Wykładał tam między innymi teologię orientalną, wprowadzoną na Jego wniosek do programu seminaryjnego.

Ideą Jego życia była praca na rzecz pojednania Kościoła prawosławnego z Kościołem katolickim. W tym celu wiele razy prosił swoich kolejnych przełożonych: biskupa Piotra Mańkowskiego, biskupa Adolfa Szelążka i Radę Generalną Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, aby mógł wyruszyć w podróż ekumeniczną na Wschód.

Niestety, niemal do końca swego życia nie otrzymuje pozwolenia. Nie traci jednak nadziei. W międzyczasie inspiruje do apostolstwa pojednania w kraju. Budzi zainteresowanie sprawą unii, pisze artykuły, prowadzi dyskusje, organizuje pracę unijną, planuje stworzenie dla tej pracy oddzielnego pallotyńskiego dystryktu.

Oparcie dla swojej pracy widzi w idei założonego przez św. Wincentego Pallottiego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Ogólny cel tego Zjednoczenia, a mianowicie, aby jak najprędzej nastała jedna owczarnia i Jeden Pasterz, przyświeca także działalności ks. Szulmińskiego. Idea Pallottiego odgrywa zasadniczą rolę nie tylko w jego decyzji wstąpienia do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, ale także w całej jego ekumenicznej działalności. Daje temu wyraz między innymi w referacie wygłoszonym na zebraniu Koła Jedności Katolickiej w Warszawie dnia 9 września 1937 roku na temat stosunku Pallottiego do spraw wschodnich.

Formalnym wyrazem związku dzieła księdza Szulmińskiego z dziełem św. Wincentego Pallottiego było utworzone na zjeździe w Laskach Warszawskich (30–31 grudnia 1937 roku) i zatwierdzone przez Radę Prowincjalną SAC (3 lutego 1938 roku) stowarzyszenie pod nazwą Apostolat Pojednania. Apostolat Pojednania stanowi część składową Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, zatwierdzonego przez papieża Grzegorza XVI dnia 11 lipca 1835 roku. Ten sam cel, podobna struktura, podobne metody, środki pracy charakterystyczne są dla obu tych dzieł, a właściwie dla jednego wielkiego Dzieła, którego Apostolat Pojednania był nie tylko statutową, ale i faktyczną częścią.

Charakterystyczną cechą pallotyńskiego apostolstwa i jedną z tajemnic jego owocności jest dobra znajomość tych, wśród których się apostołuje. To dziedzictwo św. Wincentego ksiądz Szulmiński w całej rozciągłości przejął i z całą pieczołowitością pielęgnował. Zadziwiająca jest wprost jego pasja, z jaką starał się poznać wszystko, co dotyczyło spraw Wschodu i wielkiej sprawy pojednania. Wszystko, co mogło się przydać w pracy na rzecz pojednania, zasługiwało u niego na uwagę. Poznaje więc nie tylko język rosyjski, historię i kulturę Wschodu, teologię i liturgię wschodnią, aktualny stan katolicyzmu i prawosławia, ale także tak – zdawałoby się – odległe sprawy, jak geografię, przyrodę, topografię, etnologię, geologię i zoologię, a nawet ziołolecznictwo i różne metody leczenia w tym zakresie.

Szerzenie znajomości wschodniego chrześcijaństwa było jednym z głównych celów Apostolatu Pojednania. Jego członkowie czytali encykliki papieskie w tej sprawie, studiowali teologię porównawczą, liturgikę, etykę, języki Wschodu, literaturę, historię oraz aktualne możliwości pracy na rzecz pojednania. Niektórzy pisali prace na te tematy, wygłaszali referaty. W tym też celu wyjeżdżano tak na kresy wschodnie ówczesnej Polski, jak i na Zachód.

Szczególnie ożywione zainteresowanie chrześcijaństwem Wschodu obserwujemy na terenie pallotyńskiego Seminarium Duchownego w Ołtarzewie. Wygłoszono w nim, w okresie do zjazdu w Laskach, 13 referatów na tematy unijne. Systematycznie działało „Kółko Orientalistyki”, którego celem było pogłębienie wiedzy i zainteresowań w zakresie problematyki unijnej.

Innym terenem budzenia zainteresowania sprawami Wschodu były różnego rodzaju zespoły działające w ramach Apostolstwa Pojednania. Omawiano w nich zasadnicze sprawy apostolstwa i życia wewnętrznego. Poruszano główne zagadnienia związane z historią oderwania się chrześcijaństwa wschodniego. W życiu wewnętrznym członków silnie akcentowano potrzebę pokory i posłuszeństwa jako ekspiację za odszczepieństwo Focjusza i Cerulariusza oraz modlitwę o przyspieszenie chwili pojednania. Niektóre zespoły odznaczały się w tym wielką gorliwością, jak na przykład zespół warszawski, który w pierwszej połowie 1939 roku odbył aż 15 spotkań.

Do Apostolstwa Pojednania należeli zarówno księża, jak i świeccy katolicy, nie tylko obrządku łacińskiego, ale i katolicy obrządku wschodniego. W roku 1939 Apostolstwo Pojednania liczy niemal 100 członków z różnych diecezji. Niektórzy członkowie Apostolstwa Pojednania, jak na przykład ks. Witold Hadziewicz SAC i ks. Stanisław Czapla SAC przygotowywali się do bezpośredniej pracy wśród prawosławnych i w tym celu byli nawet gotowi przejść na obrządek wschodni. Praca na rzecz pojednania wyrażała się między innymi w prowadzeniu misji, rekolekcji, w budzeniu i formowaniu powołań młodzieży z terenów wschodnich, w udzielaniu pomocy dla reemigrantów oraz nawiązywania kontaktów z Rosjanami w Polsce.

W roku 1939 – w roku wybuchu drugiej wojny światowej, gdy z Zachodu fala nienawiści zaczęła się wylewać na Wschód, ksiądz Szulmiński otrzymuje pozwolenie udania się na Wschód, nie z misją agresji, ale z misją pokoju i pojednania. Zdaje sobie sprawę, ze misja ta nie przez wszystkich będzie właściwie przyjęta. Jest jednak głęboko przekonany, że jego wyjazd zapoczątkuje nowe czasy w kontaktach narodu polskiego z narodami Związku Radzieckiego. Za tę sprawę 27 listopada 1941 roku oddaje swoje życie – za wielką sprawę pojednania.

Aktualność ekumenicznej idei księdza Szulmińskiego

Sytuacja i poglądy na temat ekumenizmu w ostatnich czasach w Kościele zmieniły się tak radykalnie, ze można słusznie postawić pytanie dotyczące aktualności idei ekumenicznej człowieka, którego działalność przypada w zasadzie na okres międzywojenny. Pytanie można by sformułować w ten sposób: w jakim stosunku idea ekumeniczna księdza Szulmińskiego pozostaje do soborowej idei ekumenizmu i czym są propozycje jej realizacji ukazane przez ks. Szulmińskiego, w porównaniu z tymi, jakie ukazuje Sobór Watykański II? Czy w Unii rozwojowej poglądów na temat ekumenizmu ks. Szulmiński mieści się doskonale w tym, co zalicza się do tradycji przedpoborowej, czy tez w jakiś sposób antycypuje on idee soboru? W jakim sensie można mówić o zgodności, a w jakim o niezgodności ekumenizmu w ujęciu ks. Szulmińskiego i ekumenizmu w ujęciu Soboru Watykańskiego II?

Odpowiedz na postawione pytanie narzuca się po prostu sama. Życie księdza Szulmińskiego jest przecież jednym wielkim świadectwem. Jest ono jakby praktyczną ilustracją soborowego dekretu o ekumenizmie. Wystarczy tylko przeanalizować w świetle działalności ks. Stanisława przytoczoną na wstępie tego artykułu soborową definicję ekumenizmu, aby dostrzec słuszność powyższego spostrzeżenia. Ta jego działalność to jedno wielkie staranie o usuniecie wszystkiego, co mogłoby stanąć na drodze do pojednania, zwłaszcza fałszywych słów i błędnych opinii oraz działań, przyczyniających się do rozbicia. Zalecenie soborowe: „Wierni Kościoła katolickiego powinni bez wątpienia w pracy ekumenicznej troszczyć się o odłączonych braci, modląc się za nich, użyczając im wiadomości o sprawach Kościoła i pierwsi wychodząc im naprzeciw” (DE 4) stanowi jakby wierne echo Apostolstwa Pojednania, którego statut miał zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej.

Charakterystyczną cechą ekumenizmu księdza Szulmińskiego jest nie tylko tolerancja dla poglądów i postaw braci odłączonych, ale także pozytywny stosunek do tych poglądów i postaw, pragnienie ich poznania i zrozumienia oraz wzajemnego zbliżenia w miłości. Nie nawracanie zewnętrzne, o którym na ogół myśleli wtedy katolicy, gdy kierowali swój wzrok na braci odłączonych, ale – według ks. Szulmińskiego – wewnętrzne nawrócenie się i odnowa stanowią najważniejsze elementy ekumenizmu.

Widoczne jest to na przykładzie licznych jego wypowiedzi. „Lepiej dla pojednania mieć więcej życzliwych prawosławnych, niż niedociągających do należytego poziomu unitów. […] Dla nich zaś samych, skoro nie są jeszcze przekonani o prawdziwości katolicyzmu, obowiązek nawrócenia się nie istnieje, tylko szukanie prawdy. […] Dopóki ten kandydat nie jest ugruntowany, niech pozostaje w prawosławiu”. Wewnętrznym nawróceniem jest to nawrócenie, które jest wyrazem osobistego przekonania. Bez niego nie ma pojednania. Wszelka zaś jedność, osiągana na innej drodze niż ta, jest jednością pozorną.

W nawróceniu się wewnętrznym prawosławnych nie chodzi o wyrzeczenie się własnych wartości, o przejście na katolicyzm łaciński, ale o włączenie się ze swoimi wartościami o Kościół Powszechny; chodzi o upowszechnienie, katolicyzację prawosławia, a wiec w gruncie rzeczy o to, co tak mocno podkreśla soborowy Dekret o Kościołach wschodnich, gdy zachęca Kościoły Wschodu do kroczenia drogą własnej, wspaniałej tradycji, którą podziwia i z której korzysta także Kościół zachodni (por. DE 14–15).

Niemniej wysokie wymagania stawia ksiądz Szulmiński katolikom, którzy mają pracować na rzecz ekumenizmu. Warunkiem niezbędnym jest posiadanie ducha jedności, pokoju i ewangelicznej prostoty. Katolicy nie prowadzący życia w duchu Ewangelii nie nadają się do pracy nad zjednoczeniem. Selekcja kandydatów do Apostolstwa Pojednania jest tego znamiennym dowodem. Słowa soborowego dekretu o ekumenizmie brzmią jak wierne echo postulatów stawianych w tej dziedzinie katolikom przez księdza Szulmińskiego.

,,Przede wszystkim zaś winni sami bacznie – czytamy w tym dekrecie – wziąć pod uwagę to, co trzeba w samej rodzinie katolickiej odnowić i przeprowadzić, by jej życie wierniej i wyraźniej dawało świadectwo o tym, czego Chrystus nauczał i co ustanowił, a Apostołowie nam przekazali” (DE 4).

Jeżeli koncepcja ekumenizmu u księdza Szulmińskiego odbiega nieco w swoich sformułowaniach i sposobach realizacji od koncepcji soborowej, to dotyczy to różnego rodzaju determinacji natury historycznej. Ksiądz Szulmiński w pewnym sensie musiał być i pozostać człowiekiem swojego czasu. Pewne działania nie mieściły się w ramach obowiązującego wówczas w całym zakresie Kodeksu Prawa Kanonicznego. Przekonanie jednak o słuszności idei kazało mu korzystać z wszystkich istniejących możliwości, a gdzie wchodziły w rachubę przeszkody natury prawnej, starać się o odpowiednie dyspensy i przywileje i w tym sensie byt prekursorem tych możliwości, jakie przed nami dzisiaj roztacza sobór.

Czytając niektóre sformułowania soborowe można mieć wątpliwość, czy działalność księdza Szulmińskiego była działalnością ekumeniczną w sensie ścisłym. Chodzi mianowicie o soborowe wyjaśnienie: ,,Jest rzeczą oczywistą, że sprawa przygotowania i pojednania tych jednostek, które pragną pełnej więzi (Communio) katolickiej, różni się istotnie od ekumenicznych przedsięwzięć” (DE 4).

Wypowiedź soboru dotyczy pojednania. Ksiądz Szulmiński także mówi o pojednaniu. Akcent jednak wypowiedzi soborowej nie spoczywa na terminie „pojednania” jako czymś zasadniczo różnym od „ekumenii”. Sobór po prostu nie uważa za ściśle ekumeniczną tej działalności, która ma na celu pojednanie jednostek, bez uwzględnienia problemu pojednania w jego ogólnospołecznym i ogólnoreligijnym znaczeniu.

Ksiądz Szulmiński swojej działalności nie traktował jako swego rodzaju katolickiej partyzantki na terenie prawosławia, której celem byłoby pozyskanie jak największej liczby prawosławnych dla katolicyzmu. Tego rodzaju politykę nawracania uważa nie tylko za przestarzałą, ale także za nie Chrystusową, bo nie przyczyniającą się skutecznie do realizacji Chrystusowej owczarni. W zainicjowanym przez siebie czasopiśmie „Pojednania” wykazuje on, że tradycyjne metody nawracania nie gwarantują wzrostu liczby względnej katolików w chrześcijaństwie. Statystyki wykazuje, ze wzrasta nie tylko absolutna liczba prawosławnych w Polsce, ale także ich liczba względna.

Jedyną metodę gwarantującą przyśpieszenie jedności chrześcijan jest pojednanie się całych społeczności kościelnych. Z tym jednak wiąże się uszanowanie i zachowanie odrębności, które są właściwe tym społecznościom. Należą do nich między innymi różnice kulturowe i obrzędowe, językowe i zwyczajowe. W tym sensie obrządek wschodni stanowi element niezbędny w realizacji pojednania nie tylko narodów: rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego, ale także narodów Zachodu.

W tym kierunku poszedł Sobór Watykański Drugi. W tym kierunku zmierzają wysiłki ostatnich wielkich papieży. […] Można powiedzieć, że dziś Kościół katolicki jest w kontakcie prawie ze wszystkimi patriarchatami prawosławnymi. Spełnia się marzenie księdza Szulmińskiego.

Kościół katolicki w swoich kontaktach z Kościołem prawosławnym pokłada wielkie nadzieje. Różnice bowiem między teologią prawosławną i katolicką są minimalne. Z chrześcijaństwem Wschodu, bardziej niż z odłączonym chrześcijaństwem Zachodu, istnieje możliwość podejmowania wspólnej liturgii, uczestniczenia w tych samych sakramentach. Soborowe zalecenie ekumenicznego uprawiania własnej teologii (DE 9–10) jest więc szczególnie łatwe do zrealizowania w stosunku do teologii Wschodu. Teoretycznie więc biorąc, ekumenia z chrześcijaństwem Wschodu przedstawia najmniej trudności.

Można więc powiedzieć, że ksiądz Szulmiński doczekał się swojego czasu. Myślał i realizował to, co dziś spotkało się z pełnym i oficjalnym zrozumieniem. Dziś okazało się, że jego program nie byt nierealny, że trudności, jakie się przed nim piętrzyły, nie były nieprzezwyciężalne. Gdy zaś weźmie się pod uwagę fakt, że świadomie zdecydował się już na wiele lat przed swoją śmiercią oddać życie dla powodzenia sprawy ekumenizmu na Wschodzie i że Bóg jego ofiarę przyjął, to nie ulega wątpliwości, iż księdza Szulmińskiego można uważać za jednego z wielkich poprzedników współczesnego ruchu ekumenicznego. Można żywić nadzieję, że kiedyś wyniesiony na ołtarze, będzie oficjalnie patronował sprawie, której bez reszty poświęcił całe swoje kapłańskie życie.

Roman FORYCKI

Ks. Roman Forycki (1936-2011). Urodził się w Wilczychbłotach. Filozof, teolog i esperantysta, były rektor Wyższego Seminarium Duchownego Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Ołtarzewie i obecny rektor Diecezjelnego Wyższego Seminarium Duchownego w Ełku. Autor wielu publikacji naukowych.

,,Nasza Rodzina”, nr 5 (428) 1980, s. 22–25.