Lazzaro felice

Plakat filmu (2018) © Rai Cinema

Może niektórzy z was pamiętają. Podczas uroczystości rozdania nagród 71. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes (2018 roku) Paweł Pawlikowski otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię dramatu Zimna wojna. Cieszyliśmy się! Za najlepszy film uznano wtedy japoński dramat Złodziejaszki. Natomiast trofeum za najlepszy scenariusz, trafiło do mało znanej w Polsce włoskiej reżyserki i scenarzystki, urodzonej w Fiesole – tak jak bł. Fra Angelico, nazywany również Janem z Fiesole – Alice Rohrwacher (ojciec jest Belgiem), za scenariusz do filmu Lazzaro felice (Szczęśliwy Łazarz). Obejrzałem go późną jesienią 2018 roku w kinie Farnese, przy Campo dei Fiori. Jest to film pełny symboli i niedopowiedzeń, a jednocześnie szalenie prosty, subtelny i szczery. W obrazie Alice Rohrwacher znajdziemy zarówno brudną rzeczywistość, jak i wzniosłą transcendencję. Sacrum i profanum egzystują w nim bez żadnego dysonansu, przeplatając się niepostrzeżenie.

Przewodnikiem po tym osobliwym wieloświecie, położonym wśród jaskrawo kolorowych, jakby z innej planety rozgrzanych słońcem wzgórz Sycylii, jest tytułowy Lazzaro (w jego roli, debiutujący Adriano Tardiolo), wiejski parobek, prostoduszny, naiwny chłopak na posyłki wykorzystywany zarówno przez swoich, jak i przez obcych.

Historia filmu została oparta na autentycznym skandalu ujawnionym w latach 80. ubiegłego stulecia przez włoską prasę. Pewna dama tytułująca się markizą urządziła gdzieś w środku spieczonego słońcem interioru zamkniętą plantację tytoniu. Pracownikom nie płaciła, utrzymując ich w przekonaniu, że to oni ciągle są jej winni jakieś pieniądze. Lata mijały, a markiza, zwana królową papierosów, nie przejmując się żadnym prawem i postępującym śledztwem, swój przekręt kontynuowała.

Ta baśniowa sielanka szybko się jednak kończy. Wyruszenie poza granice bezpiecznej wioski daje okazję do kilku celnych i gorzkich spostrzeżeń na temat współczesnego świata. Wydaje się, że wszystko będzie lepsze niż nudna egzystencja na wiejskim marginesie. Tak jednak nie jest. W świecie zdewastowanych przedmieść życie toczy się pomiędzy kolejną słabo płatną dorywczą pracą a szukaniem naiwniaków, których dałoby się urobić na kilka groszy. Wiejska baśń zamienia się w miejską tragedię. A wszystko to obserwujemy oczami poczciwego Lazzaro. Zderzenie jego dobroduszności z pozbawionym reguł współczesnym światem tym bardziej pozwala dostrzec panującą w nim niesprawiedliwość.

Przypomniałem sobie o tym dotykającym „głębszych strun” filmie tego ranka, w kontekście dzisiejszej Ewangelii opowiadającej historię Łazarza (Lazzaro) i szalejącej ciągle pandemii. Wchodzimy coraz bardziej w noc i nie wiemy, jak długo ona potrwa. Ale wszyscy wiemy, bez względu na kolor skóry, religię i przynależność polityczną, że zazwyczaj noc kończy się wschodem słońca. Bóg potrafi wydobyć życie nawet z grobu. Przypomina nam o tym historia Łazarza. „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” – skarży się Marta Jezusowi. Jest w tych słowach nuta żalu. Bo wydaje się, że Jezus się spóźnił. W rzeczy samej, życie wygasa, gdy nie jest zamieszkane przez Boga.

Gdy św. Teresa z Avila ciężko zachorowała, zwijając się z bólu, powiedziała do Jezusa: „Dlaczego dajesz mi tak cierpieć, skoro mnie kochasz?”. On odpowiedział: „Zawsze tak czynię ze swymi przyjaciółmi”. Temperamentna Hiszpanka odpaliła: „To dlatego masz ich tak mało”! Tak, Jezusowi wolno się poskarżyć. Modlitwa nie zawsze musi być grzecznym pacierzem. Może być skargą do Boga. Nie musimy się wstydzić przed Bogiem bólu, pretensji, a nawet złości. My też mamy czasem wrażenie, że się spóźnia, że nas zostawia…

I jeszcze jedno. Myślę, że kluczem do zrozumienia historii, jaką opowiada nam dziś ewangelista Jan, są słowa, które przekazują Jezusowi posłańcy Marty i Marii: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. To każdy z nas! Wszyscy bowiem jesteśmy jak „Łazarz”, którego imię oznacza „Bóg pomaga”. Pomaga, bo kocha!

Stanisław STAWICKI

Rzym, 29 marca 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, marzec 2020