Mistrz z Ratyzbony

Albrecht Altdorfer (1480-1538) i jego pracownia, Procesja triumfalna (około 1512-1515) ©.Albertina Museum, Wiedeń

Po obejrzeniu wystawy w Muzeum Luwru, poświęconej Albrechtowi Altdorferowi, można by przychylić się do powielanej w podręcznikach historii sztuki opinii, iż mistrz z Ratyzbony, a tak często jest określany, zasłużył na swój przydomek. Urodził się około 1480, zmarł w 1538 roku. Dzięki artystycznej dojrzałości i ogromnemu twórczemu potencjałowi, dzięki niebywałej perfekcji oraz swoistej ekspresji, a także dzięki operowaniu w sposób nowatorski światłocieniem, już za życia zyskał duże uznanie. Organizatorzy paryskiej ekspozycji, ukazując dokonania malarza z Ratyzbony i odsyłając publiczność do przełomu XV i XVI stulecia, postanowili jednocześnie pokazać jak niemieccy artyści epoki renesansu korzystali z różnorakich materiałów i technik. Przenosząc na papier, drewno lub płytki miedziane swoje wizje, dbali o wrażenie światła, jak i odwzorowanie ruchu. Chcąc w optymalny sposób wykorzystać dostępne środki, nie stronili od eksperymentów chemicznych. W tej mierze zaangażowanie Altdorfera było bezprecedensowe.

Jest wiele luk w jego życiorysie, ale wiadomo, czym się parał i jakie dzieła stworzył. Zajmowało go malarstwo ołtarzowe, szeroko pojęta grafika, prawdopodobnie również architektura. Kiedy przybył do Ratyzbony, był rok 1505. Miał wówczas 25 lat. Nazywano go mistrzem z Amberg. Albowiem stamtąd pochodził jego ojciec Urlich. Pierwsze kroki w obranym przez siebie rzemiośle stawiał właśnie pod okiem ojca, również malarza. Z bratem Erhardem, nadwornym malarzem i budowniczym na dworze książąt meklemburskich – nie tak utalentowanym jak Albrecht – rywalizował we wczesnej młodości. Rodzinne współzawodnictwo, podobnie jak poznany przez niego w młodości warsztat innsbruckiego malarza Jörga Kolderera (1465-1540), miało duży wpływ na ukształtowanie się osobowości twórczej Albrechta Altdorfera.

Czy ratyzbońskim zwyczajem było przyznawanie obywatelstwa za artystyczne prace, dokładnie nie wiadomo. W przypadku przybysza z Amberg tak się jednak stało. Nowe obywatelstwo uzyskał za rysunek lub drzeworyty, w których naśladował Lucasa Cranacha starszego (1472-1553) i Albrechta Dürera (1471-1528). Zmarły w 2019 roku Wolfgang Hütt, jeden z najbardziej popularnych w byłej NRD historyków sztuki, uważał, iż z tym pierwszym spotkał się w 1504 w Wiedniu. Pełnoprawnym obywatelem Ratyzbony, jak podają kroniki miejskie, został w 1508. Z czasem zasiadł w radzie miasta jako rajca. W 1529 zaproponowano mu nawet urząd burmistrza. Będąc zaangażowanym w pracę nad monumentalnym dziełem ukazującym chwałę armii Aleksandra Wielkiego – według autora książki Niemieckie malarstwo i grafika późnego gotyku i renesansu – propozycji nie przyjął. Ale niektórzy historycy sztuki są zdania, iż w 1526 roku Altdorfer jednak burmistrzem został. Być może kierował także pracami budowlanymi lub sporządzał architektoniczne plany dla miasta Ratyzbony.  

Lata, w jakich przyszło mu żyć i tworzyć, nie były wolne od konfliktów religijnych. Prawdopodobnie sympatyzował z Reformacją, pozostał jednak wierny katolicyzmowi. Stworzył w miedziorycie portret Lutra i prace na temat prześladowań Żydów. Najbardziej znany stał się cykl jego drzeworytów z 1513 roku, Grzech pierworodny i zbawienie rodzaju ludzkiego. Były one odpowiedzią na krwawe zamieszki w Wolnym Mieście Rzeszy oraz wyrazem buntu przeciwko panującemu w niej namiestnikowi. Cykle, jakie wypracowywał, były prezentowane jako książeczki do nabożeństwa, on zaś stwarzając małe obrazy – jako rysownik, malarz i kreślarz – zachęcał kolekcjonerów i zbieraczy do ich nabywania.

Albrecht Altdorfer, wyznaczając sobie zadania i wybierając tematy, „był pierwszym ze swej generacji, który w znacznym stopniu zaspakajał potrzeby humanistycznych kolekcjonerów”. Nie czekając na zamówienia, organizował swoją pracę podług własnego gustu. Nie podróżował, tak jak wielu niemieckich artystów, do Italii. Niemniej docierały do niego nowinki ze świata renesansowej włoskiej sztuki. Nowe pomysły przywozili stamtąd Marx Reichlich (1460-1520), Albrecht Dürer, bądź Hans Burgkmair starszy (1473-1531).  Altdorfer – tak jak to robili jego koledzy ze szkoły naddunajskiej – próbował je wykorzystać. To nie od niego, lecz – jak twierdził Hütt – „właściwie już od obrazów, drzeworytów i rysunków, jakie stworzył młody Cranach podczas swego pobytu w Wiedniu, zaczyna się historia szkoły naddunajskiej”. Ważne jest to, że przynależność do tej szkoły nie była dla mistrza z Ratyzbony, jak było w przypadku Cranacha, krótkim epizodem. Łatwo prześledzić ewolucję jego twórczości, zaczynającej się od rysunku, który opanował do perfekcji, poprzez sztychy, w których debiutował, oraz poprzez serię miedziorytów, do których czerpał tematykę ze sztuki włoskiej, równocześnie próbując swoich sił w wielkich rozmiarami drzeworytach.

Albrecht Altdorfer (1480-1538), Męczeństwo św. Floriana (około1520) ©.Praga, National Gallery 2019

Na wystawie Albrecht Altdorfer. Mistrz niemieckiego renesansu znalazło się ponad dwieście dzieł czołowych przedstawicieli szkoły naddunajskiej. Bogactwo technik i różnorodność tematyczna podniosły rangę paryskiej ekspozycji. W proponowanych sekcjach tematycznych zachowana została chronologia. Dzięki temu łatwiej oddzielić pierwsze lata artystycznych zmagań Altdorfera, a więc od 1506 do 1512 roku, od kolejnych etapów jego działalności, poświęconych między innymi przedstawieniu apologii chwały cesarza Maksymiliana I, legendzie świętego Floriana czy męce Chrystusa. Trzecia, ostatnia odsłona jego pracy artystycznej, przypadająca na lata 1522-1538, skoncentrowana była na realizacji zamówień płynących od bawarskiego dworu i od ratyzbońskich patrycjuszy. W niej też bezsprzecznie uwidoczniły się wszystkie zalety jego talentu, potrzebne do realizacji coraz to nowszych pomysłów i stosowania różnorodnych form ekspresji przy wykorzystaniu technik mieszanych, zarówno w grafice, jak i w rysunku.

Albrecht Altdorfer (1480-1538), Krajobraz z wielkim świerkiem (około 1520) ©.Albertina Museum, Wiedeń

Akwaforta, malarstwo, zdobnictwo, architektura, z później powstałymi, pozbawionymi ludzkiej sylwetki pejzażami wnętrz, dopełniły całości życiowego dzieła. Fantazja odgrywała w nim zasadniczą rolę. Nie brakowało mitów i bajek, religijnych opowieści, scen figuratywnych z codziennego życia. A wszystko to zamykał Altdorfer w swoich miniaturach. Do obejrzenia niektórych z nich potrzeba bardzo dobrego wzroku i pomocnej lupy, jak i odpowiedniego oświetlenia, co notabene w przypadku paryskiej ekspozycji nie za bardzo się udało. Mnogość detali na każdym prezentowanym obrazie zaskoczyła chyba niejednego widza. Oczywiście można porównać warsztat artystyczny mistrza z Ratyzbony z innymi żyjącymi w tej epoce twórcami, przede wszystkim z Albrechtem Dürerem i Lucasem Cranachem starszym. Wpływ rodzimego malarstwa, jak i artystów włoskich, w tym Mantegni, jest niewątpliwie zauważalny. Uwidoczniło się to w pracach zatytułowanych Sabat czarownic z 1506, Rodzina satyra z 1507, czy Narodzenie Chrystusa z 1512. Na pewno wielu odwiedzających paryską ekspozycję zwróciło uwagę na krajobrazowe fantazje Altdorfera. On jako pierwszy „nadał krajobrazowi rangę samodzielnego tematu malarskiego”. Swoimi obrazami, Pejzaż z mostem z 1518 i Dunaj koło Sarmigstein z 1511 roku, potwierdził przekonanie, iż jest „największym «romantykiem» wśród niemieckich malarzy epoki”. Jego „pierzaste”, fantazyjne drzewa zauroczyć mogą niejednego wybrednego konesera. Te bajeczne wysokie iglaki to świerki i jodły. Podobne malarskie przedstawienia odnaleźć można na obrazach Cranacha starszego. Wystarczy wspomnieć dzieło Cranacha, zatytułowane Madonna pod jodłami z 1510 roku, które znajduje się w kolekcji Wrocławskiego Muzeum Archidiecezjalnego.

Albrecht Altdorfer (1480-1538), Krajobraz ze świerkiem (około 1522) ©.Berlin, BPK, dist- RMN-Grand Palais / Jorg P- Anders

Jakby na tle artystycznej twórczości ratyzbończyka pojawiła się na paryskiej wystawie naddunajska szkoła tak renomowanych twórców, jak Wolf Huber (1485-1553), Augustin Hirschvogel (1503-1553), Jörg Breu (1475-1537) i oczywiście Lukas Cranach starszy.  „Malarzom naddunajskim przed wszystkimi innymi dane było ukazywać postacie i naturę w sposób nadzwyczaj malarski, jako zjawiska barwne i świetlne, i w taki sposób zespalać w jedność, w kosmos”. Potwierdzeniem tej tezy jest artystyczny dorobek Altdorfera, którego charakteryzuje przede wszystkim „romantyczna precyzja” i „nastrój kosmicznego cudu”. Jego malarskie przedstawienia, jak i ryciny, „wydawały się rejestrować drżenie, były spontaniczną niemal «sejsmograficzną» odpowiedzią na cuda natury”. Jest w nich i muzyka, i cisza. Jest radość poranka i świetlistość nocy. Jest intensywność koloru i wyrazistość przedstawianych postaci. Ale przede wszystkim, jak na obrazie Bitwa Aleksandra Wielkiego z Dariuszem z 1528 roku, jest szczegółowo, drobiazgowo wręcz podany temat. Wielka, batalistyczna scena obserwowana z lotu ptaka nosi w sobie znamiona niechybnej klęski. Chciałoby się powiedzieć, że słychać w niej rżenie koni, szczęk oręża, kruszenie pik i zgrzyt ocierających się o siebie zbroi.  W ciżbie walczącego rycerstwa widać sylwetkę uciekającego rydwanem Dariusza III. Ściga go zakuty w złoty pancerz Aleksander. To rozległe pole walki, oddalający się pejzaż oraz multum postaci w ruchu niemiecki artysta zamknął złowieszczym niebem, rozświetlonym promieniami słońca i księżyca,  rozmiarem potęgi kosmosu, nieodłączonego towarzysza ludzkich losów. Ratyzboński mistrz malował ten obraz dla Wilhelma IV, do letniego pałacu bawarskiego księcia. Można mówić, iż mistrz z Ratyzbony dostosowywał się do stylu Dürera, Cranacha czy też Burgkmaira. Jednak nie wyrzekł się swej odrębności, zaś kompozycje – jak pisał Wolfgant Hütt – „w jego ujęciu stają się one bardziej spokojne i idylliczne”. Jego obrazy są pełne wyrazu, przestrzeń natomiast nosi cechy śmiałej konstrukcji. W pozostawionych przez niego dziełach malarskich zauważa się wnikliwą obserwację ludzkiego życia, wyrażanego w realistycznych detalach. Widać to wyraźnie w Ołtarzu świętego Floriana, ukończonym prawdopodobnie około 1518 roku. Najważniejsza wydaje się w nim umiejętność operowania światłem. Efekt kolorystyczny osiągnięty został przez zastosowanie złota, co nadało poszczególnym ołtarzowym scenom sugestywnego blasku.

Albrecht Altdorfer i jemu współcześni zostawili w spadku „usamodzielnienie malarstwa pejzażowego”, „barwne przedstawianie zjawisk świetlnych” i „uduchowioną poetycką formę”. Do dzieł twórców niemieckiego renesansu przylgnęło określenie realizm fantastyczny, gdyż nie brakowało w ich dziełach ani rozległej perspektywy, ani późnogotyckiej dekoracyjności, ani realistycznego pejzażu.

Anna SOBOLEWSKA

Paryż, październik 2020

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXI, październik  2020