Morskie nawałnice i ich ofiary

Théodore Géricault (1791-1824), Tratwa Meduzy (około 1818-1819) ©.Musée des Beaux-Arts d’Angers, Angers, France

Ucztą dla oczu – jak uważa wielu koneserów sztuki – powinna być każda artystyczna kreacja, czy to malarska lub rzeźbiarska, czy też w postaci fresku, mozaiki, witrażu, bądź dekoracji. Rozległy i bogaty wachlarz dokonań artystycznych, zawierający jednocześnie ładunek „informacyjny i symboliczny”, poszerzający granice naszej percepcji, jest jak najbardziej pożądany. Nie zawsze i nie każdy jest w stanie sprostać wyznaczonemu sobie zadaniu. Ale nawet wśród dzieł uznanych za mniej znaczące można odnaleźć prawdziwe perły i perełki.

Po ostatniej wizycie w paryskim Musée de la Vie Romantique i obejrzeniu wystawy zatytułowanej „Tempêtes et naufrages. De Vernet à Courbet” [Sztormy i rozbitkowie. Od Verneta do Coubreta] powróciły obrazy marynistyczne ze swoim kolorytem, bezkresem, potęgą i mocą nadciągających, niejednokrotnie bardzo groźnych fal. Temat emblematyczny, a jednocześnie fascynujący, stał się inspiracją dla francuskich artystów XVIII i XIX stulecia. Wystawa – według organizatorów – miała odsłonić przed współczesnym widzem odmienne spojrzenie na potęgę natury, na morski pejzaż, w którym przegląda się dusza każdego romantyka. Wyselekcjonowanych z tej okazji sześćdziesiąt płócien, rysunków, miedziorytów, manuskryptów – to dzieła trzydziestu bardziej i mniej znanych twórców.

François Nicolas Feyen-Perrin (1826-1888), Po burzy (około 1865) ©.MBA, Rennes, Dist. RMN-Grand Palais / Adélaïde Beaudoin

Morze przez swoją gwałtowność i nieprzewidywalność, a przy tym przez swój majestat, objawiający się bądź nawałnicą, bądź bezwzględną ciszą, było i jest natchnieniem dla tych, których najbardziej pociągało i pociąga piękno natury. Pobrzmiewają groźnie wizje malarskie Josepha Verneta (1714-1789), Théodore’a Géricault (1791-1824), Théodore’a Gudin (1802-1880), Eugène’a Isabey’a (1803- 1886), Eugène’a Boudin (1824 -1898), Gustawe’a Courbeta (1819-1877), zaś w prozie: Wiktora Hugo (1802-1885), Alphonse’a de Lamartine’a; oraz w muzyce: Franza Lista (1811-1886), Ludwiga van Beethovena (1770-1827) czy Richarda Wagnera (1813-1883). Rozbitkowie, którym sztorm zabrał i dobytek, i życie, dalecy są od podziwiania zachodów słońca. Raczej nie patrzą tak jak Wiliam Turner (1775-1851), Ferdinand Victor Perrot (1808-1841) czy Louis Garneray (1783-1857), ukazujący potęgę morskich fal i grozę topieli. Wszystkie marynistyczne sceny ułożone zostały w trzy główne tematy: Burza morska i jej przyczyny, Sztorm na pełnym morzu, Po burzy. Rozbitkowie i ich szczątki.

Artyści w okresie romantyzmu szukali natchnienia w tekstach biblijnych o potopie, w scenach apokaliptycznych, obserwując naturę, aranżując inscenizacje teatralne, jak uczynił to na przykład Joseph Vernet za czasów króla Ludwika XV, koncentrując się na ludzkiej bezsilności w walce z morskim żywiołem, uznawanym za boską karę. Była w tym ludzka ciekawość i szukanie naukowych wytłumaczeń dla tego typu kataklizmów. Szukano również inspiracji w dziełach literackich opisujących morskie tragedie i rozbitków, którym udało się ocalić życie. Za przykład mógłby posłużyć Louis Boulanger, który zobrazował tragedię Williama Shakespeare’a Król Lear.

Morze zabiera, ale i oddaje. Może bywa hojne i okrutne. Po nawałnicach i katastrofach nie brakowało wdów i sierot, ale też żerujących na rozbitkach. Tragedia ludzka, ukazana na obrazach Ary Scheffera (1795-1858), François Nicolasa Feyen-Perrin, (1826-1888), czy Évariste’a Vitala Luminais (1821-1896), to niewątpliwie okazja, żeby pomyśleć o żywiołach natury i kruchości ludzkiego istnienia.  Odkrywając malarską różnorodność, połączoną z literackimi i muzycznymi motywami, łatwiej zrozumieć romantyzm i jego twórców, choćby poprzez specyficzny nastrój, pozwalający stwierdzić, iż – patrząc tylko od strony malarskiej – ludzkie udręki mogą być równie pociągające, jak martwa natura czy sceny z codziennego życia.

Anna SOBOLEWSKA

Paryż, sierpień 2021

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXII, sierpień 2021