Św. Wincenty Pallotti – spowiednik papieży

Bez tytułu (Rzym, 2012) © Alexandre Pietrzyk

„Obowiązek ten jest dla mnie zaszczytnym upokorzeniem. Bo nigdy nie poczułem się godnym takiego zadania. Przedziwne są drogi Boże, któż je zdoła pojąć” – mówił o. Mariusz Paczóski, franciszkanin, o swojej posłudze spowiednika papieża Benedykta XVI. Przypomnę, że spowiednik Papieża Emeryta zmarł 20 czerwca 2012 roku w Rzymie.

Czy podobnie myślał Wincenty Pallotti jako spowiednik papieży? Prawdopodobnie tak! Ten prosty rzymski ksiądz diecezjalny nie zakładał przecież w dniu swoich święceń kapłańskich, że swoją posługą w konfesjonale obejmie także namiestnika Chrystusa, i to niejednego, a warto sobie uświadomić, że posługa ta nie była wtedy żadną synekurą. W tamtych burzliwych czasach było to zadanie niezmiernie złożone, ponieważ papież był nie tylko namiestnikiem Chrystusa, ale również głową Państwa Kościelnego. Pallotti, jako spowiednik, znajdował się więc w bardzo delikatnej sytuacji.

Zacznijmy od papieża Grzegorza XVI. Przyczynił się on nie tylko do ogromnej ekspansji misyjnej Kościoła katolickiego, potępiając niewolnictwo jako niegodne chrześcijan, ale również potępił ideę wolności sumienia i rozdział Kościoła od państwa. Niektórzy historycy Risorgimento uważają go za najbardziej reakcyjnego papieża XIX w. Jego konserwatyzm był tak duży, że nie zgodził się nawet na budowę kolei żelaznej w Państwie Kościelnym. Miał nawet powiedzieć, korzystając z francuskiej gry słów, że jest to „droga do piekła”: chemin de fer, chemin d’enfer („droga żelazna, drogą do piekła”). Gdy sobie uświadomimy ponadto, że w tych konserwatywnych posunięciach, papież kameduła, wspomagany był przez swego sekretarza stanu, kardynała Alojzego Lambruschini, którego spowiednikiem był również Pallotti – sprawa wydaje się nader skomplikowana.

Jedno jest pewne, mówiąc po ludzku, relacje Pallottiego z papieżem Grzegorzem XVI okazały się bardzo owocne dla tego pierwszego. Papież Capellari błogosławił bowiem, i to zamaszyście, Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego (1835), wprowadzeniu w Rzymie uroczystych obchodów Oktawy Epifanii (1836), otwarciu na Via Giulia pierwszego Kolegium Misji Zagranicznych (1837), czy też Domu Miłosierdzia (Pia Casa – 1838), który stanie się kolebką Sióstr Apostolstwa Katolickiego. Można i trzeba powiedzieć, że lata pontyfikatu Grzegorza XVI stanowią najpłodniejszy okres działalności apostolskiej Wincentego Pallottiego.

Po śmierci papieża kameduły (1 czerwca 1846 roku), wiele osób oczekiwało, że nowy papież będzie bardziej liberalny i bardziej reformatorski. Takim właśnie wydawał się Giovanni Mastai Ferretti – Pius IX, którego pierwsze gesty potwierdzały reputację „liberała”. Chodzi zwłaszcza o nominację na Sekretarza Stanu kardynała Gizzi, bardzo znanego i lubianego przez Rzymian; o dekret amnestii z 17 lipca 1846 roku; czy też o przychylność wobec niektórych księży otwartych na nowoczesne idee, jak Mgr Corboli Bussi i ojciec Joachim Ventura. Jednakże, po kilku miesiącach ogromnej popularności, mit „papieża liberała” rozpłynie się wobec oczywistości faktów. Od początku roku 1848, niemal wszyscy ci, którzy witali Piusa IX jako tryumfatora włoskiej jedności, przyłączyli się do tych, którzy czekali na godzinę rewolucji. Wybuchła ona 15 listopada 1848 roku, zapoczątkowana przez zabójstwo szefa rządu Państwa Kościelnego, hrabiego Pellegrino Rossi. W Rzymie są to dni rozruchów i zamętu. Kościoły i klasztory stają się teatrem straszliwych scen. Sam papież z pomocą ambasadorów Francji i Bawarii ucieka i chroni się w Gaeta, na terytorium neapolitańskim. Po tej ucieczce, księża, zakonnicy i zakonnice, którzy pozostali w Rzymie żyją w ciągłym zagrożeniu. Niektórzy muszą się ukrywać, gdyż są poszukiwani. Wśród nich Don Vincenzo Pallotti. Rewolucjoniści oskarżali go o wpływ na zmianę stanowiska papieża.

Prawdą jest, że Wincenty Pallotti nigdy nie czuł najmniejszej sympatii do zasad liberalnych i że sposób, w jaki rozwijały się wypadki po wyborze Piusa IX, mógł tylko umocnić jego przekonania. Ale będąc bardzo bliski Grzegorzowi XVI, pozostał on tak samo bliski Piusowi IX. Dlatego też, podczas gdy jedni zaliczali go do gregoriani, inni patrzyli na niego jak na ulubieńca Piusa IX. Prawdę mówiąc Don Vincenzo był równocześnie jednym i drugim, ponieważ rozłamy i podziały w Kościele uważał za zarazę. Pojednawczy charakter i brak stronniczości predysponowały go bardziej do budowania mostów niż murów.

Okres, w jakim stosunki między Pallottim i Mastai Ferretti stają się najbardziej intensywne, to lata 1846-1848. Dokładnie, od daty 16 czerwca 1846 roku, kiedy to kardynał Mastai zostaje wybrany papieżem, do 6 kwietnia 1848 roku, dnia, w którym Pallotti udał się do niego na Kwirynał po raz ostatni. Francuzki biograf ks. Pawła de Geslin, jednego z pierwszych towarzyszy Pallottiego, twierdzi, iż „Don Vincenzo odwiedzał co tydzień Ojca Świętego w towarzystwie księdza Paolo”, czyli Pawła de Geslin. Było rzeczywiście stosowne w tamtym czasie, by być w towarzystwie kogoś, gdy odwiedzało się papieża. De Geslin, który towarzyszył Pallotiemu, czekał zawsze w przedpokoju do chwili aż ten drugi powróci (Por. Bruno Bayer, Paul de Geslin, compagnon de saint Vincent Pallotti, Edition du Dialogue, Paris 1972, s. 118). Potwierdza to Antonmaria Bonetti, który w biografii o Piusie IX tak zaznacza: „Spowiedników Piusa IX w czasie jego pontyfikatu było prawdopodobnie czterech. Pierwszym był ksiądz Pallotti, drugim kanonik Graziosi, trzecim kardynał Patrizi, jego wikariusz, i czwartym Mons. Marinelli, jego zakrystian” (Por. Antonmaria Bonetti, Pio IX ad Imola e Roma. Memorie inedite di Francesco Minocheri di lui famigliare segreto, Napoli 1892, s. 47). Rzeczywiście, w pierwszych latach pontyfikatu Piusa IX, wizyty Pallottiego u papieża są bardzo częste. Nie tylko pełni on rolę jego spowiednika, ale papież Mastai okazuje mu, podobnie jak całemu Dziełu Apostolstwa Katolickiego, dużo życzliwości. Między innymi, 19 listopada 1847 roku, zatwierdza na wieczność darowiznę kościoła i klasztoru SS. Salvatore in Onda na rzecz Zgromadzenia księży i braci Apostolstwa Katolickiego; dwa razy (13 stycznia 1847 i 12 stycznia 1848 roku) uczestniczy osobiście w Oktawie Epifanii organizowanej przez Pallottiego i obchodzonej co roku w Sant’Andrea della Valle; nadaje członkom Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego przywilej udziału w dobrach duchowych wszystkich zakonów, zgromadzeń i pobożnych związków istniejących w Kościele; zezwala i popiera projekt pierwszych „pallotynów” zbudowania w Londynie katolickiej świątyni pod wezwaniem świętego Piotra; pozwala w końcu, aby Don Vincenzo używał dla swej Fundacji nazwy „Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego”.

Pallotti nie był dłużny papieżowi Mastai. Nigdy go nie opuścił, choć nie zawsze podzielał przyjęte przez niego stanowisko. Oto trzy małe, lecz wymowne przykłady…

U samego początku pontyfikatu Piusa IX, Don Vincenzo poleca wydrukować pewien tekst, który adresuje do swych współbraci w kapłaństwie, nadając mu tytuł: „List grzesznika, który gorąco pragnie swego nawrócenia korzystając z okazji wyboru na Stolicę Piotrową Piusa IX, i który prosząc o łaskę prawdziwego i stałego nawrócenia, przywołuje doń wszystkich swych współbraci grzeszników, takich jak on sam” (OCL V, 320-322). Zaznaczmy, że ów list, bez daty i nazwiska, został podpisany przez „bardzo niegodnego brata rzymianina”. Dopiero zeznania w procesie informacyjnym złożone 20 lipca 1869 roku przez ks. Feliksa Randaniniego, poświadczyły, że autorem tego listu był Pallotti. Tekst ten dobitnie świadczy o pojednawczym charakterze ks. Wincentego, sygnalizując jednocześnie, w sposób inteligentny i pełen szacunku, bolesne podziały wśród duchowieństwa rzymskiego. Faktycznie, francuski historyk tamtej epoki, Roger Aubert, zapisuje, że „jeszcze nie minęło sześć tygodni od nastania nowego papieża, a już niektórzy kapelani sióstr zakonnych nakłaniali swe podopieczne do modlitwy, by Bóg odwrócił od Kościoła zło, które mogłoby nań spaść pod rządami liberalnego papieża” (Por. Roger Aubert, Le pontificat de Pie IX, s.17). Otóż Pallotti, postrzegany przez swych współbraci księży jako gregoriano, stara się pozyskać stronników poprzedniego systemu, licznych w Kurii i wśród duchowieństwa Państwa Watykańskiego, aby otworzyli się na „nowość”, stając się współpracownikami papieża Mastai.

Drugi przykład dotyczy postawy Pallottiego po ucieczce Piusa IX do Gaety. Don Vincenzo nie podważa jego decyzji. Zaprasza lud rzymski, biskupów, księży, zakonników i zakonnice, by modlili się, ufali Bogu i pozostali wierni Kościołowi i papieżowi. W tym celu układa i każe kilkakrotnie wydrukować „Modlitwy do odmawiania, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem, na czas nieszczęść i klęsk” (Por. Vincenzo Pallotti, Le preghiere, a cura di Ansgario Faller, Città del Vaticano 1982, s. 270-271). Trzecia inicjatywa podjęta przez Wincentego Pallottiego świadczy nie tylko o jego solidarności z Piusem IX zbiegłym do Gaety, ale również o jego zaangażowaniu i twórczej wierności w tym czasie rozruchów i bolesnej próby. Poleca wydrukować w dzienniku rzymskim Il Costituzionale, najbardziej znaczące urywki listu świętego Bernarda z Clairvaux, skierowanego do Rzymian, a pisanego wtedy, gdy ci ostatni, podburzeni przez Arnaldo da Brescia, zbuntowali się przeciwko papieżowi Eugeniuszowi III, zmuszając go do ucieczki do Francji (Por. Luigi Huetter, Il Pallotti, Pio IX e i Gesuiti, „Fides”, n°11, novembre 1948, s. 297). Wszystkie te inicjatywy pokazują jak gorliwie, twórczo i spójnie Don Vincenzo angażował się podczas rzymskich tempus tribulationum. Cytowany powyżej Luigi Huetter, określa postawę Wincentego Pallottiego w scenariuszu politycznym lat 1848/49 jako „wzorową, odważną i godną podziwu” (Por. Luigi Huetter, Il clero romano nel’48, „Capitolium”, fascicolo aprile-settembre, Roma 1948, s. 45-54; „Il clero romano nel’49”, Capitolium, fascicolo settembre-ottobre, Roma 1949, s. 379-390). Jedno jest pewne, Pallotti nie dał się sparaliżować wydarzeniom. Wiedział, że przeszkody zewnętrzne – tak chętnie i z taką determinacją przez nas diagnozowane i analizowane – wcześniej czy później, łatwiej czy trudniej, są pokonywane lub same ustępują. Najbardziej niebezpieczną dla ewangelizacji jest utrata gorliwości. Jest to przeszkoda największa, ponieważ pochodzi z wewnątrz Kościoła. Poza tym brak gorliwości sam nie ustępuje. Łatwo go też usprawiedliwić i zakamuflować przy pomocy równie uczonych, co atrakcyjnych argumentów. Oto dlaczego Don Vincenzo, zamiast „diagnozować i analizować”, stara się przede wszystkim ożywiać gorliwość kleru rzymskiego, zachęcając do działania spójnego, przejrzystego i jednoznacznego.

W taki właśnie sposób postępował Wincenty Pallotti w stosunku do swoich dwóch penitentów papieży: Grzegorza XVI i Piusa IX. Miał tę samą twarz tak dla pierwszego jak i dla drugiego. A nie tracąc „soli w sobie” (Mk 9, 50), zachowywał pokój ze wszystkimi.

Stanisław STAWICKI

Instytut Pallottiego, Konstancin-Jeziorna

Ks. Stanisław Stawicki. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską „Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego”. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). Od 2014 jest sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie.

Recogito, nr 76 (kwiecień-sierpień 2014)