Wuja Wicio

Wuja Wicio w oczach Marty (2016) © Marta Wittbrot

Dwunastoletnia Weronika i dziewięcioletni Krzysztof, gdy w listopadzie 2015 roku pojawili się najpierw na pierwszym a następnie na trzecim piętrze pallotyńskiego domu, z początku byli bardzo powściągliwi i wycofani. Opory jednak szybko ustąpiły. Zafrapował ich dziwny, nietypowy gospodarz mieszkania-pracowni. Ksiądz Witek właściwie nie musiał nikogo do siebie przekonywać. Z miejsca wzbudził zaufanie. Efektem spotkania, jak po pewnym czasie zdradzili rodzice, było to, że ich syn, który dotychczas miał duże opory względem różnorakich pobożnych praktyk, sam zaczął ich ciągnąć do kościoła.

Sześcioletnia Marta w kwietniu 2016 roku zapytana, która z nowo poznanych osób najbardziej jej się podoba, odrzekła: „wuja Wicio jest najśmieszniejszy”. Dla niej i dla naśladującej ją we wszystkim trzy i półletniej Marysi, po raz pierwszy w życiu odwiedzających Paryż i dom przy rue Surcouf, wybór nie był ani łatwy, ani prosty. W nieoficjalnej, nieformalnej rywalizacji odpadli między innymi: „ciocia Ania” znająca się na dzieciach jak mało kto i posiadająca wręcz nieprawdopodobny, pedagogiczny zmysł, „ciocia Marzena” dyrygująca orkiestrą Radio-France, piszący wiersze „wuja Cezary” czy malujący i konstruujący domy „wuja Artur”. Pewne wahania wzbudziła kandydatura innego, znacznie młodszego, bo dziewięcioletniego Artura, któremu – z powodu ojca – nie jest obojętna twórczość literacka, jak i – z racji licznych wzorców – rysowanie oraz malowanie na papierze i płótnie. Wuja Wicio jednak bezapelacyjnie zdobył palmę pierwszeństwa. Można by rzec, że dziewczyny oszalały na jego punkcie.

Odkąd znam Witka, owa koincydencja, znajdująca potwierdzenie w niezliczonych przykładach, jest jednym z wyróżników, jest jedną z tych cech czy umiejętności, jakie raczej nie są powszechnie spotykane. Portret, wykonany w listopadzie 2016 roku przez Artura, wcześniejsze rysunki Marty, uwagi Krzysztofa i Weroniki, jak i niebanalne spostrzeżenie dotyczące wrażliwości na kolor i, jak orzekła Blanka, bajecznej wyobraźni księdza Witka – to liczące się, właśnie dlatego że pochodzące od dzieci, ważne głosy. To świadectwo, iż wszelkie, również wiekowe czy pokoleniowe różnice nie stoją na przeszkodzie, żeby dotknąć jednocześnie: i istoty rzeczy, i tajemnicy, jaka od czasu do czasu, mimo że pozostaje zakryta, na wiele sposobów się objawia. Warunek jest tylko jeden: czyste spojrzenie.

Marek WITTBROT

Marek Wittbrot – w latach 1991-1999 prowadził „Naszą Rodzinę”, obecnie zaś jest redaktorem „Recogito” i współmieszkańcem paryskiego domu pod numerem 23 przy rue Surcouf.

Recogito nr 82 (styczeń-czerwiec 2017)