Z lotu ptaka, okiem poety

Okładka książki (2020) © Eugeniusz Toman

W maju tego roku na łamach „Recogito” ukazał się cykl liryków Przeznaczenie i inne wiersze pióra Eugeniusza Tomana, który dał się poznać jako prozaik i dziennikarz, autor opowieści lotniczych. W rodzinach, gdzie kilka osób pracuje twórczo, zdarza się, że nie wnikamy we wszystkie dokonania naszych bliskich, czasem ich nie rozumiemy albo brakuje skupienia czy uwagi, by się nad nimi pochylić, gdy zajęci jesteśmy własnymi sprawami, projektami, a wyobraźnia kieruje nas w odmienne obszary poszukiwań. Poezja daje mi szansę szybkiego oddzielenia się od szarych spraw codzienności, zagłębienia się w nurtujące myśli. Eugeniusz trzyma się w prozie egzystencjalnych doświadczeń lat PRL-u, bada wątki historyczne i losy lotników, w formie wiersza rzadko się wypowiada. A jednak metafora rzeczywistości pozostaje tym najważniejszym spoiwem, które nas interesuje, pomaga przetrwać trudne chwile, daje nadzieję na przemianę i odczytanie też naszego losu, gdy pisze w liryku Spojrzenie: „coś się rozpoczęło / i porusza coraz głębiej / przynagla / do wspólnej wędrówki / nie pozwala odejść / w przeciwną stronę”.

Z lotu ptaka widać więcej, inaczej patrzy pilot odrzutowca wykonujący bojowe ćwiczenia, inaczej poeta. Rzadko, ale zdarza się, że te dwa spojrzenia łączą się i powstaje w metaforze obraz świata widziany z góry, tak jak to jest w zbiorze wierszy Samotny lot. Zachęcony pozytywną opinią redaktora „Recogito” i kolegów po piórze o tekstach z dawnych lat, Eugeniusz zdecydował się wydać tomik, dołączając nowe utwory o wspólnym przesłaniu i tak powstała poetycka książka opracowana w Wydawnictwie Literackim Atena w Poznaniu. Czas dla poetów jest trudny, nie ma obecnie spotkań autorskich, niełatwo dotrzeć do czytelników, zatem raduje fakt, że tomik wierszy z motywem lotniczym tak szybko został wydany i od razu zauważony – w ostatnich dniach ukazały się jednocześnie dwie recenzje. Pierwsza z nich autorstwa Irminy Kosmali, autorki prozy Złuda, która w Gnieźnie prowadzi portal „Kuźnia Literacka”, a drugą opublikował pomorski portal literacko-artystyczny „Latarnia Morska” i w niej czytamy refleksje lekturowe krytyka Leszka Żulińskiego z obszernymi cytatami:

>„Eugeniusz Toman – pilot, dziennikarz, animator kultury. Urodził się w Podegrodziu koło Drawna w rodzinie przesiedleńczej. Wychowywał się w kilku wsiach na Pomorzu Zachodnim, liceum ogólnokształcące ukończył w Choszcznie. Jest absolwentem „Szkoły Orląt” w Dęblinie. Nie starczyłoby mi tu miejsca, by cały życiorys opowiedzieć. W każdym razie z czasem ukończył studia dziennikarskie. A potem to już był redaktorem książek i wciąż znajduje sobie różne zajęcia. No i stało się: wszedł do literatury. Jego życiorys jest niebanalny, rzadko spotykany: Lot mój wykluwał się / w szorstkich dłoniach / wiejskiej chaty / pamiętam przez mgłę / krokusy marca / strumyk i gaj // Matka z różyczką twarzy / klęczy przed paleniskiem / ojciec błyskiem noża oddziela / głowę od koguta pies szarpie / ochłap świńskiego ucha / furmanka wiezie chorobę / do miasta // Kusił głos z podziemia / leć w zaświaty leć / ratowały mnie idąc po plecach / płonące ślady babcinych pieczęci / wyniesione z pierwszej wojny // Nocą przekradam się / przez niedomkniętą furtę płotu / staję w omszałym progu lasu / i przez ciemną ścianę słyszę / tajemniczy łopot skrzydeł”.

Oto widzicie, jak my, „poeci miastowi”, piszemy inaczej. W tych wierszach nie ma – za przeproszeniem – intelektualizmu. Tu jest czysty behavior, stąpanie po zwyczajnej ziemi. Jeszcze w okresie przedwojennym zdarzało to się częściej. Obecnie Tomana nie interesuje jego wykształcenie, tylko jego wsiąknięcie w ziemię. Tu – odnoszę wrażenie – jest jego główny świat. Coraz rzadziej czytamy poezję tego typu. Wygibasy, hiper-intelektualizm, pogoń za nową dykcją. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Toman posiada sporą wiedzę. Ale do poezjowania ona mu niepotrzebna. W jego wierszach rzucają się w oczy wartości: „Zasypiając umieramy / a wtedy przychodzą sny / nie z tego świata i żyją po swojemu / opowiadają co nas trapi // Przebudzenie bywa narodzeniem / albo zejściem do piekła /gdzie wszystkiego trzeba się uczyć / od nowa płacić za chwilę nadziei / obolem przemienienia” (Ten świat jest bliski prawdy). <

Irmina Kosmala spojrzała na wiersze lotnika z innej strony, z perspektywy życiowych wyborów, na jakie każdy z nas jest skazany, uznała, że tomik jest metaforycznym dopełnieniem książki Boski Order. Opowieści reportera lotniczego (WBPiCAK, 2020):

>„Samotny lot odczytuję jako intymny dziennik człowieka rzuconego w brutalny wir świata, który za pomocą wyobraźni, uczuć i poczucia miary pragnie się od niego odbić, by wzlecieć wzwyż. Liryki Eugeniusza Tomana przejmują prawdą doświadczenia, bo „samotny lot” odbywa każdy z nas i po swojemu musi się z tym zadaniem zmierzyć. Składają się na niego nasze decyzje, światopogląd, niezgody, traumy, bóle i śmierci. W wierszu Pytanie wybrzmi nawet najdotkliwszy problem: Czymże jest śmierć.  Poruszającym wierszem, w którym pośrednio pada odpowiedź na postawione wyżej zagadnienie, jest Rozbitek, dedykowany pilotowi Czesławowi Gibaszewskiemu. Jak się okazuje, to nie stalowe skrzydła doprowadziły do „upadku Ikara”, lecz smutek życia, niezrozumienie, brak wybaczenia sobie i innym. Wielu utworom towarzyszy wyjątkowy nastrój łagodnego smutku i głębokiej zadumy, potrącający o melancholię, odkrywający dotkliwą tęsknotę za żywiołem nieba, za gwiazdą, za ostatecznym spełnieniem. Eugeniusz Toman, eksplorując swoje doświadczenia i odkrywając przed nami ich sensy, zachęca tym samym do odbycia indywidualnego  lotu ku przeszłości, a także ku marzeniom, które jedynie wyobraźnia może spełnić. Co tak naprawdę trapi autora Samotnego lotu, nie dowiemy się nigdy, bo los człowieka dla każdego z nas jest tajemnicą. Bez wspomnień trudno pojąć siebie dzisiejszego, trzeba odnaleźć tamtego chłopca „w szorstkich dłoniach wiejskiej chaty”, ze współodczuwaniem odczytać jego „wykluwanie” do dojrzałości w chwilach napowietrznego istnienia”.<

Teresa Tomsia i Eugeniusz Toman (Poznań, 2020) © Zofia Chałupka

Z zainteresowaniem przeczytałam obie recenzje i ze skruchą przyznaję, że za mało uwagi poświęcałam do tej pory poezji Eugeniusza, skupiona na mojej drodze twórczej, osobistych doznaniach i planach, na prowadzeniu domu, wychowywaniu dzieci, pracy w gimnazjum, współpracy z pismami literackimi, na promowaniu twórczości innych autorów. Odrzucony maszynopis jego wierszy przez jednego z poznańskich krytyków w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku długo leżał w zapomnieniu, a przecież teraz dał jasne świadectwo wierności ideałom młodości i przypomniał o losie człowieka, który pragnął godnie żyć w nieprzyjaznym czasie. To znaczy, że wypowiedziana wewnętrzna prawda, pomijana przez ówczesnych decydentów, broni się i po latach: „Zapisujemy frazy naszych uczuć / po kryjomu aby nie dać się / zmylić opiece dyktatury”; „Na niebie wirują gwiazdy / świecą i gasną niemo / przed świtem // Ten niepokój we mnie / oczekuje na przyjęcie / ostatecznego / znaku”.

Żeby być gotowym na przyjęcie „ostatecznego”, trzeba ćwiczyć wolę, przeciwstawiać się uzależnieniom od dyktatów i słabości. Pomagałam mężowi utrzymywać rodzinę swoją pracą, także twórczą, abyśmy mogli przetrwać w tamtych biednych latach i wykształcić dorastające dzieci, nie starczyło czasu i sił na równoległy rozwój obu poetyckich nurtów. Lecz dziś jest chwila odnowy tego głosu, który cierpliwie czekał, nie starając się o pierwsze miejsce. Należą się gratulacje i wyrazy podziwu dla Eugeniusza za odwagę myślenia, wierność własnej drodze twórczej z osobną dykcją oszczędnego słowa, wyważoną pointą. Niech poetę-lotnika prowadzi wzwyż „życie i marzenie / zaklęte w słowie”, piękny rachunek sumienia, jakiego dokonał w metaforyczny sposób w liryku skierowanym do córki Moniki Chwila z tobą: „Jestem będę / nigdy nie opuszczę / choć bywałem / zatracony // Poezjo / lot ku tobie / w (nie)jasność / istnienia”.

Przekraczanie niemożliwego i pytania o niewiadome są najistotniejsze spośród pytań zadawanych sobie, by pojąć więcej, spojrzeć inaczej, „zaznać cudownego olśnienia”. Nieznane jest miejsce i czas „summy”, w końcu jednak nadchodzi godzina próby, gdy trzeba zmierzyć się z prawdą istnienia tu i teraz, określić relacje z innymi, podsumować dokonania i zapisać refleksje. Nie zawsze udaje się to uczynić w oczekiwanej formie, nie każdemu starcza determinacji, by w porę przyznać się do błędów, do zatraceń, niewielu potrafi nawrócić z niewłaściwej drogi, zrewidować wcześniejsze wybory, powściągnąć niepotrzebne gesty czy słowa. Ważna jest szczera rozmowa z sobą bez świadków, gdy powtarzamy wraz z poetą: „Czas wyjść ze strefy cienia / czas pojąć ten ból / kto miał świętą rację / kto tylko złudzenia // Czas pojąć ten świat / czas ukoić ból”, a wtedy nasze lęki znikną w nieskończoności.

Teresa TOMSIA

Eugeniusz Toman – pilot, dziennikarz, animator kultury, autor opowieści lotniczych: Podniebni żołnierze (2015); Boski Order (2020). Na łamach „Latarni Morskiej” zamieścił opowiadanie Śmierć nadleciała z Bagicza, a ostatnio wydał tomik Samotny lot (Wyd. Lit. Atena, Poznań 2020). Nazwisko literackie Toman przyjął po pradziadku. Mieszka w Poznaniu.

Teresa Tomsia – poznańska poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka książek poetyckich i prozy dokumentalizowanej. Współpracowała z „Naszą Rodziną” od 1997 roku, następnie z „Recogito”. Ostatnio wydała zbiór szkiców Niedosyt poznawania, WBPiCAK, 2018.

Recogito, rok XXI, wrzesień 2020