
Tuż po pożegnaniu Rafała Żebrowskiego na cmentarzu służewieckim w Warszawie – historyka, poety, chrześniaka i siostrzeńca Zbigniewa Herberta, kustosza pamięci rodu, autora obszernej monografii „Zbigniew Herbert. Kamień na którym mnie urodzono” trafiła do mych rąk książka jego siostry Beaty Lechnio „Mój wujek Zbyszek” z listem i obszerną dedykacją. Napisała w niej, między innymi: „Chciałam aby moja książka nie była biografią, ale obrazem kochającego syna, brata, wujka, wspaniałego poety, pamiętającego i przestrzegającego kruszących się tablic wartości. Czy mi się to udało?… (…)
Pozycja, która ukazała się dzięki wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej jest nowością na rynku wydawniczym. Została opublikowana w Kołobrzegu w 2024 roku, w 100. rocznicę urodzin autora „Barbarzyńcy w ogrodzie”, jak również z okazji 25-lecia Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Zbigniewa Herberta „Herbertiada” w Kołobrzegu. Koordynatorem projektu wydania tej książki był Jacek Pechman.
Książka, o dużym formacie, starannie wydana na kredowym papierze, w twardej oprawie, jest zbiorem tekstów ogłaszanych pierwotnie w internecie przez autorkę jako posty – czyli krótkie komentarze – wraz z wierszami Zbigniewa Herberta, cytatami z jego wypowiedzi oraz innych osób, głównie z kręgu rodziny. Zostały one zaprezentowane na poszczególnych stronach razem z interesującymi zdjęciami wybranymi ze zbiorów własnych autorki jak i z archiwum herbertowskiego znajdującego się w Bibliotece Narodowej, a liczącego ponad dwa tysiące obiektów. Także z archiwum Jacka Pechmana. Dopiero zebrane razem wspomniane teksty wraz z fotografiami przedstawiającymi poetę i nie tylko, stanowią przejmujące dzieło, które jest zarówno książką historyczno-literacką jak i albumem. Znajdujemy w nim również finezyjne rysunki Zbigniewa Herberta, który jak wiadomo, był obdarzony talentem plastycznym, lubił rysować. Ogrom jego pracy w tym zakresie jest imponujący. W Bibliotece Narodowej przechowywanych jest 290 szkicowników z około 5 tysiącami rysunków tworzonych od roku 1958 aż do śmierci poety. Jego pogłębione refleksje o malarstwie europejskim zawarte w „Barbarzyńcy w ogrodzie”, „Martwej naturze z wędzidłem”, czy w „Labiryncie”, również w wielu wierszach, licznych artykułach, jakże wiele mówią o jego zamiłowaniach i świetnej znajomości dziejów sztuki, jej dogłębnym zrozumieniu. Książkę Beaty Lechnio otwiera rysunek współczesnego artysty lubelskiego Bernarda Homzika, na którym utrwalił portret autora „Pana Cogito”. To swoisty ukłon autorki i podziękowanie za inicjatywę i pracę.

Posty Beaty Lechnio, które cieszyły się dużym zainteresowaniem czytelników – a jest ich w książce 59 – były pierwotnie publikowane w internecie od 10 listopada 2022. Ostatni zamieszczony w tym wydawnictwie ukazał się 1 grudnia 2023. Zatem cała książka-album powstała niedawno.
To jakby wielokrotny, serdeczny, a zarazem refleksyjny portret Wielkiego Lwowianina przede wszystkim w kręgu rodzinnym, ale nie tylko, bo na wielu drogach jego twórczego życia. Inaczej rzecz ujmując: to fascynująca mozaika, ukazująca często nieznane społeczeństwu aspekty złożonej biografii poety oraz skomplikowane dzieje recepcji jego twórczości. Fotografie wykonane w różnym okresie jego życia, począwszy od lwowskich lat dzieciństwa, z wielu miejsc, z wielu miast i krajów, wykonane w różnych okolicznościach, z rodziną, z wieloma przyjaciółmi i znajomymi, ukazują artystę jako postać sympatyczną, zarazem uwikłaną w tragizm historii polskiej i europejskiej XX wieku. We wstępie Maria Dorota Pieńkowska – poetka, muzealniczka i kuratorka słynnej wystawy „Zbigniew Herbert. Epilog „Burzy”, która była prezentowana ongiś także w Przemyślu, a później we Lwowie w czasie pamiętnych Dni Zbigniewa Herberta – pisze: „Większość postów odnosi się bezpośrednio do źródeł. Znajdziemy tu cytaty z twórczości i korespondencji Herberta, opinie osób bardziej lub mniej znanych, wątki osobiste, świadectwa dnia codziennego i publicznej działalności. Autorka wydobywa to, co jej zdaniem najtrafniej definiuje osobowość bliskiej jej osoby, a zarazem niepospolitego twórcy o wielkiej skali głosu, pełnego uroku, a zarazem pryncypialnego w pilnowaniu niezbywalnych wartości”. Każdy z zamieszczonych w książce postów w połączeniu z fotografiami, stanowi osobną całość, godną przemyślenia i wnoszącą do świadomości czytelnika nowe treści, właśnie poprzez skumulowanie, złączenie razem tych trzech elementów. Stąd każda „cząstka” tej różnorodnej całości może być przedmiotem rozmyślań i oddziaływać na czytelnika ze zwiększoną ekspresją. W pracy spotykamy „cząstki” rodzinne, humorystyczne, także tragiczne, zaskakujące. Także podniosłe jak na przykład utrwalony na fotografii i opatrzony komentarzem moment wręczenia Orderu Orła Białego w święto narodowe w dniu 3 Maja 2007 roku przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przyznany poecie pośmiertnie. Order odebrały: siostra poety Halina i jego żona Katarzyna Herbert z domu Dzieduszycka. Całość książki „Mój wujek Zbyszek” to fascynujące silva rerum. Często poznajemy okoliczności mało znane. Na przykład to, że poeta nie tylko często bywał w podwarszawskim Otwocku, mieście gdzie po wojnie zamieszkała jego siostra wraz z mężem Tadeuszem, doktorem medycyny, nazywanym przez poetę żartobliwie „szwagroszczakiem” i gdzie wzrastały ich dzieci: Beata i Rafał. Ale, że właśnie w ich mieszkaniu w dwupiętrowym budynku przy ulicy Reymonta 59, pisał swą słynną książkę „Barbarzyńca w ogrodzie”. Przed laty odwiedzałem tam panią Halinę zawsze przyjaźnie i serdecznie przyjmowany, spędziłem tam niejedną godzinę, oglądałem rodzinne albumy, rozmawialiśmy o autorze „Barbarzyńcy w ogrodzie”. Ale dopiero z książki Beaty Lechnio dowiedziałem się, że to dzieło właśnie tam jej wuj rozpoczął tworzyć, w tym mieszkaniu. Dziś na miejscowym cmentarzu w Otwocku można znaleźć grobowiec w którym pochowani zostali Bolesław i Maria Herbertowie, rodzice poety, jak również jego siostra Halina wraz z mężem. Nieprzypadkowo zatem w Owocku istnieje Rondo Zbigniewa Herberta. Choć czy miasto nie powinno uhonorować go jeszcze w inny sposób? To pytanie nie tylko moje, ale też autorki książki…
Każda strona publikacji Beaty Lechnio budzi zainteresowanie. W miarę lektury-oglądania powstaje w świadomości czytelnika portret artysty żywy, mieniący się wieloma odcieniami, niebanalny, Często nawet dla tych, którzy szczególnie interesują się jego biografią i twórczością – zaskakujący. Odkrywamy serdeczność Herberta i jego więzy rodzinne. Pisane „od serca”, ciekawe „portrety” poszczególnych członków rodziny: jego mamy Marii, ojca Bolesława, zmarłego przedwcześnie brata Januszka, babci Marii z Kaniaków, siostry Haliny oraz jej męża Bolesława. Także zamiłowania wodniackie i kajakowe pisarza, podróżnicze, począwszy od wyprawy rodzinnej do Jastarni na Helu latem 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny. Przyjaźnie literackie i artystyczne autora „Pana Cogito”. Również to, że poeta chociaż obdarzony był subtelnym humorem, na co dzień był uroczy, uwielbiał bawić towarzystwo, to jednak w głębi serca przecież krył fakt, że w istocie był głęboko porażony wojną i historią. Był twórcą cierpiącym, także w związku z manipulacjami ubeckimi wobec jego osoby i twórczości w okresie PRLu, jak też po jego rozpadzie. Zmagającym się z nieustannymi próbami niszczenia jego wizerunku wśród społeczeństwa. Że był również artystą cierpiącym fizycznie, szczególnie w późnym okresie życia, gdy został doświadczony dręczącymi go chorobami. I że wobec tego faktu przyjął postawę pokory, którą przejmująco wyrażał, między innymi, w dwóch swych ostatnich tomach poezji: „Elegii na odejście” oraz w „Epilogu burzy”.
W tym złożonym wizerunku zostały wyeksponowane oczywiście liczne odniesienia lwowskie, związane z miejscem urodzenia, pochodzeniem, rodziną, biografią. Także z jego formacją duchową i intelektualną, rodem spod Wysokiego Zamku. Jego postawą będącą reakcją na dziejące się w jego rodzinnym mieście tragiczne wydarzenia z czasów II wojny światowej.
W Poście 16 zatytułowanym „W sercu ukrył Lwów”, autorka reflektuje: „Zbigniew Herbert, urodzony w 1924 roku i wychowany we Lwowie, opuścił miasto, by już nigdy do niego nie wrócić. Lwów to miasto w którym wzrastał, miasto bardzo mu bliskie. Był synem Marii z Kaniaków i Bolesława Herberta – legionisty, prawnika, ekonomisty, dyrektora banku oraz zakładu Ubezpieczeń Społecznych „Westa”. 26 grudnia 1924 Zbyszek został ochrzczony w kościele świętego Antoniego we Lwowie. Rodzina Herbertów mieszkała przy ulicy Łyczakowskiej 55/5. W roku 1932 przenieśli się na ulicę Piekarską, a potem na Tarnawskiego, aż wreszcie zamieszkali na ulicy Obozowej 3. Mój wuj uczył się przed wojną w VIII Państwowym Gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego, a po zajęciu Lwowa przez Niemców kontynuował naukę na tajnych kompletach. Zdał maturę w 1944 roku. Pracował zarobkowo jako karmiciel wszy w Instytucie profesora Weigla. Ausweis Instytutu był gwarancją bezpieczeństwa dla wielu znakomitych lwowian. Wszy karmili między innymi: kompozytor, pianista Andrzej Nikodemowicz, poeta Leszek Elektorowicz czy aktor Andrzej Szczepkowski. Herbertowie opuścili Lwów 26 marca 1944 roku i wyjechali do Krakowa. Tak zakończył się jego Lwów, który pozostał w sercu, wspomnieniach i twórczości”.
W poście 12 autorka wspomina lwowskie zabawy rodzeństwa, które często były odzwierciedleniem ich przeżyć w instytucjach kultury miasta: „Halina i Zbigniew bawili się ze sobą doskonale. Ich zabawy były najczęściej związane z aktualnymi przeżyciami. Po wizycie w teatrze urządzali przedstawienia dla domowników. Zwiedzanie galerii obrazów owocowało zapałem do malowania własnych arcydzieł, a następnie urządzano uroczysty wernisaż, do którego wykorzystywano zasłony w oknach i kilimy na ścianach. Bolesław Herbert jako człowiek nowoczesny dostrzegał ogromną rolę sportu, co w pełni przekazał swoim dzieciom. Zabierał je na mecze sportowe. Dzieci chętnie później rywalizowały w wielu konkurencjach – biegach, skokach, rzutach. Wszystkie te atrakcje nie mogły się równać z prawdziwymi lwowskimi świętami. We wspomnieniach mojej mamy święta wiązały się z nastrojem absolutnej cudowności, w centrum której stał ojciec – w domowym narzeczu zwany Czarodziejem”.
Także ewokacje Beaty Lechnio o jej mamie odnoszą się w wielu fragmentach do miasta Semper Fidelis. W poście 9 zatytułowanym „Siostra Zbigniewa Herberta” czytamy: „Halina Herbert-Żebrowska (17.III.1923 – 29.X.2017) – moja Mama odeszła w wieku 94 lat. Była starszą siostrą poety. 17 marca 2023 roku, gdyby żyła, obchodziłaby swoje 100 urodziny. Zbigniew zaś imieniny. Była zawsze wierna hasłu Leopolis Semper Fidelis. Studentka tajnych wykładów profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Sanitariuszka dla uchodźców ocalonych z Powstania Warszawskiego. Absolwentka Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Lekarz pediatra, bardzo oddana chorym dzieciom. Po śmierci mojego taty samotna Matka-Polka, mężnie stawiająca czoło przeciwnościom losu. Zapalona podróżniczka, miłośniczka teatru i książek. Ukochana siostra, zawsze dumna z osiągnięć brata. Nie mam innego przyjaciela poza Tobą. Jedna pozostałaś mi na świecie – pisał do niej Zbigniew Herbert. Mama korespondowała z nim – Kochany braciszku Beniu, słodki z Ciebie chłopiec, prawdziwie łyczakowski. Po śmierci swojego brata mama bardzo zaangażowała się w działalność szkół noszących imię Zbigniewa Herberta. Ogromnie lubiła spotykać się z młodzieżą i chętnie opowiadała o rodzinnym Lwowie”.
Zbigniew Herbert chorował na ciężką astmę, miał trudności z mówieniem, prawie nie opuszczał łóżka, ale do końca życia pracował twórczo nad zbiorem poezji „Epilog burzy”, który ukazał się na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Zmarł 28 lipca 1998 w Warszawie, kiedy właśnie szalała nad miastem burza. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim, najstarszej nekropolii w stolicy. Choć nie mógł realnie po wojnie powrócić do swego rodzinnego miasta, warto jednak pamiętać, że jego życzeniem przed śmiercią było to, aby być pochowanym w rodzinnym grobowcu we Lwowie. Choć nie udało się tego spełnić to jednak do jego trumny włożono garść ziemi z Cmentarza Łyczakowskiego.
Myślę, że prezentację książki Beaty Lechnio „Mój wujek Zbyszek” warto zakończyć odpowiedzią twierdzącą na jej pytanie zawarte w cytowanej na początku dedykacji: „Czy mi się to udało?”. Tak publikacja rzeczywiście pięknie wprowadza czytelnika w atmosferę rodzinną, szczególnie we Lwowie i w Otwocku; przedstawia poetę jako kochającego i kochanego syna, brata i wujka w wielu okolicznościach i okresach jego życia. Teksty autorki zwięzłe i komunikatywnie odnoszą się do najbardziej istotnych zagadnień biografii i twórczości Herberta. Budzi do niego sympatię i szacunek, do jego mistrzostwa artystycznego i do niezłomnej postawy obrońcy fundamentów naszej cywilizacji, którymi są: prawda, wolność, demokracja, chrześcijańska zasada miłosierdzia i poszanowania godności każdego człowieka. Do jego głębokiego patriotyzmu współbrzmiącego z każdym słowem twórczości.
Warto te refleksje zakończyć jeszcze cytatem z postu 34, w którym autorka przedstawia fragment wypowiedzi Herberta – który na pytanie – Kim jest pisarz? odpowiedział: „…pisarz musi być po stronie człowieka konkretnego, a nie państwa, historii. Mówić prawdę i całą prawdę, i tylko prawdę. Ten kto chce nie tylko zapełnić strony, ale też potwierdzić zawód charakterem, powinien być odważny. Pisanie jest próbą zmierzenia się ze światem, a myśli niezależne są pewnym aktem odwagi”. Sądzę, że książka-album, którą starałem się lapidarnie scharakteryzować, w pełni spełnia także to oczekiwanie.
Mariusz OLBROMSKI
Mariusz Olbromski (1955-). Urodził się w Lubaczowie. Polonista, filolog klasyczny, muzealnik, poeta i prozaik. Członek Warszawskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. Jego utwory były publikowane we wszystkich czołowych czasopismach literackich w Polsce, prezentowane w programach I i II PR, w wielu rozgłośniach lokalnych, a także poza granicami kraju. Autor ponad dwudziestu kilku książek poetyckich i prozatorskich; ostatnio opublikował: Na szlaku dialogu (2020), Cień Norwida (2021), Kresowa bałagulka (2020/23), Lwów Stanisława Lema (2022). Jego wiersze z tomu Powroty do Krzemieńca (wydanie bilingwiczne, Rzeszów 2017) przełożyła na język ukraiński prof. Walentyna Sobol. Orędownik budowania porozumienia i współpracy, szczególnie między środowiskami intelektualistów polskich i ukraińskich. Pomysłodawca i współorganizator „Dialogu Dwóch Kultur” – ponad dwudziestu kilku edycji corocznych spotkań pisarzy i naukowców ukraińskich i polskich w Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu oraz w Drohobyczu, a w Polsce – w Przemyślu, Warszawie, Stawisku. Redaktor, m.in. ukazującego się od lat w języku polskim i ukraińskim rocznika pod tym samym tytułem oraz „Rocznika Lwowskiego” i „Nowego Kuriera Galicyjskiego” wydawanego we Lwowie.
Recogito, rok XXVI, styczeń 2025