Żył aż do śmierci!

Rodzina Kantorów (Korzenna, 1982) © Archiwum prywatne / Stanisław Stawicki

Jutro minie trzydzieści dni od śmierci ks. Stanisława Kantora, pallotyna z Korzennej. Zmarł 20 czerwca 2023 roku nad ranem. Liczba „30” nie jest przypadkowa, by wspomnieć zmarłego. Ma ona znaczenie biblijne. Zgodnie z Księgą Powtórzonego Prawa: „Izraelici opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni. Potem skończyły się dni żałoby po Mojżeszu” (Pwt 34, 8). Stąd w Kościele katolickim przyjęta jest tradycja odprawiania Mszy świętej za zmarłych w trzydziestym dniu po śmierci. Być może jest to też jakieś nawiązanie do zwyczaju odprawiania Mszy gregoriańskich. Jest ich przecież trzydzieści.

Ksiądz Stanisław (pierwszy z prawej u dołu), siostra Dorota (w środku u dołu) wraz z innymi pallotynkami (Masaka, 1997) ©.Archiwum prywatne / Stanisław Stawicki

Gdyby ktoś poprosił mnie o „podsumowanie” życia Stacha jednym krótkim zdaniem, powiedziałbym bez wahania: „Żył aż do śmierci”! Stanisław pozostał żyjącym aż do śmierci, a to nie lada sztuka!

W 2005 roku zmarł francuski filozof, Paul Ricoeur. W latach 80. ubiegłego stulecia miałem okazję uczestniczyć w jego wykładach. Otóż Ricoeur, protestant, jest autorem niewielkiej książeczki napisanej pod koniec swego życia pod tytułem Żyć aż do śmierci. Gdy kilka lat temu natknąłem się na ten tytuł, przypomniała mi się natychmiast moja mama zmarła w wieku 66 lat, która często powtarzała, że „będzie żyć, aż do śmierci”. I tak żyła!

Przed zgliszczami domu zamordowanych rodziców siostry Doroty (okolice Kibeho, 1997) ©.Archiwum prywatne / Stanisław Stawicki

Nie sposób nie zapytać w tym kontekście, czy aby nie dzieje się tak zawsze? Czy można przestać żyć wcześniej niż w momencie śmierci? Czyż fraza „żyć aż do śmierci” nie jest li tylko efekciarską tautologią, opisującą nie tyle pragnienie, co konieczność?

Otóż nie! Nie wszyscy bowiem potrafią cieszyć się życiem aż do śmierci. W psychologii mówi się nawet o syndromie „chodzącego trupa”. Stan ten związany jest najczęściej z ciężką depresją, choć może występować również w przebiegu zaburzeń afektywnych. Tak czy inaczej, generalnie, boimy się śmierci i ten paniczny przed nią lęk często nie pozwala nam żyć. Więcej, lękiem tym zarażamy najbliższych! Śmierć jest bowiem tematem tabu w naszej cywilizacji. Pomija się ją milczeniem, ukrywa przed dziećmi. Tymczasem śmierć jest częścią życia. Nie sposób zachwycić się życiem ignorując ją. Innymi słowy, śmierci nie boi się tylko ten, kto ma odwagę naprawdę żyć.

Stanisław (pierwszy z lewej) z innymi pallotynami (Masaka, 1997) ©.Archiwum prywatne / Stanisław Stawicki

Tak żył Stachu Kantor. Kochał życie, dlatego żył aż do śmierci i tym sposobem życia zarażał innych. Oto mały przykład. Świadectwo siostry Doroty, rwandyjskiej pallotynki, która po starcie niemal całej swej rodziny podczas ludobójstwa w Rwandzie, „żyła bez chęci do życia”. Stani jako proboszcz parafii, na terenie której pracowała pallotynka (Masaka), zarażał ją pasją do życia. Oto jej świadectwo:

„Mój drogi Bracie Kantor. Z bólem przyjęłam wiadomość o twoim odejściu do wieczności. Wiesz, mam z Tobą niezapomniane wspomnienia. Wspierałeś mnie w bardzo trudnych i tragicznych dniach po ludobójstwie w Rwandzie, kiedy pojechaliśmy razem na zgliszcza domu moich zamordowanych rodziców, aby odprawić tam Mszę świętą. Robiłeś wszystko, co mogłeś, aby uczynić życie piękniejszym, organizując braterskie spotkania, które pomagały nam przezwyciężać napięcia i leczyć złamane serca. Ostatni raz spotkałam Cię pod koniec lipca 2022 roku. Miałam nadzieję, że zobaczymy się i w przyszłym, ale odszedłeś. Spoczywaj w pokoju i niech aniołowie przyjmą Cię do wiecznej radości. Modlę się za Ciebie. Bądź pewien, że nigdy Cię nie zapomnę. Z Bogiem mój drogi bracie”.

Tak, póki żyjemy, Stacha nie da się zapomnieć, bo on tętnił życiem aż do śmierci.

Stanisław STAWICKI

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021). 

Recogito, rok XXIV, lipiec 2023