Jestem tylko różą, która się szronem okryje

Teresa Tomsia (Stuttgart, 1997) © Marek Wittbrot

Róże towarzyszą mi od wielu lat na spotkaniach autorskich, podczas różnych rodzinnych i publicznych jubileuszowych uroczystości. Oprócz urzekającego zapachu i koloru róże mają też kolce – poprzez zmysł dotyku pobudzają wyobraźnię, stając się inspiracją dla wierszy, piosenek, zamyśleń o tym, jak niepostrzeżenie uroda życia umyka naszej uwadze, a piękno posiada też drugą, dotkliwą stronę. Bywa tak, że zamiast wspominać radosne chwile i wspólnie świętować, często wypominamy sobie wzajemnie, że coś się nie udało, nie potrafimy wybaczyć, zapomnieć o niedoskonałościach, nie wyjmujemy kolców z pamięci.

Pąsowa róża jest dostojna, trzyma fason, przypomina, że są doskonałe wzorce, które nie dadzą się sponiewierać, potraktować niegodnie, porzucić byle gdzie, wskazuje właściwe miejsce. Wiadomo, gdzie znajdujemy to miejsce – w sercu, w centrum sumienia, w najwspanialszym wazonie świata.

Wiersze i piosenkę z motywem róży dedykuję Przyjaciołom, którzy mnie hojnie obdarzali bukietami róż, bo choć nieznaczne okazywały się moje zasługi, wielka była radość z powodu obdarowania. Pamiętam do dziś kilkanaście rozwijających się różowych pąków, gdy na stuttgarckim deptaku w lipcu 1997 roku ofiarował mi je pallotyn Marek – wielbiciel poezji i malarstwa, który na kilka godzin zajrzał do Domu Pisarza, gdzie przebywałam na stypendium literackim. Ujęły go wtedy moje wersy podróżne chwytające moment pierwszego spojrzenia na nieznane miejsce.

Nie pytaj, różo

Teresa Tomsia po wieczorze autorskim (Łobez, 2019) ©.Archiwum prywatne/ Teresa Tomsia

Nie pytaj, różo, co się stało
z zatraconym czasem –
przyjaciel zamilkł,
zapomniał,
choć witałam go
z pochodnią serca,
ledwie chwytał oddech
i czarny kapelusz.

Nie udało się
porozumieć
z bratem.

Błogosław życie
w zwijających się płatkach,
w palcach suchych jak liście –
mów o zadawnionym żalu,
który nie chce odejść,
trzyma za gardło,
za nic ma twoje
aromaty,
ślady
na papierze.


Wczoraj przyniosłeś mi różę

Róża nie jest moją siostrą,
nie do twarzy mi w niej –
jej czerwone usta szepczą sylaby,
których nie wolno mi usłyszeć.

Nad głową zawisła chmura słów,
zbiera się na opad, z którego nic –
ani tobie, ani mnie, tylko na kartce
zaszeleści – więc powtarzam:
nie mam nic wspólnego
z miłosną ekstazą róży.

Kiedy w twoich ramionach
pojawia się jej cierń,
przygarniam,
nie bacząc, że kaleczę.

Jestem tylko różą

Wczoraj dałeś mi różę –
po cóż wzięłam ją w dłonie,
kropla rosy na palcu,
tyle zostanie po niej.
To tylko gest, nic więcej,
nie warto pytać o koniec.
Potrzebne mi takie rzeczy –
postawię ją w wazonie.
Nie ma takiego czasu,
nie ma takiego progu,
przez który można by różę
wstawić znów do ogrodu.
Wiatr potargał jej suknię,
płatki zawisły na krzewach,
tylko ptak lub poeta
kiedyś o niej zaśpiewa:

Róża biała, róża śliczna,
moja siostra patetyczna,
wczoraj w pąku, dzisiaj w dąsach,
jeśli zechce, zacznie kąsać.
Przedtem twoja, teraz moja –
nieskuteczna z płatków zbroja,
raz rozkwita i przemija,
potem znowu jest niczyja.

Co dziś zostało z obietnic,
kogo zaprosić na święto,
czy stało się coś ważnego,
coś, co warto pamiętać.
Jakich próśb nie wypowiem,
jakich snów nie przeżyję –
wszak jestem tylko różą,
która się szronem okryje.

Teresa TOMSIA

Teresa Tomsia poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka tekstów pieśni i piosenek.  Publikowała w pismach literackich „Tygiel Kultury”, „Topos”, „Fraza”, „Recogito” i in.  W tłumaczeniu na j. niemiecki i francuski ukazał się wybór jej wierszy SchönerPiękniejsze – C’est plus beau (2000). Ostatnio wydała tomik Kobieta w kaplicy (2016) i szkice literackie Niedosyt poznawania (2018). Pochodzi z rodziny o kresowym rodowodzie. Mieszka w Poznaniu.

Recogito, rok XXI, listopad 2020